Strajkujący w Grecji mówią, że rząd ma na rękach krew ofiar katastrofy kolejowej
8 marca zastrajkowali pracownicy sektora publicznego w całej Grecji, obwiniając rząd o śmierć 57 osób w katastrofie kolejowej z 28 lutego. Strajkujący wskazywali, że za zaniedbania w bezpieczeństwie ruchu, które doprowadziły do czołowego zderzenia dwóch pociągów koło miasta Tempe, odpowiada prywatyzacja i pogoń za zyskiem.
To było bezpośrednie, pełne gniewu odrzucenie rządowych prób zrzucenia winy za katastrofę na zwykły „błąd ludzki”. Strajk odbył się po tygodniu narastających protestów i trwającego strajku pracowników kolei. To wszystko zmusiło w końcu premiera Kyriakosa Mitsotakisa do wymuszonych, mających na względzie tylko własny interes przeprosin.
Ogłaszając strajk, związek pracowników sektora publicznego ADEDY stwierdził, że jego celem jest, by „wraz ze wszystkimi pracownikami i całym społeczeństwem żądać zaprzestania polityki prywatyzacji, jak również ustalenia rzeczywistej odpowiedzialności za zbrodnię z Tempe.” Początkowo związek planował 4-godzinny strajk w związku z Międzynarodowym Dniem Kobiet. Po tym jednak, jak oddziały prewencyjne policji zaatakowały dużą demonstrację w Atenach, postanowiono przeprowadzić strajk całodniowy.
Tego dnia zastrajkowali również pracownicy transportu publicznego – w tym autobusy, promy i metro. Tym samym dołączyli oni do pracowników kolei, którzy prowadzili strajk już od ponad tygodnia. Dziesiątki tysięcy ludzi przyszły na wiece strajkowe w centrum Aten i drugiego co do wielkości miasta Grecji – Salonik.
Oburzenie z powodu katastrofy kolejowej stało się przyczyną poważnego kryzysu dla konserwatywnego rządu Nowej Demokracji. Skutki wypadku ujawniły, że prywatyzacja i cięcia kosztów pozbawiły Grecję funkcjonującego automatycznego systemu kierowania ruchem kolejowym.
Zamiast niego pracownicy – niektórzy z nich pełniący również inne obowiązki – muszą śledzić i ręcznie kierować ruchem pociągów. System automatyczny mógłby natychmiast wykryć i wstrzymać niebezpieczne sytuacje.
Przez 12 minut dwa pociągi – towarowy i pasażerski – pędziły ku sobie po tym samym torze, i nikt tego nie zauważył. Rząd i kierownictwo kolei z początku próbowały obciążyć winą zawiadowcę stacji w pobliskim mieście Larisa. Mężczyzna został aresztowany. Postawiono mu zarzut nieumyślnego zabójstwa. Jednak z dnia na dzień narastające demonstracje nie pozwoliły rządowi uniknąć odpowiedzialności. Oddziały prewencji policji użyły gazu łzawiącego wobec demonstracji w Atenach, a następnie, w niedzielę, 5 marca, próbowały rozpędzić wiec przed budynkiem greckiego parlamentu.
Jednak tego samego dnia Mitsotakis wykonał krok wstecz i przeprosił na Facebooku. „Jako premier winny jestem wszystkim, a przede wszystkim krewnym ofiar, wielkie PRZEPROSINY – zarówno osobiście, jak i w imieniu wszystkich, którzy od lat sprawowali rządy w tym kraju” – napisał. „Nie możemy, nie będziemy i nie powinniśmy chować się za ludzkim błędem” – dodał.
Dalej jednak stwierdził, że gdyby jego plany reform na kolei zostały przeprowadzone szybciej, katastrofa by się nie wydarzyła. A to przecież rząd Nowej Demokracji, jak również poprzednie gabinety, forsowały programy prywatyzacji i cięcia kosztów, które sprawiły że wypadki są teraz bardziej prawdopodobne. Demonstrujący 5 marca pracownicy połączyli skutki zaniedbań i prywatyzacji na kolei z tym, co dzieje się w ich własnych sektorach gospodarki.
Kierowca autobusu szkolnego Antonis Skouris powiedział „Solidarności Pracowniczej”, naszej siostrzanej gazecie w Grecji: „Podobny wypadek jak w Tempe może się wydarzyć w transporcie szkolnym. Większość szkół, a w szczególności przedszkoli, powinna zostać zamknięta, bo znajdują się w kiepskim stanie i potrzebują remontów. Jako kierowcy pracują ludzie z innych sektorów, niemający odpowiedniego szkolenia ani też doświadczenia. Pracujemy na kontraktach czasowych. Każdego roku jesteśmy zwalniani, a następnie zatrudniani ponownie. Ograniczają nam godziny pracy, co sprawia że nasze pensje są poniżej progu ubóstwa. Zmusza to nas do podejmowania dodatkowej pracy. Wyzysk stosowany przez pracodawców wymknął się spod kontroli. Płacą nam voucherami, a w wakacje albo w czasie złej pogody, gdy szkoły nie pracują, zmuszają nas do brania urlopów.”
Z kolei pielęgniarka Georgia mówi: „Zaczynamy teraz rozumieć na ogromną skalę, co oznacza prywatyzacja. W szpitalach brakuje personelu, a wszystkie środki zaradcze są tylko tymczasowe. Niektórzy po krótkim czasie odchodzą z pracy, bo nie są w stanie pracować w tych nieakceptowalnych warunkach, robiąc nadgodziny na wykańczających nocnych zmianach. Nie możemy zapewnić obsługi na takim poziomie, jaki byśmy chcieli, ze względu na brak środków. Dlatego wciąż liczymy straty.”
Nick Clark
Tłumaczył Jacek Szymański
Category: Gazeta - kwiecień 2023, Gazeta - kwiecień 2023 - cd.