Jak szefowie firm technologicznych wpływają na amerykańską politykę

| 1 marca 2025
Elon Musk, najbogatszy człowiek świata, z piłą łańcuchową symbolizującą zamiar administracji Trumpa zwolnienia setek tysięcy pracowników.
Elon Musk, najbogatszy człowiek świata, z piłą łańcuchową symbolizującą zamiar administracji Trumpa zwolnienia setek tysięcy pracowników.

Elon Musk i inni miliarderzy z Doliny Krzemowej coraz odważniej angażują się w politykę, wykorzystując swoją siłę ekonomiczną do zdobywania wpływów

Elon Musk, miliarder o skrajnie prawicowych przekonaniach, przyczynia się do coraz wyraźniejszego przesunięcia na prawo w amerykańskiej polityce. Jednak za rosnącym zaangażowaniem szefów firm z Doliny Krzemowej i skrajnej prawicy kryje się szerszy kontekst.

Musk uosabia to, w jaki sposób w kapitalizmie władza ekonomiczna przekłada się na władzę polityczną. Oto na oczach opinii publicznej najbogatszy człowiek na świecie wykorzystywał swój majątek do zapewnienia sobie wpływów w rządzie, wspierając kampanię prezydencką Trumpa w 2024 roku.

Przekazanie na rzecz sztabu przyszłego prezydenta kwoty 288 milionów dolarów zapewniło Muskowi pozycję najhojniejszego i najbardziej wpływowego darczyńcy. Choć to bez wątpienia zawrotna suma, stanowi ona zaledwie 0,08 proc. jego liczącej 400 miliardów fortuny.

Mowa tu o człowieku, którego pochodzący z RPA ojciec, Errol Musk, był właścicielem kopalni szmaragdów w Zambii. W jednym z wywiadów wspomniał: „Mieliśmy czasami tyle pieniędzy, że nie mogliśmy ich zmieścić w sejfie”.

Warto też podkreślić, że dziadkowie Muska byli członkami Kanadyjskiej Partii Narodowosocjalistycznej, którzy popierali Hitlera i zdecydowali się wyemigrować do RPA, ponieważ popierali apartheid.

Zwrot samego Muska w stronę skrajnej prawicy uwidocznił się podczas pandemii Covid-19, kiedy to nazwał obowiązujące wówczas w Kalifornii restrykcje „faszystowskimi” i przeniósł swoje fabryki poza ten stan.

W 2021 roku został celowo pominięty podczas zorganizowanego przez Bidena szczytu poświęconego pojazdom elektrycznym, co było dla niego doskonałym pretekstem do odegrania ulubionej przez siebie roli – roli ofiary.

Jeszcze przed rokiem 2022 Musk wręcz obsesyjnie skupił się na imigracji oraz nazywanym przez siebie „wirusie wokeizmu”, który, jak twierdził, „zabił” jego córkę [przyp. tłum. – termin „woke” oznacza postawę wyrażającą świadomość nierówności społecznych i dyskryminacji].

Kiedy dokonała coming outu i przeszła tranzycję, Musk przysiągł zniszczyć „ideologię” woke. Nie jest on jednak odosobnionym przypadkiem – szefowie firm technologicznych często zwracali się ku polityce, aby zabezpieczyć swój status ekonomiczny.

Peter Thiel, który wraz z Muskiem stworzył PayPala, zaliczał się do jednych z najhojniejszych darczyńców wspierających kampanię prezydencką Trumpa w 2016 roku.

Zdaniem Steve’a Bannona, byłego doradcy Białego Domu, Thiel postawił sobie za cel „zmianę kierunku krajowej polityki”. W 1995 r., we współpracy z byłym dyrektorem PayPala Davidem Sacksem, opublikował książkę zatytułowaną: „Mit różnorodności”.

Jej główną tezą był rzekomy „szkodliwy wpływ poprawności politycznej na wolność w Stanach Zjednoczonych”.

Zdaniem autorów dominująca w debacie publicznej kwestia rasizmu doprowadziła do większych napięć społecznych, a gwałt to po prostu „uwiedzenie, którego się potem żałuje”.

W 2009 roku Thiel oświadczył, że „wolność i demokracja nie są już ze sobą kompatybilne”. Przez ostatnie 15 lat wspierał finansowo polityków ze skrajnie prawicowego skrzydła Partii Republikańskiej, w tym między innymi obecnego wiceprezydenta J. D. Vance’a.

Do spotkania Vance’a z Thielem doszło po raz pierwszy w 2011 roku. Thiel został zaproszony do wygłoszenia wykładu na Wydziale Prawa Uniwersytetu Yale, gdzie studiował wówczas przyszły wiceprezydent. Vance wspominał później to spotkanie jako „najważniejszy moment’’ w jego młodzieńczych latach.

Od tego czasu Thiel doradzał Vance’owi i wspierał finansowo jego działalność, pomagając mu piąć się po szczeblach politycznej kariery. To nie przypadek, że o wiceprezydencie mówi się obecnie jak o domniemanym następcy tronu w przejętej przez Trumpa Partii Republikańskiej.

Jednak w roli, jaką odgrywa Vance, kryje się duża doza sprzeczności.

Choć w publicznych wystąpieniach wiceprezydent często wspomina o swoim robotniczym pochodzeniu i dzieciństwie spędzonym w tzw. Pasie Rdzy oraz ubolewa nad utraconymi amerykańskimi tradycjami, od początku swojej kariery siedzi on kieszeni technologicznych gigantów.

Szefowie tych firm najchętniej sami ustaliliby reguły gry. Dążą oni do deregulacji sektora AI i kryptowalut oraz do prywatyzacji sektora usług publicznych.

Wpływ szefów firm technologicznych na administrację Trumpa już teraz niesie za sobą ogromne konsekwencje dla wolności słowa oraz polityki imigracyjnej i może przełożyć się na zmianę struktury amerykańskiej biurokracji.

Musk i Vance uosabiają dwie kluczowe, ale sprzeczne tendencje w polityce Trumpa.

Musk to obrzydliwie bogaty miliarder, który stając na czele nowego Departamentu ds. Wydajności Państwa postawił sobie za cel zwiększenie zysków oraz cięcia w sektorze usług publicznych.

Vance z kolei głosi potrzebę przywrócenia amerykańskiego tradycjonalizmu, utrzymując narrację, że działa w interesie wykluczonych warstw społecznych.

Te dwie tendencje muszą doprowadzić do napięć w administracji prezydenta. Wśród urzędników z Partii Republikańskiej zaczyna dochodzić do głosu oburzenie z powodu wpływów Muska – człowieka niewybranego w żadnych wyborach. Co więcej wycofanie się przez Trumpa z celów dotyczących rozwoju rynku samochodów elektrycznych i rywalizacja z Chinami uderzają w interesy miliardera.

Wspomniane sprzeczności ujawniają się w licznych zapowiedziach Trumpa. Jeżeli jednak podejmowane przez niego decyzje w zbyt znacznym stopniu zdestabilizują produkcję, co z kolei przełoży się na spadek zysków, szefowie korporacji technologicznych z pewnością odwrócą się od obecnego prezydenta.

Frankie Murden
Tłumaczył Tomasz Wiewiór

Tags:

Category: Gazeta - marzec 2025, Gazeta - marzec 2025 - cd.

Comments are closed.