Walka z rasizmem i seksizmem – dlaczego intersekcjonalność nie wystarczy?
Pojęcie intersekcjonalności ukuła w 1989 r. czarnoskóra prawniczka amerykańska Kimberlé Crenshaw, pracująca w Sądzie Najwyższym stanu Wisconsin, która zauważyła na podstawie orzeczonych wyroków, że białe kobiety i kobiety o niebiałym kolorze skóry doświadczają opresji w różny sposób.
Podejścia tego używa się od tego czasu do podkreślenia, że w społeczeństwie występują nachodzące na siebie formy opresji z różnych przesłanek, które generują unikatowe doświadczenia i społeczne bariery. Współcześnie na lewicy często podkreśla się konieczność intersekcjonalnego podejścia do walki z opresją w opozycji do podejścia węższego, zakładającego skupienie się na walce tylko jednej grupy represjonowanej lub na jednej formie opresji.
W odróżnieniu od podejścia marksistowskiego intersekcjonalność, pomimo najlepszych intencji jakie jej przyświecają, nie jest w stanie adekwatnie wyjaśnić przyczyn rozmaitych form opresji i w związku z tym nie jest też w stanie zaproponować rozwiązań.
Na początku XX wieku, czy w latach 20. i 30., na lewicy kładziono nacisk na społeczną i ekonomiczną transformację z kapitalizmu do socjalizmu. Klęska fali protestów i strajków z roku 1968, fala reakcji lat 80. i postrzeganie upadku ZSRR jako upadku społeczeństwa niekapitalistycznego doprowadziły do utraty wiary w możliwość dokonania przez klasę pracującą radykalnej transformacji społeczno-ekonomicznej.
Akademicka lewica odwróciła się od koncepcji walki klas i skupiła się na walce z opresją na drodze reformizmu. W początkowym okresie nastąpił zwrot ku tzw. polityce tożsamości, czyli strategii skupienia się działaczy i aktywistów danej grupy represjonowanej na niej samej (ze względu na pochodzenie etniczne, płeć, orientację seksualną itd.), tylko na walce o prawa tej jednej grupy.
Michel Foucault i Judith Butler
Jednocześnie na fali odwrotu od masowych ruchów antysystemowych przełomu lat 60-tych i 70-tych popularny stał się zestaw idei zwany poststrukturalizmem – kluczowymi postaciami tego nurtu filozoficznego byli Michel Foucault, a później Judith Butler. Poststrukturalizm odrzucał pojęcie hierarchicznej struktury władzy utożsamianej np. z państwem. Według poststrukturalistów zjawiska dominacji i relacji władzy dostrzegane są dosłownie wszędzie (Foucault wskazywał chociażby na system edukacji czy psychiatrię).
Na tle tych właśnie prądów ideologicznych wyrosło podejście intersekcjonalne, odrzucające tradycyjną politykę tożsamości, która przyczyniła się do podziałów w obrębie szerokiego ruchu przeciwko opresji. Intersekcjonalność kładzie nacisk na subiektywne doświadczenie, język i zachowanie jednostek w kontekście doświadczanej opresji, co z kolei miałoby doprowadzić do zrozumienia przyczyn opresji, a w efekcie – do zakończenia jej. Mowa tu więc o takim podejściu, które w zmianie dyskursu upatruje środka do zmiany rzeczywistości.
Polityka tożsamości
Nie możemy zapominać o tym, że pojęcie „polityka tożsamości” wykorzystywane jest przez prawicę jako straszak na grupy opresjonowane. W gruncie rzeczy chodzi o to, żeby osoby LGBT+, czarnoskóre itd. nie dopuszczać do głosu w debacie publicznej.
Należy tutaj podkreślić, jak istotne jest okazanie solidarności z tymi konkretnymi grupami walczącymi o swoje prawa i przeciwko dyskryminacji. Niestety, często na lewicy zauważyć można dużo niezrozumienia dla takiego podejścia. Nierzadko słyszy się argumenty, że osoby trans czy osoby walczące z rasizmem wprowadzają podziały w środowiskach lewicowych, odwracając uwagę od walki klasowej.
Podkreślamy wtedy zawsze, że to rasizm i transfobia są źródłem tych podziałów, a nie osoby walczące z opresją. Faktycznie, w sposób bardzo przewrotny, również prawica stosuje własną politykę tożsamości, skupiając wokół swojej agendy osoby z klasy pracującej, które są białe i hetero, i nastawiając je przeciwko wyimaginowanemu zagrożeniu, np. osobom niehetero, osobom trans czy imigrantom.
W jaki sposób polityka tożsamości wyewoluowała w kierunku podejścia intersekcjonalnego, możemy prześledzić na przykładzie zorganizowanego ruchu osób LGBT+.
Za jego początek uważa się zamieszki przy klubie Stonewall Inn 27 czerwca 1969 roku. Klub nękany był przez policję od dłuższego czasu, ale po raz pierwszy w dniu 27 czerwca 1969 roku społeczność LGBT+ skupiona wokół tego miejsca spotkań podejmuje walkę z siłami policji.
Z tego doświadczenia wyłania się z ruch znany pod nazwą Gay Liberation Front. Bardzo szybko podobno organizacje pojawiają się w Kanadzie, Francji, we Włoszech, w Niemczech, Wielkiej Brytanii. Gay Liberation Front był organizacją rewolucyjną i w swoim programie głosił zmianę systemu. Nie chodziło tutaj tylko o zdobycie równych praw z osobami heteroseksualnymi w ramach istniejącego systemu, ale o podważenie granic tego systemu. Z pewnością był to ruch radykalny, z pewnością był to ruch, który wstrząsnął systemem. Nie był jednak w stanie obalić struktur państwa i kapitalizmu, który podtrzymywał ten system opresji.
W tym kontekście można sobie postawić pytanie: jaka powinna być strategia wywalczenia wyzwolenia spod opresji? I wydaje się to być w przypadku polityki tożsamości pytanie otwarte, bo okazuje się, że skupienie się wokół określonego celu nie oznacza jeszcze, że mamy do czynienia z jasno zarysowaną strategią. Pojawia się także drugie pytanie: kto do tej walki jest zaproszony, a kogo się z niej wyklucza.
Ten dylemat doskonale widać w kontekście brytyjskiego projektu Ustawy o Stosunkach Przemysłowych z 1971 r., który stanowił atak na prawa związków zawodowych. Niektórzy członkowie ruchu GLF wzywali do mobilizacji przeciwko niemu, próbując w ten sposób zjednać członków klasy pracującej na rzecz swoich postulatów. W tym samym momencie pojawiały się jednak w ramach tego ruchu głosy, że największy problem stanowią osoby heteroseksualne i że nie ma możliwości zdobycia ich przychylności. Nie powinno więc być dla nich miejsca w obrębie ruchu. Widać tu wyraźnie brak zgody co do obranej strategii współpracy z ruchem pracowniczym.
W GLF toczyła się też inna dyskusja: czy powinno się działać w sposób radykalny, czy też w sposób umiarkowany, co wiązało się na przykład z wykluczeniem osób trans i niebinarnych z obawy przed utratą poparcia wysoko postawionych osób z kręgów władzy.
Ta niejednomyślność w kontekście strategii działania często prowadziła do podziałów wewnątrz samego ruchu na mniejsze ruchy skupione wokół konkretnej tożsamości – z GLF wyodrębnił się ruch lesbijski, między innymi z uwagi na przypadki zachowań seksistowskich, powszechnych w tamtych czasach. Ruchy emancypacyjne z tamtych lat nie były przecież wolne od postaw seksistowskich czy rasistowskich. Jedną ze strategii było zwalczanie tego typu postaw i zachowań w obrębie ruchu, co na przykład zaowocowało współpracą z Czarnymi Panterami.
Alternatywną strategią były właśnie rozłamy. Mieliśmy do czynienia z rozłamami między tzw. “męskimi gejami” a drag queens, podziały między lesbijkami zaangażowanymi politycznie, a tymi, które odrzucały walkę polityczną. Patrząc współcześnie, widać wyraźnie, że nie ma już tak ostro zarysowanych sporów w obrębie ruchu LGBT+, ale z drugiej strony dostrzegamy też z jaką łatwością te podziały występują w obrębie ruchów, które skupiają swoją działalność jedynie na kwestii polityki tożsamości. Nie ulega jednak wątpliwości, że polityka tożsamości obecnie jest dużo bardziej inkluzywna niż w tamtych czasach – ludzie postrzegają swoją walkę jako odrębną, ale połączoną z walkami innych grup.
Ograniczenia polityki tożsamości
Ograniczenia polityki tożsamości doskonale ilustruje przypadek Cressidy Rose Dick – komendantki naczelnej brytyjskiej policji, a zarazem lesbijki. Jako pierwsza kobieta-lesbijka na tak wysokim to stanowisku z pewnością doświadczyła w tej skrajnie homofobicznej i seksistowskiej instytucji dyskryminacji z uwagi na fakt bycia i kobietą, i osobą nieheteroseksualną.
Opresja i dyskryminacja to zjawisko, które często przekracza granice klas społecznych. Można być członkiem klasy panującej i doświadczać homofobii lub transfobii. Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy milczeć, jeżeli osoba z klasy panującej doświadcza dyskryminacji ze względu na transpłciowość ze strony przedstawicieli klasy pracującej – powinniśmy głośno piętnować również takie postawy.
Jednak jako socjaliści nie powinniśmy zapominać o tym, jak podział klasowy wpływa na kwestię opresji i dyskryminacji, oraz o tym, jaki jest związek między wyzyskiem a dyskryminacją. Pochodzenie klasowe w znacznej mierze determinuje to, w jaki sposób ludzie doświadczają opresji. Między osobą trans z klasy nieuprzywilejowanej a Caitlyn Jenner, słynną lekkoatletką, która przeszła tranzycję, jest przepaść pod kątem bezpieczeństwa ekonomicznego czy dostępu do opieki medycznej i wsparcia psychologicznego.
W interesie komendantki Cressidy Dick, z powodu zajmowanej przez nią pozycji w społeczeństwie klasowym, jest podtrzymanie tej struktury władzy i utrwalanie opresji. Z jej rozkazu brutalnie spacyfikowano pokojowy protest kobiet i mężczyzn przeciwko seksizmowi, odbywający się w odpowiedzi na brutalne morderstwo Sarah Everard przez funkcjonariusza policji.
Kiedy w wyniku tej pacyfikacji pojawiły się głosy, że Dick powinna ustąpić ze swojego stanowiska, w obrębie ruchu LGBT+ pojawiły się opinie, że nie powinno się do tego dopuścić z uwagi na fakt, że Dick jako lesbijka jest reprezentantką swojej społeczności w kręgach władzy i jej odejście byłoby krokiem wstecz w walce o równouprawnienie.
Jako rewolucyjni socjaliści zawsze podkreślamy to, że walka ze wszelkimi formami ucisku jest istotna. Każda organizacja, która usiłuje przyczynić się do obalenia kapitalizmu, musi zrozumieć strategie, których system używa, żeby dzielić i rządzić ludźmi i musi się tym strategiom przeciwstawiać. Chodzi w końcu o wyzwolenie wszystkich aspektów życia od przymusu wyzysku i ucisku.
Ludzie muszą mieć prawo wybrać formę realizacji swojej seksualności, która im odpowiada, jeśli tylko jest ona oparta na zasadzie zgody. Walka o równość dla osób LGBT+ musi więc być częścią walki o socjalistyczne społeczeństwo i o pracowniczą demokrację.
Rewolucja i kontrrewolucja w Rosji
Jako przykład, że taka postawa nie jest czymś nowym w ruchu rewolucyjnym niech będzie fakt, że po rewolucji w Rosji w 1917 roku homoseksualność została zalegalizowana i to był naprawdę ogromny postęp w tamtym okresie. W wyniku buntu przeciwko wyzyskowi i wojnie ludzie w dużym stopniu zaczęli odrzucać własne stare uprzedzenia. Niestety, kontrrewolucja stalinowska, która potem nastąpiła, przyniosła ze sobą ponowny zakaz homoseksualizmu, wprowadzony w 1934 roku.
Nie oznacza to oczywiście, że wygrana rewolucja wyrugowałaby od razu postawy dyskryminacyjne. Opresja we wszystkich jej formach istnieje od pokoleń, a w niektórych przypadkach od tysięcy lat i odciska swoje piętno na świadomości rasy ludzkiej.
Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że masowy ruch jest w stanie wywrzeć ogromny wpływ na świadomość ludzi, którzy zaczynają patrzeć na siebie przez pryzmat wspólnego interesu, a nie przez pryzmat tych cech, które ich różnią, czy tego, że muszą ze sobą konkurować. Dużo trudniej podtrzymywać dyskryminacyjne postawy w stosunku do kobiet, imigrantów czy osób LGBT+, gdy osoby te są na ulicach i walczą o te same cele, o które walczą inni pracownicy. W trakcie akcji strajkowej staje się jasne, że pracownicy nie mają interesu w dyskryminowaniu siebie nawzajem, gdyż to tylko podkopywałoby solidarność wewnątrz ruchu.
Opresja i wyzysk
Jako marksiści zgadzamy się z podejściem intersekcjonalnym, które mówi, że różne formy opresji się nawzajem przenikają i tworzą zestawy unikalnych barier społecznych. Jednak podkreślamy, że z opresją i dyskryminacją należy walczyć w szerszym kontekście, należy je postrzegać jako różne odcienie tego samego zjawiska. Marksizm sprzeciwia się wszelkim działaniom dyskryminacyjnym i argumentuje, że są one narzędziem do tworzenia podziałów w obrębie klasy pracującej, które stoją na drodze do jej zjednoczenia i emancypacji.
Unikalność wyzysku polega na tym, że klasa pracownicza jest potencjalnym podmiotem obalenia kapitalizmu, stąd znaczenie jedności na gruncie klasowym.
Marks podkreślał, że zmiana w człowieku może zajść przede wszystkim w wyniku rewolucyjnej walki, a nie poza nią, ponieważ w ideologii klasy pracowniczej odzwierciedlają się uprzedzenia klasy panującej. Tych uprzedzeń nie da się nigdy w pełni wyrugować w ramach systemu kapitalistycznego, bo gdyby to było możliwe, system kapitalistyczny już by nie istniał.
Wg Marksa nie da się zmienić ideologii i kultury, która została nam narzucona przez klasę panującą bez odsunięcia od władzy klasy panującej. Możemy i powinniśmy walczyć ze wszelkimi formami opresji, ale żadne z naszych zwycięstw nie daje gwarancji na jego trwałość, dopóki nie dojdzie do obalenia klasy panującej i kapitalistycznych form produkcji.
Każda reforma i nowa norma kulturowa może zostać zniweczona tak długo, jak istnieje kapitalizm. Dynamika zmian politycznych w ostatnich latach jest tego doskonałym przykładem: warto tu wspomnieć choćby o wzroście popularności skrajnej prawicy czy erozji prawa do aborcji i praw wyborczych w Stanach Zjednoczonych.
Na lewicy czasami dominuje przeświadczenie, że wojna kulturowa została wygrana. Nic bardziej mylnego – zdobycze te zaczynają powoli wymykać nam się z rąk, a tempo tego procesu jest wprost proporcjonalne do skali kryzysu kapitalizmu.
W środowiskach proponujących intersekcjonalne podejście często mówi się o tym, że seksizm czy rasizm były zjawiskami wcześniejszymi niż kapitalizm. W przypadku seksizmu to prawda, ale ucisk kobiet nie był zjawiskiem wcześniejszymi niż społeczeństwo klasowe. Z kolei ideologia rasizmu stworzona została u zarania kapitalizmu przez właścicieli niewolników i mocarstwa kolonialne do uzasadnienia przemocy towarzyszącej akumulacji kapitału i budowaniu gospodarek kapitalistycznych.
Marksizm nie mówi czarnym niepełnosprawnym transkobietom, że dyskryminacja, której są poddawane, i związane z nią doświadczenia są nieistotne. Wręcz przeciwnie –marksizm podkreśla wagę tych doświadczeń, ale dodaje, że opresji tej nie można wyeliminować, póki nie zostanie zniesiony system klasowy. Można powiedzieć, że intersekcjonalność stara się leczyć symptomy, ale nie odnosi się w sposób adekwatny do pierwotnych przyczyn choroby.
Tomasz Wiewiór
Category: Gazeta - czerwiec 2024, Gazeta - czerwiec 2024 - cd.