25 lat natowskich wojen – Duda i Tusk na audiencji u Bidena
12 marca mija 25 lat od wstąpienia Polski do NATO. Duda i Tusk zostali zaproszeni na audiencję do Białego Domu. Być może Prezydent USA przygotuje nawet dla nich dwa krzesła, by nie musieli się przepychać. Choć znana gra, w której krzeseł jest o jedno mniej niż chodzących wokół nich przedszkolaków, także mogłaby się sprawdzić.
Gdy Duda i Tusk będą zabiegać o krzesło u Bidena, trwać będą rozpoczęte w styczniu największe manewry NATO od 1988 r., prowadzone pod nazwą „Niezłomny obrońca 2024”. Składają się one z 16 mniejszych ćwiczeń.
Pierwsza ich część koncentruje się na obszarze od Atlantyku po Arktykę, druga na przemieszczaniu wojsk po Europie, od dalekiej północy po Europę Środkowo-Wschodnią. Można rzecz – mają rozmach! Elementem tych manewrów są ćwiczenia Dragon-24 w Polsce, trwające od 25 lutego do 14 marca. Bierze w nich udział 15 tysięcy polskich żołnierzy oraz kilka tysięcy wojskowych z innych państw. W sumie ok. 20 tysięcy z dziewięciu krajów, m.in. z USA, Brytanii, Francji, Niemiec, Hiszpanii i Turcji.
Fakt, że Polska jest jednym z gospodarzy manewrów oczywiście nie dziwi. Bo i graniczy z Rosją, i jest państwem frontowym w kontekście pomocy wojskowej Ukrainie. No, i ramach NATO Polska też ma rozmach. Obecnie wydaje najwięcej na zbrojenia w stosunku do wielkości gospodarki spośród wszystkich 31 członków sojuszu (a wkrótce 32, po dołączeniu Szwecji).
Bombardowanie Jugosławii
Wróćmy jednak do marca 1999 r. Wtedy, zaledwie 12 dni później po rozszerzeniu na wschód – pierwszym z serii rozszerzeń po zimnej wojnie – NATO zaczęło bombardować pozostałości Jugosławii. W bombardowaniach tych, według najbardziej ostrożnych kalkulacji, zabito ok. 500 ofiar cywilnych. Świadomie niszczono też w niej infrastrukturę cywilną, jak mosty czy zakłady przemysłowe.
Wojna ta była jednak przełomem także z innego powodu, bo miała ona miejsce bez zgody ONZ. Z ustaleń „wielkich mocarstw”, przypisujących sobie prawa do decydowania o tym, kogo można atakować, by odpowiednio organizować „porządek światowy” we własnym interesie, wyłączone zostały Rosja i Chiny. Chińska ambasada w Belgradzie została nawet zbombardowana – atakujący oznajmili, że przypadkowo. NATO, jako organizacja militarna zachodniej „wspólnoty międzynarodowej” pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, uznało się za właściwą instytucję do prowadzenia wojen poza terytorium państw członkowskich, oficjalnie nazwanych „operacjami poza obszarem”.
Także w 1999 r. do władzy w Rosji dochodzi Putin. Nie tylko rozpętuje on drugą wojnę w Czeczenii, na którą zachodnie mocarstwa przymykają oko. Przyjęte w 2000 r. nowe rosyjskie dokumenty strategiczne wskazują na „destabilizację” wynikającą z „przejścia NATO do użycia siły (siły wojskowej) poza strefą jego odpowie- dzialności i bez sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ, co zostało podniesione do poziomu doktryny strategicznej” (Koncepcja Bezpieczeństwa Narodowego Federacji Rosyjskiej). Rosja nie chciała być odstawiona od mocarstwowego stołu, na którym dzieli się tort.
To co się stało 25 lat temu miało istotne znaczenie dla eskalacji rywalizacji mocarstw w kolejnych dekadach. Wojna w Ukrainie stała się tego najbardziej tragicznym wyrazem. NATO bynajmniej nie jest pokojowym obrońcą sympatycznych państw zachodnich, jak jest zawsze przedstawiane w polskich mediach, ale elementem imperialistycznej gry.
Wojny w Afganistanie i Libii
Bombardowania Jugosławii nie były jedyną natowską wojną. Jednak tylko raz w historii użyto często przywoływanego artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, mówiącego, że w razie napaści na jednego z członków NATO każdy inny udzieli pomocy stronie napadniętej, podejmując „działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego”. Miało to miejsce po ataku terrorystycznym na World Trade Center i Pentagon 11 września 2001 r., które NATO potraktowało jako atak Afganistanu na Stany Zjednoczone. Za „konieczne działania” uznano atak na Afganistan, który skutkował dwudziestoletnią wojną kosztującą życie co najmniej 250 tys. ludzi (w tym 70 tys. cywili), nie licząc ofiar głodu i chorób. Od 2002 r. wojna ta była w głównej części formalnie prowadzona przez NATO.
Formalną wojną NATO była wojna w Libii, w 2011 r. Wprowadzając „strefę zakazu lotów” z mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ (Rosja i Chiny nie skorzystały z prawa weta), siły NATO przez siedem miesięcy przeprowadziły 9700 bombardowań z wody i powietrza. Tylko w tym czasie zostało zabitych kilkuset cywilów. Interwencja w przeprowadzenie „zmiany reżimu” przez zachodnie mocarstwa – w późniejszych latach także bombardujące tereny Libii, tym razem w ramach walki z „państwem islamskim” – skutkowała chaosem, który trwa do dziś.
Sojusz zimnowojenny
Historia NATO bezpośrednio wyrasta z zimnej wojny i dążenia do zapewnienia amerykańskiej hegemonii militarnej w Europie Zachodniej po II wojnie światowej.
Pierwszy Sekretarz Generalny tej organizacji, brytyjski lord gen. Hastings Ismay, stwierdzić miał, że celem NATO było „trzymanie Rosjan z daleka, Amerykanów w środku, a Niemców nisko”.
Ten ostatni element nie wykluczał remilitaryzacji Republiki Federalnej Niemiec w ramach militaryzacji świata zachodniego pod kontrolą USA. RFN wstąpiła do sojuszu w 1955 r., a jego ramach na docenienie mogli liczyć byli oficerowie Wehrmachtu.
Dwóch byłych generałów niemieckich z czasów II wojny światowej dosłużyło się w NATO bardzo wysokich funkcji. Gen. Hans Speidel pełnił funkcję głównodowodzącego Sojuszniczych Wojsk Lądowych w Europie Środ- kowej w latach 1957-63. Gen. Adolf Heusinger był Przewod- niczącym Komitetu Wojskowego NATO (1961-64).
Obraz NATO jako „sojuszu państw demokratycznych” niezbyt pasuje do jego historii. Jednym z założycieli sojuszu w 1949 r. była Portugalia rządzona przez dyktaturę wzorującą się na faszyzmie, obaloną dopiero w wyniku rewolucji w 1974 r. Od 1952 r. do NATO należą Grecja i Turcja.
Oba państwa były w tym czasie dalekie od wzorca liberalnej demo- kracji. Grecja pozostała w sojuszu w czasie rządów „czarnych pułkow- ników” (1967-74), Turcja w czasie przewrotów wojskowych w latach 1960 i 1980 r. Dziś Turcja pozostaje członkiem sojuszu pod autorytarnymi rządami Erdoğana – z amerykańską bronią atomową na własnym terytorium stacjonującą tam od 1959 r.
Dodajmy, że we współpracy z NATO amerykańskie i brytyjskie służby organizowały tajne armie antykomunistycznych „żołnierzy”, dyspo- nujących bronią i nowoczesnym sprzętem komunikacyjnym.
Ta tajna sieć stała się niesławna z powodu powiązań ze skrajną prawicą, w tym jej organizacjami terrorystycznymi. Jej istnienie (pod włoską nazwą „Gladio” (Miecz)) ujawnił włoski premier dopiero w 1990 r. Działalność tajnych armii koordynowana była przez Departament Obrony USA i NATO, a ich ostatnie znane spotkanie odbyło się w połączonym z NATO Tajnym Komitecie Sojuszniczym w Brukseli, w październiku 1990 r.
Filip Ilkowski
Category: Gazeta - marzec 2024