Tylko jedno państwo może przynieść Palestyńczykom wyzwolenie – wywiad z Ghadą Karmi

| 1 grudnia 2023

Ghada Karmi urodziła się w Jerozolimie. Pełne gwałtu utworzenie państwa Izrael w 1948 r. zmusiło ją i jej rodzinę do udania się na wygnanie. Od tej pory stała się wiodącą pisarką i działaczką palestyńską. Ghada rozmawiała z brytyjską gazetą „Socialist Worker” na temat swej najnowszej książki: „Jedno państwo” – i o tym, dlaczego takie państwo jest jedynym rozwiązaniem kwestii palestyńskiej

Ghada Karmi (zdjęcie: Flickr/PalFest/Raouf Haj Yihya)
Ghada Karmi (zdjęcie: Flickr/PalFest/Raouf Haj Yihya)

Cóż złego jest w rozwiązaniu polegającym na utworzeniu dwóch państw – palestyńskiego i żydowskiego, dzielących między siebie przestrzeń?

Po pierwsze, takie rozwiązanie się nie dokonało. Dyskutowano o nim przez kilkadziesiąt lat i absolutnie nic z tego nie wynikło. Dlaczego? Czemu nic się nie wydarzyło? Mamy tu dwie kwestie. Przede wszystkim, gdzie w sensie geograficznym to palestyńskie państwo miałoby się znajdować?

Jeśli spojrzymy na mapę, dostrzeżemy natychmiast, że cały obszar Zachodniego Brzegu jest usiany żydowskimi osiedlami. Tak więc bez planowej akcji Izraela i jego sojuszników, mającej na celu usunięcie osiedli i oczyszczenie terenu, pod względem logistycznym takiego państwa utworzyć nie można. To się po prostu nie stanie.

A nawet gdyby likwidacja tych wszystkich osiedli była możliwa, to takie rozwiązanie nie byłoby dobre, gdyż to co ono proponuje, nie byłoby sprawiedliwe. Według niego 1/5 pierwotnej Palestyny byłoby przyznane Palestyń- czykom, zaś Izrael powinien zachować 4/5 tego terytorium. 20% obszaru – czyli Zachodni Brzeg, Gaza i Wschodnia Jerozolima – ma wystarczyć dla 7,5 miliona Palestyńczyków, podczas gdy 7 milionów żydowskich mieszkańców Izraela ma zatrzymać pozostałe 80%.

To rozwiązanie jest głęboko niesprawiedliwe. A przecież nie wzięliśmy tu pod uwagę pięciu do sześciu milionów uchodźców mieszkających obecnie w obozach uchodźczych ONZ, a którzy również są częścią społeczeństwa palestyńskiego. Ponadto mamy 2-3 miliony takich ludzi, jak ja, którzy zostali wypędzeni, i którzy też mają prawo do ojczyzny.

Dwa państwa oznaczają, że wszyscy Palestyńczycy mają się stłoczyć na małym obszarze. A jeśli nie mogą się tam wszyscy zmieścić – trudno. Dlatego właśnie to rozwiązanie nigdy nie zadziała i jest ślepą uliczką.

Postulujesz utworzenie demokratycznego i świeckiego państwa na obszarze od Morza Śródziemnego do rzeki Jordan. Jak ono miałoby działać?

W świeckim, demokratycznym państwie obywatelom przysługiwałyby prawa niewynikające z członkostwa w grupie etnicznej czy religijnej. Byliby równi wobec prawa jako jednostki a nie grupy, niezależnie od rasy czy wyznawanej religii.

W takim układzie można by uniknąć trudności w definiowaniu, co tak naprawdę określa izraelską społeczność żydowską, która przecież nie jest jednolita. Jak zresztą mogłoby być inaczej, skoro w jej skład wchodzą ludzie pochodzący z tak różnych kulturowo miejsc, jak Maroko, Etiopia czy USA? Do tego wielu Żydów przyjechało z Rosji. Świeckie państwo lepiej odzwierciedlałoby więc wielokulturowe realia. Sprzyjałoby również powstaniu społeczeństwa, w które Palestyńczycy mogliby się naturalnie wpasować jako jedna z części kulturowej mozaiki.

Takie państwo byłoby również bliższe tradycji od dawna kultywowanej w arabskich i muzułmańskich społecznościach – tradycji pluralizmu, obcowania i tolerancji wobec różnych narodowości i religii, wśród nich zamieszkujących.

To nastawienie odnajdziemy nie tylko w Imperium Islamskim u szczytu jego rozwoju, ale również w bliższych nam czasach. Żydzi uciekający przed prześladowaniami w XV-wiecznej Hiszpanii znaleźli schronienie i dobrobyt na ziemiach muzułmańskiego Imperium Osmańskiego. W naszych czasach mniejszości religijne, nawet w totalitarnych reżimach Saddama Husajna w Iraku i Alawitów w Syrii, cieszyły się równym statusem z resztą społeczeństwa.

Zanim masowa imigracja europejskich Żydów narzuciła swoje wykluczające credo syjonizmu, społeczeństwo palestyńskie było złożonym organizmem, z powodzeniem łączącym muzułmanów, Żydów i chrześcijan, ale również Ormian, Czerkiesów, Europejczyków i innych ludzi. W świeckim państwie praktyki religijne i zwyczaje społeczne są ograniczone do sfery prywatnej i nie wpływają na politykę państwową.

Wielu Arabów obawia się, że „świeckie” będzie oznaczało „ateistyczne” i z tego powodu sprzeciwiają się rozwiązaniu na zasadzie takiego państwa. W rzeczywistości jednak świeckość oznacza tu nic więcej niż rozdzielenie kościoła od państwa. Oparta na tej zasadzie demokracja pomoże ludziom rozwinąć wspólną tożsamość narodową poprzez poczucie przynależności do jednego państwa i do siebie nawzajem. W takim środowisku idee supremacji, dyskryminacji z powodów etnicznych czy rasowych oraz roszczenia do wyłącznego posiadania ziemi nie będą mile widziane i zaczną zanikać, choć zapewne stopniowo. Z czasem można mieć nadzieję, że ta nowa tożsamość, zrodzona ze wspólnoty, na stałe zastąpi poprzednie tożsamości oparte na dzielących zasadach etnicznych czy religijnych. Taki cel oczywiście oznacza bezpośredni konflikt z syjonizmem i zapowiada jego koniec.

Jedno z zastrzeżeń do tej wizji mogłoby brzmieć: to wszystko wygląda pięknie. Czy jednak takie państwo nie oznaczałoby krwawej łaźni?

Bez wątpienia takie rozwiązanie jest wielkim wyzwaniem dla ugruntowanych stanowisk i przyjętych idei na temat rozwiązania konfliktu. Połączenie kulturowej i psychologicznej zależności Żydów od idei państwa Izrael i poparcie Zachodu dla tej zależności stanowią wielką przeszkodę.

Koniec państwa żydowskiego, nierozłącznie związany z utworzeniem unitarnego organizmu palestyńsko- izraelskiego, jest nie do pomyślenia w kontekście długotrwałego zaprzeczania przez Izrael swej własnej historii – temu jak ono powstało, wynikającej z tego niesprawiedliwości wyrządzonej Palestyńczykom oraz obojętności wobec ich cierpienia przez większość ostatniego stulecia.

To zaprzeczenie oraz bezkarność wyrządzonej przez Izrael krzywdy pozwoliły kilku pokoleniom izraelskich Żydów cieszyć się przywilejami osadniczego, kolonialnego przedsięwzięcia bez ponoszenia jego kosztów. Tego właśnie, oraz antyarabskiego rasizmu, niezbędnego do utrzymania przy życiu izraelskiego projektu, najtrudniej będzie się wyrzec.

Dyskryminacja faworyzująca Żydów jest wbudowana w podstawową tkankę izraelskiego państwa i jego instytucji. Nikt nie twierdzi, że osiągnięcie tego, co moglibyśmy nazwać jednopaństwowym punktem docelowym – bo nie mogę tego nazwać prawdziwym rozwiązaniem – na drodze tego potwornego konfliktu będzie łagodne, i że wszyscy nagle zaczną się nawzajem kochać. Jednak musimy pamiętać o tym, w jakim miejscu znajdujemy się w tej chwili. Mamy rzeczywistość, w której żadna rdzenna ludność nigdy nie chciałaby się znaleźć. Mamy kolonię osadniczą, zbudowaną na ojczystej ziemi rdzennych Palestyńczyków.

Nie ma idealnego rozwiązania, bo punkt wyjścia również nie jest idealny. Start jest niezwykle trudny, bo odbywa się w warunkach narzuconych z zewnątrz. To co proponuję, jest najlepszym co można zrobić w bardzo złej sytuacji. Jedyną ludzką, rozumną i rozsądną odpowiedzią jest powiedzenie sobie: tak, mamy kolonię osadniczą; podzielmy się więc ziemią i nie twórzmy już kolonii. Prawo do powrotu – przysługujące wszystkim Palestyńczykom wywłaszczonym i wypędzonym prawo do powrotu do ziemi, w której się urodzili i mieszkali – jest czymś zasadniczym. To prawo fundamentalne.

05.11.23 Warszawa. Demonstracja: „Solidarni z Palestyną! Powinniśmy milczeć, kiedy dzieci śpią, a nie kiedy giną!”.
05.11.23 Warszawa. Demonstracja: „Solidarni z Palestyną! Powinniśmy milczeć, kiedy dzieci śpią, a nie kiedy giną!”.

W jakich warunkach można by ten cel osiągnąć?

Myślę że Palestyńczycy żyjący pod władzą izraelską, z których większość nie ma żadnych praw ani też obywatelstwa, muszą rozpocząć wielką kampanię żądającą równych praw. To byłoby coś na kształt południowoafrykańskiej walki przeciwko apartheidowi.

Postulat równych praw w tej samej przestrzeni jest nie tylko rozsądny, ale też znany z poprzednich, historycznych konfliktów. Oczywiście taka kampania musi być prowadzona bez użycia przemocy. Powinna ona się domagać, by obecne władze – czyli państwo Izrael – przyznały pełne prawa obywatelskie wszystkim podlegającym im ludziom.

Wśród nich są mieszkańcy Gazy, Zachodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy, nie mający obecnie żadnych praw. Potrzeba więc wielkiego ruchu wśród Palestyńczyków, który powie Izraelczykom: „Dobrze, wy tu rządzicie, wy tworzycie suwerenny rząd. Domagamy się równych praw z innymi ludźmi w tym państwie”. To bardzo rozsądny postulat. Jeśli Izrael powie: „Nie, zamiast tego wszystkich was pozabijamy”, to będzie to miało swoje konsekwencje. W ten sposób wszystko wyjdzie na jaw.

Jeśli zaś Izrael się cofnie i przyzna równe prawa wszystkim Palestyńczykom, to będzie to oznaczało koniec syjonizmu. Obawiam się jednak – i mówię to z przykrością – że nie stanie się to w sposób pokojowy. Będziemy świadkami narastającej spirali opresji ze strony Izraelczyków, napotykającej na opór Palestyńczyków. To wynika z natury konfliktu, w którym opresyjny reżim próbuje złamać opór rządzonych przez siebie ludzi. Jednak prędzej czy później (nie mogę przewidzieć kiedy dokładnie) ruch oporu zwycięży. Stanie się tak, bowiem jakkolwiek opresyjny nie byłby ten reżim, to kontynuowanie takiej polityki będzie niezwykle trudne.

Taką lekcję daje nam historia francuskiego panowania w Algierii, francuskiego i amerykańskiego panowania w Wietnamie, apartheidu w RPA, brytyjskiego panowania w Afryce i wiele innych przykładów z historii. W Palestynie nie będzie inaczej. Ważna kwestia dotyczy jednak tego, co dzieje się w tej chwili. Mianowicie Izrael planuje wypędzenie mieszkańców Gazy do Egiptu, a mieszkańców Zachodniego Brzegu do Jordanii.

Jeśli zachodnie państwa imperialne pozwolą – chcę to podkreślić: pozwolą – Izraelowi na dokonanie czystki etnicznej na reszcie Palestyńczyków, to niewielu ich zostanie na pierwotnym obszarze Palestyny. Wtedy rozmowa o jednym państwie, demokracji czy czymkolwiek tego rodzaju straci sens. Nie wolno na to pozwolić.

Książka Ghady Karmi One State – The Only Democratic Future for Palestine-Israel (Jedno państwo – jedyna demokratyczna przyszłość dla Palestyny- Izraela) jest do kupienia w księgarni internetowej bookmarksbookshop.co.uk

Naszym zdaniem
Przedstawiona przez Ghadę Karmi wizja przyszłości demaskuje wszystkie kłamstwa o dwupaństwowym rozwiązaniu dla Palestyny. Joe Biden i inni główni zachodni politycy – wszyscy mówią o układzie dwupaństwowym.

Żaden z nich nie mówi jednak o tym, że to tylko metoda stłumienia palestyńskiego oporu i outsourcing represji do sił kolaborujących, takich jak Autonomia Palestyńska. Zachodowi wygodnie jest udawać, że traktuje poważnie reanimację trupa rozwiązania dwupaństwowego, i że to jest pozytywne wyjście z obecnej rzeczywistości masowych mordów.

Zachód sugeruje przy tym, że może przekonać lub zmusić Netanjahu do zaakceptowania tego wariantu. To oszukańcze przedstawienie trwa, podczas gdy Izraelowi pozwala się na realizację jego planu Nakby 2 – kolejnego masowego wypędzania Palestyńczyków. To nie jest droga do „pokoju”, ale do jeszcze bardziej rozpaczliwego oporu potomków tych, którzy widzą rzezie dokonane w Gazie. Odpowiedzią Izraela będą kolejne wyniszczające wojny.

Droga do zarysowanego przez Ghadę Karmi punktu docelowego – jednego, demokratycznego, świeckiego państwa, gwarantującego prawo do powrotu – usiana jest ogromnymi przeszkodami. Jego osiągnięcie będzie wymagało tego, by cena płacona przez imperialistów za ratowanie syjonizmu stała się zbyt wysoka, a ruch oporu przytłoczył izraelskie państwo.

Dokonać tego może jedynie wielki ruch pracowników i ludzi ubogich na całym Bliskim Wschodzie. Trzeba podkreślić że tylko rewolucyjny ruch w Palestynie i poza nią może pokonać syjonizm i imperializm. Przy czym my, na Zachodzie, również potrzebujemy rewolucji.

Tłumaczył Jacek Szymański

Tags:

Category: Gazeta - grudzień 2023

Comments are closed.