Aborcja – walka trwa. „Nigdy przenigdy nie będziesz szła sama!”

| 1 września 2023
14.06.23 Warszawa
14.06.23 Warszawa

W październiku miną trzy lata od wydania wyroku pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego wykluczającego możliwość aborcji z powodu wad płodu. Przeciwko drakońskiemu zaostrzeniu przepisów aborcyjnych protestowały na ulicach całego kraju setki tysięcy ludzi. Tylko jednego dnia, 28 października 2020 roku, w kilkuset demonstracjach wzięło udział około pół miliona osób.

Trzy lata, które dzielą nas od tamtych wydarzeń, naznaczone są tragicznymi konsekwencjami tego pseudowyroku, w tym przypadkami śmierci kobiet na oddziałach położniczych, na których lekarze zwlekali z przeprowadzeniem ratujących życie aborcji. Organizacje takie jak Strajk Kobiet, Aborcyjny Dream Team czy Aborcja bez Granic regularnie organizują kolejne protesty w ramach kampanii „Ani jednej więcej!”, ostatnie pod wymownym hasłem, które nie pozostawia złudzeń odnośnie do horroru będącego doświadczeniem kobiet pod rządami PiS: „Przestańcie nas zabijać!”.

Równolegle budują sieci samopomocy dla kobiet, uruchamiają poradnictwo, telefony zaufania, i na różne inne sposoby walczą ze stygmą, którą obciążone jest w Polsce przerywanie ciąży. Tymczasem zwiększająca się widoczność prowadzonych kampanii i przypadki skutecznych interwencji praw- nych, w tym takich które polegają na egzekwowaniu prawa do aborcji w konkretnych przypadkach, działają jak płachta na byka na ultrakonserwatywne organizacje religijne i znajdujące się u władzy populistyczno-rasistowskie formacje polityczne, czerpiące korzyści ze współdzielenia szerokiej antyaborcyjnej i antygenderowej platformy.

W grudniu 2022 roku Fundacja „Życie i Rodzina” wraz z Kają Godek złożyła obywatelski projekt ustawy zatytułowanej: „Aborcja to zabójstwo”, który przewidywał stawianie zarzutów prokuratorskich i karę więzienia do dwóch lat za samo informowanie o możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami. To, że projekt trafił do sejmowej zamrażarki, zawdzięczamy skali protestów z lat 2020 i 2021, które przełożyły się na odnotowany wówczas w sondażach spadek poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości.

Justyna z Warszawy, Joanna z Krakowa

Wyrok na kobiety zapadł, bo takie było życzenie Jarosława Kaczyńskiego. Nie jest zaskoczeniem, że prowadzące ze swej natury polityczny nasłuch organy administracji państwowej wyciągnęły stosowne wnioski dla swojej działalności. W marcu 2023 Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu, która wysłała kobiecie, ofierze przemocy domowej, swoje tabletki poronne, została uznana przez sąd winną udzielenia pomocy w dokonaniu aborcji i skazana na osiem miesięcy ograniczenia wolności przez wykonywanie nieodpłatnej pracy przez 30 godzin w miesiącu, a sędzia, która orzekała w jej sprawie, decyzją ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry błyskawicznie awansowała.

W ostatnim czasie opinię publiczną wyjątkowo mocno poruszył jednak inny przypadek prześladowania kobiety w kontekście toczonych przez rządzących i środowiska anti-choice aborcyjnych wojen. Historia Joanny z Krakowa obnażyła przemoc stosowaną wobec kobiet przez funkcjonariuszy policji i ich zwierzchników, ale też przemoc lekarską.

Joanna w kwietniu 2023 roku zdecydowała przerwać ciążę, która zagrażała jej życiu. Przyjęła tabletki poronne. Ponieważ źle się poczuła, zadzwoniła do swojej lekarki po pomoc. Lekarka zadzwoniła pod numer alarmowy i zgłosiła sprawę na policję. Na szpitalnym oddziale ratunkowym funkcjonariusze kazali Joannie rozebrać się do naga, robić przysiady i kaszleć. Przeszukali jej bagaż i bezprawnie zabrali laptopa i telefon komórkowy. Kobieta opisuje to zdarzenie m.in. tak:

„Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: czego wy ode mnie chcecie?!”.

Prawo w Polsce nie karze kobiet za ich własne aborcje ani za zakup tabletek dla siebie. Nie stawia się im w tych okolicznościach zarzutów. Policjantami, podejmującymi tę drastyczną interwencję, kierowała zatem antyaborcyjna obsesja, będąca niczym innym jak pokłosiem wyroku Trybunału, który dał wyraźne przyzwolenie na traktowanie kobiet w nieludzki sposób. Inne przykłady tej obsesji to lekarze donoszący na swoje pacjentki, służby, które wypompowują szamba i przekopują ogródki w poszukiwaniu martwych płodów, inwigilowanie organizacji kobiecych, wzywanie na przesłuchania kobiet, które miały aborcję, oraz osób z ich najbliższego otoczenia.

Wybory i Jana Shostak

Historia Joanny z Krakowa nie poruszyła ani serc, ani sumień polityków obozu Zjednoczonej Prawicy. Stanęli murem za policjantami. Z kolei lider Platformy Donald Tusk ogłosił „Marsz Miliona Serc”, który ma się odbyć 1 października, na ostatniej prostej przed wyborami parlamentarnymi.

Jednak na żadnym etapie kampanii wyborczej stosunek do aborcji nie stał się tematem, za pomocą którego politycy głównych partii staraliby się zdobyć głosy wyborców. Chociaż w zeszłym roku Tusk zapowiedział, że po przejęciu władzy doprowadzi do liberalizacji przepisów aborcyjnych w taki sposób, żeby aborcja była dopuszczalna do 12. tygodnia ciąży, liberalny zwrot tej formacji w kwestii aborcji nie trafił na kampanijne sztandary.

Co więcej, z list Koalicji Obywatelskiej, decyzją największego koalicjanta, czyli Platformy Obywatelskiej, usunięto pod koniec sierpnia Janę Shostak, polsko-białoruską aktywistkę, która była kandydatką Zielonych. Przyczyną usunięcia był wywiad, jakiego Shostak udzieliła Onetowi. Opowiedziała się w nim za prawem do przerwania ciąży bez względu na czas jej trwania. Dopytywana w innym wywiadzie, co miała na myśli, odpowiedziała: „Miałam na myśli to, co powiedziałam. Chciałabym, żeby każda kobieta miała wybór i decydowała o sobie. Zdarzają się bardzo ciężkie i różne sytuacje u kobiet. Niestety, wciąż nie mamy wyboru”.

Współprzewodniczący Lewicy Robert Biedroń zaproponował aktywistce start z list swojego ugrupowania. Sformułował przy tym postulat, o którego realizację zabiegają od lat organizacje pro-choice, że aborcja powinna być dostępna tak szybko, jak to możliwe, i tak późno, jak to potrzebne.

Perspektywy wyzwolenia kobiet

Biorąc pod uwagę fatalną politykę Lewicy w wielu kwestiach, jak migracja, NATO i wydatki zbrojeniowe oraz zgoda na współrządzenie z liberalną Platformą, konsekwentna bezkompromisowość w temacie praw kobiet do decydowania o własnych ciałach jest krokiem w dobrym kierunku i dałaby tej formacji szansę na pozytywne wyróżnienie się na konserwatywnym tle pozostałych ugrupowań.

Jednak nawet jeśli opozycja wygra wybory, zasadniczą kwestią pozostaje masowa mobilizacja ruchów protestu. Doświadczenie pokazuje, że rządy wycofują się z obietnic reform, wykorzystując rozmaite preteksty z gatunku tych o potrzebie zapewnienia stabilności i konieczności kompromisów.

Kluczową rolę mają też do odegrania związki zawodowe. Strajki i protesty w miejscu pracy dają największą szansę na skuteczne podważenie zakazu aborcji jako zjawiska o charakterze klasowym. Za przykład dla członków związków zawodowych i całej klasy pracowniczej niech posłużą motornicze z Łodzi, które zatrzymały ruch 40 tramwajów w trakcie protestów na jesieni 2020 roku oraz nauczycielki z Zabrza, które uczestniczyły w „czarnym proteście” w 2016 roku.

Jednak dla polityki socjalizmu oddolnego celem pozostaje pełnia wyzwolenia kobiet, a o niej nie sposób myśleć, nie łącząc ze sobą kwestii systemowej opresji różnych grup mniejszościowych, w szczególności kwestii seksizmu i rasizmu, homofobii i transfobii. Aborcja jest zamachem na tradycyjną, heteronormatywną rodzinę, której obrony podejmują się skrajnie prawicowe ugrupowania na całym świecie.

I coraz częściej obronę tę łączą z islamofobią, przedstawiając muzułmanów jako zagrożenie dla kobiet. To nowe wyzwanie dla ruchów kobiecych, ale to właśnie te ruchy znalazły się w ostatnich latach na pierwszej linii frontu walki z ultrakonserwatywymi, skrajnie prawicowymi ugrupowaniami i ich mizogini- stycznymi liderami, m.in. w Polsce, Argentynie, Włoszech, Hiszpanii i Stanach Zjednoczonych.

Czarne marsze, ruch #metoo, protesty po uchyleniu Roe vs Wade, przeciwstawiając się rasistowskiej prawicy, dały przeciwwagę dla kampanii strachu konstruowanej na bazie lęków i niepokojów społecznych i ekonomicznych, zafundowanych społeczeństwom przez neoliberalne reżimy ostatnich dekad. Sku- tecznie przeciwstawimy się mobilizującej się prawicy, łącząc siły. „Nigdy przenigdy nie będziesz szła sama!” i „Wszyscy uchodźcy są mile widziani!” trzeba wykrzykiwać jednym tchem.

Agnieszka Kaleta

Tags:

Category: Gazeta - wrzesień 2023

Comments are closed.