Stańmy po stronie uczestników zamieszek przeciwko francuskiemu państwu i policji

| 1 lipca 2023

Ci francuscy socjaliści, którzy potępiają zamieszki, stają po stronie państwa i szefów

30.06.23 Nanterre
30.06.23 Nanterre

Zamieszki wywołały ostrą debatę wśród francuskich socjalistów – i pokazują, jak wielu z nich jest w pełni zintegrowanych z polityką, która broni kapitalistycznego państwa.

Jean-Luc Mélenchon, najbardziej znana postać na francuskiej lewicy, określił policję jako „niekontrolowaną”.

Jednak nawet tego rodzaju język okazał się nie do zaakceptowania dla lidera socjaldemokratycznej Partii Socjalistycznej (PS) Oliviera Faure’a. Faure zaznaczył, że „głęboko nie zgadza się” z Mélenchonem i dodał: „Mamy słuszność, wzywając do opanowania i powrotu do pokoju społecznego. Nie możemy sprawiać wrażenia, że zachęcamy do przemocy lub ją akceptujemy”.

PS, razem z Zielonymi i Partią Komunistyczną, tworzy koalicję wyborczą NUPES, której lideruje Mélenchon.

Wydaje się, że Mélenchon zareagował nerwowo, gdy zorientował się, że mógł posunąć się za daleko. Jednak jego kluczowe żądania obejmują zaledwie ulepszone szkolenie dla policji i stworzenie niezależnej „komisji nadzoru”.

To niedorzeczne sądzić, że policję, która we własnym mniemaniu jest „na wojnie” z „robactwem”, można przekonać, żeby stała się antyrasistowską formacją broniącą pracowników.

Clémentine Autain z LFI, partii Mélenchona, wypowiedziała się z większą mocą: „Nie chcemy powrotu do normalności, ponieważ nienormalnością jest właśnie normalna sytuacja”.

Alternatywne demo 14 lipca

Ugrupowanie Autonomie de Classe (A2C) [siostrzana organizacja Pracowniczej Demokracji we Francji] organizuje demonstrację 14 lipca jako przeciwwagę dla oficjalnych obchodów Dnia Bastylii, w których weźmie udział prezydent Emanuel Macron.

Nowa Partia Antykapitalistyczna (NPA) 1 lipca dobrze uchwyciła charakter wydarzeń: „Rewolta i gniew są uzasadnione! Nasze miejsce jest obok buntowników i wszystkich tych, którzy chcą położyć kres temu przemocowemu rządowi i systemowi”. Jednak jeszcze 4 lipca, czyli prawie tydzień od rozpoczęcia zamieszek, na stronie NPA nie było informacji na ich temat. Trudno odnieść wrażenie, że NPA przekonana jest o pilności sytuacji, a tym bardziej zdeterminowana w dążeniu do jej kształtowania.

Z kolei lider Francuskiej Partii Komunistycznej Fabien Roussel przypuścił całą serię ataków na uczestników zamieszek. 30 czerwca oświadczył, że „całkowicie potępia przemoc, która się dokonała tej nocy” – i nie miał na myśli policji. Dodał, że „kiedy się jest na lewicy, broni się usług publicznych, a nie ich rozgrabiania”. Rousel wielokrotnie głosił rasistowskie poglądy, włączając w to jego krytykę granic państwowych za to, że są jak „sita”, które przepuszczają zbyt wielu ludzi.

Inne ugrupowanie, które utrzymuje, że jest rewolucyjne, Lutte Ouvrière, przyjęło oburzające stanowisko. W głównym oświadczeniu uznaje biedę i rasizm, z którymi mierzą się młodzi czarni i Arabowie. Jednak w dalszej jego części możemy przeczytać: „To nie burżuazja przygląda się, jak płomienie niszczą jej samochody, modne restauracje, korty tenisowe czy pola golfowe. To kobiety i mężczyźni z klasy pracowniczej zostają bez centrum kultury, sklepu, w którym robią zakupy i środków transportu, którymi docierają do pracy”.

W tej budzącej niesmak analizie pobrzmiewa przekaz rzecznika rządu Oliviera Verana, który powiedział: „Nie ma tu politycznego przesłania (…) To szabrownictwo”.

To polityczne!

Zamieszki są polityczne – i szabrownictwo jest polityczne. Celem zamieszek w przeważającej mierze jest państwo i jego stosujące represję zbiry. Byłoby doskonale, gdyby społeczna eksplozja objęła tylko bogatych i ich luksusowe legowiska. Rzeczywistość jest jednak inna – nawet strajk nie działa w ten sposób.

Strajk pielęgniarek nie uderza tylko w milionerów – ci w rzeczywistości polegają na prywatnej ochronie zdrowia. Taki strajk oznacza ból i cierpienie ludzi należących do klasy pracowniczej. Jednak całkowita racja jest po stronie strajkujących o wyższe płace i w obronie systemu ochrony zdrowia.

To samo odnosi się do strajków nauczycieli. Walka klas bardzo rzadko dotyka tylko bezpośrednich wrogów klasowych. To nie czyni jej niesłuszną.

Zamieszki w Watts z 1965 roku – znane również jako Rebelia w Watts – w Los Angeles są dziś wspominane jako wielki ruch oporu. Jednak w czasie samych zdarzeń spotkały się z powszechnym potępieniem. Zamieszki wybuchły 11 sierpnia 1965 na tle brutalności policji.

W mniej niż tydzień objęły obszar 120 kilometrów kwadratowych. W wyniku zamieszek zginęły 34 osoby, w tym tylko jedna biała, a 1032 osoby zostały ranne. Policja aresztowała 3438 osób, a szkody majątkowe wyceniono na 40 milionów dolarów – dziś równowartość pół miliarda dolarów.

Uczestnicy zamieszek uszkodzili bądź zniszczyli ponad 600 budynków. Zamieszki miały wysoce polityczny charakter. Watts było manifestacją tego, że dla wielu czarnych skończył się czas, kiedy błagali istniejącą strukturę władzy o zmianę i żywili przekonanie, że jest ona w stanie odpowiedzieć na ich apele.

Czarni pracownicy próbowali zakrzyczeć lidera ruchu praw obywatelskich Martina Luthera Kinga, gdy ten przybył do Watts. King wcześniej krytykował zamieszki za szabrownictwo. Jednak zmieniły one również jego samego.

Język niewysłuchanych

Gdy trzy lata później niepokoje społeczne ponownie wybuchły, King wygłosił słynne przemówienie, w którym powiedział: „Zamieszki to język niewysłuchanych”. Mówił o „rosnącym rozczarowaniu i resentymencie” w kierunku czarnej „klasy średniej i przywództwa, które wyłoniła”. Zginął w zamachu niecały miesiąc później.

Zabójstwo Kinga wywołało kolejną ogromną falę zamieszek. Jednak, w sytuacji braku wystarczająco dużej rewolucyjnej siły, jej największymi beneficjentami byli członkowie czarnej wyższej klasy średniej, którzy sięgnęli po stanowiska w korporacjach i miejsca w polityce.

Duża część francuskiej lewicy, która od dłuższego czasu ma problem z przeciwstawianiem się rasizmowi, ignoruje te podstawowe lekcje.

Duża część NPA była tak wrogo nastawiona do jednej ze swoich kandydatek, która nosiła hidżab, że opuściła ona partię wraz ze swoimi zwolennikami.

Przykrywka dla rasizmu

Większość radykalnej lewicy nie sprzeciwiała się zjadliwemu rasizmowi państwa i islamofobii. Łyka kłamstwo o tym, że rodzaj świeckości, który miał progresywny charakter w czasie Rewolucji Francuskiej 1789 roku – kiedy za cel obierał sobie potęgę kościoła katolickiego – jest wciąż czymś pozytywnym.

Obecnie to przykrywka dla prześladowania muzułmanów i sposób na demonizowanie ludzi, którzy sprzeciwiają się rasizmowi i imperializmowi. Lewica wciąż nie rozliczyła się z toksyczną spuścizną francuskiego kolonializmu w ruchu pracowniczym.

Zamieszki to nie to samo co strajki. Strajki biorą za cel źródło zysków, wyzysk w miejscu pracy, na którym polega kapitalizm. Co więcej, strajki mogą odwołać się do demokratycznych, kolektywnych mechanizmów dyscyplinowania i rozliczania z odpowiedzialności.

Z tego powodu masowy i bojowy opór pracowników – nie skrupulatnie zaaranżowana akcja, która jest w pełni kontrolowana przez związki zawodowe – ma większy potencjał niż zamieszki.

Jednak nasza krytyka zamieszek dotyczy tego, że nie idą one wystarczająco daleko. Nie ma w nich potencjału obalenia kapitalizmu. Przejście od zamieszek do rewolucji nie oznacza przeobrażania zamieszek w „szanowane” formy oporu i rozwodnienia wściekłości na system.

Wymaga to powstańczej fuzji potęgi miejsca pracy i siły ulicy. Jednak pierwszym krokiem jest dziś stanięcie po stronie uczestniczących w zamieszkach.

Charlie Kimber
Tłumaczyła Agnieszka Kaleta

Tags:

Category: Gazeta - lipiec-sierpień 2023, Gazeta - lipiec-sierpień 2023 - cd.

Comments are closed.