Obalmy PiS-owski projekt antystrajkowy

| 1 września 2022
Od 26 kwietnia trwa strajk pracowników socjalnych z Łodzi.

Udający przyjaciela związkowców rząd planuje ostry atak na prawo do strajku.

W dobie szalejącej inflacji rośnie liczba strajków i konfliktów w miejscach pracy. PiS jest przerażony, że to może przerodzić się w ogromną falę strajkową. Dlatego chce zastraszyć pracowników, grożąc związkom nową legislacją.

Liderzy związkowi ? nawet przyjaźni wobec PiS szefowie NSZZ ?Solidarność? ? protestują przeciwko tym planom.

Co znajduje się w nowym projekcie ustawy ?o sporach zbiorowych pracy? przygotowywanym przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS)?

* Zakaz strajków solidarnościowych. Rządowa telewizja bezustannie przypomina o wielkim ruchu Solidarności lat 1980-81. Pod koniec lat 80. strach przed odrodzeniem tego ruchu doprowadził ówczesnej władzy ?komunistycznej? (czytaj państwowo-kapitalistycznej) do wprowadzenia systemu parlamentarnej demokracji, w tym prawo do strajku i założenia związków zawodowych.

Dziś pisowski rząd chce pójść tropem PRL-owskiej władzy, która stanem wojennym w grudniu 1981 zakazała prawa do strajku. Troszczy się o ludzi biznesu, nie o pracownice i pracowników. Jak stwierdził MRiPS: ?Uznano za niezasadne, aby koszty sporu i strajku ponosił pracodawca niezwiązany z tym sporem?. Może nie jest związany ze sporem, jednak jedność pracownicza wymaga, abyśmy solidaryzowali się ze sobą. Gdyby było inaczej, nigdy nie powstałyby związki zawodowe.

* Badanie przez sąd legalności referendum strajkowego. Sąd miałby 14 dni na jego rozpatrzenie. Szefowie zamierzają pójść jeszcze dalej. Według Katarzyny Siemienkiewicz z Pracodawców RP chcą oni, by sąd badał legalność całego sporu, a nie tylko referendum. ?Na etapie konsultacji publicznych na pewno będziemy podnosić tę kwestię? ? podkreśla.

* Ograniczenia prawa do prowadzenia sporu zbiorowego. PiS chce to zrobić na dwa sposoby. Po pierwsze zamierza wprowadzić górną granicę czasu trwania takiego sporu do dziewięciu miesięcy. Potem spór automatycznie wygasa. Rząd łaskawie zamierza przedłużyć ten okres czasu do 12 miesięcy, o ile szefowie się na to zgodzą!

Cel jest jasny. Już dziś biznesmeni wydłużają czas sporu, by nie doszło do strajku. Teraz będą mogli grać na czas na jedynie 9 miesięcy i mieć problem z głowy. Przynajmniej taki jest zamiar ekipy Kaczyńskiego.

* Niektóre związki zawodowe mają stracić możliwość prowadzenia sporu zbiorowego z szefami. W firmie, gdzie działa więcej niż jeden związek, w sporze co najmniej jeden z nich będzie musiał być ?reprezentatywny? ? czyli taki, do którego należy co najmniej 15 proc. pracownic i pracowników. Jeśli związek jest z centrali uczestniczącej w Radzie Dialogu Społecznego wystarczy, gdy zrzesza 7 proc. załogi. Dotyczy to trzech największych central ? NSZZ ?Solidarność?, OPZZ i FZZ.

Trzeba strajkować

Słowne protesty liderów związkowych nie wystarczają. Powinni pójść dalej i jak najszybciej zorganizować strajki, by chronić pracowników przed drożyzną. Tym samym nowa legislacja trafi do kosza, zanim zostanie wprowadzona.

Jak pokazała Solidarność w latach 1980-81, masowe strajki to potęga, która jest w stanie wstrząsnąć każdym rządem. Największa inflacja od dziesięcioleci doprowadziła obecnie do wzrostu liczby znaczących strajków w takich krajach, jak Brytania, Turcja, RPA czy Bangladesz.

W Polsce też rośnie liczba strajków. Musimy naciskać na liderów związkowych, aby poszli dalej i ogłosili ogólnopolskie strajki. Ważnym elementem takiego nacisku może być strajkowanie tu i teraz, nawet bez czekania na decyzje biurokracji związkowej.

Trzeba wreszcie położyć kres płaceniu przez pracowników kosztów kryzysów kapitalizmu. Strajki to pierwszy krok ku temu.

Andrzej Żebrowski

Tags:

Category: Gazeta - wrzesień 2022

Comments are closed.