Czy Biden zmieni barwy na zielone?
W pierwszym dniu prezydentury, dwudziestego stycznia 2021 roku, Joe Biden podpisał rozporządzenie o ponownym przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do Porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatu. Co to oznacza dla walki o powstrzymanie katastrofy klimaty- cznej? Wyjaśnia Martin Empson
Czwartego listopada 2020, gdy wielu z nas oglądało następstwa amerykańskich wyborów prezydenckich, Stany Zjednoczone formalnie odstąpiły od Porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatu. Porozumienie, które przyjęto w 2015 roku w Paryżu na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu COP21, jest często uważane za najważniejszy dokument w kontekście współpracy międzynarodowej w sprawie klimatu.
W tamtym czasie, pod czujnym okiem dziesiątek tysięcy protestujących, którzy sprzeciwiali się zakazowi demonstracji, żądających radykalnych działań w sprawie zmian klimatu, Porozumienie paryskie miało na celu ograniczenie wzrostu temperatur do 1,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej.
Pod wieloma względami to krok do przodu. Porozumienie uznaje, że poprzednia wartość 2°C była niewystarczająca oraz rozpoznaje rosnące i bezpośrednie zagrożenie dla społeczności Globalnego Południa.
Jednak dla radykalnego skrzydła ruchu na rzecz ochrony środowiska Porozumienie paryskie nie stanowi wystarczającego rozwiązania, ani nie zrywa z rynkowym podejściem do środowiska.
Niemniej jednak, Paryż to krok milowy dla większości ludzi, a decyzja Donalda Trumpa, podjęta wkrótce po objęciu przez niego funkcji prezydenta, o odstąpieniu od Porozumienia była druzgocącym ciosem dla międzynarodowych wysiłków na rzecz zwalczania zmian klimatu.
Problem z COP21 był taki, że podpisane porozumienia nie zobowiązywały krajów-sygnatariuszy do redukcji emisji do poziomu wymaganego, aby zapobiec niekontrolowanym zmianom klimatu.
Nawet jeśli kraje dotrzymałyby swoich obietnic, wzrost temperatury nadal przekraczałby niebezpieczny poziom. Problematyczne okazały się mechanizmy zaprojektowane w celu obniżenia poziomów emisji, w tym podejście krajów takich jak Wielka Brytania, które opierało się na mechanizmach rynkowych, oszczędzających sektory takie, jak żegluga i przemysł lotniczy.
Od 2015 roku stan środowiska naturalnego uległ dramatycznemu pogorszeniu. Gdyby pandemia Covid-19 nie przyćmiła pozostałych wiadomości, możliwe że wybory w USA odbywałyby się w cieniu znacznie szerszych doniesień o problemach środowiskowych.
Z pewnością w 2020 roku nie brakowało katastrof o podłożu klimatycznym. Najpierw były pożary buszu w Australii, a potem supercyklon Amphan, który wymusił ewakuację 2,5 miliona ludzi z ich domów w Bangladeszu i Bengalu Zachodnim.
W grudniu sekretarz generalny ONZ António Guterres ostrzegał, że ?ludz- kość prowadzi wojnę z przyrodą?. Mówił: ?To jest działanie samobójcze. Przyroda zawsze odpowiada atakiem na atak. I robi to już z rosnącą siłą i furią. Załamaniu ulega bioróżnorodność. Milionowi gatunków grozi wyginięcie. Ekosystemy znikają na naszych oczach.
Działalność człowieka odpowiada za nasze osuwanie się w przepaść. Ale to oznacza, że ludzkie działanie może pomóc rozwiązać ten problem?.
Guterres miał rację, podkreślając skalę kryzysu. Jednak problemu nie stanowi cała ludzkość.
Między sierpniem 2019 a lipcem 2020 roku w Amazonii odnotowano największy od dekady wskaźnik deforestacji. Jednak powodem takiego stanu rzeczy nie było to, że mieszkańcy Brazylii ścinali drzewa ot tak po prostu. To sojusznik Donalda Trumpa, prezydent Bolsonaro, dał zielone światło przedsiębiorstwom zajmującym się wycinką, by te prowadziły swoją działalność w lasach deszczowych.
W tym samym czasie gwałtownie spadła liczba grzywien nakładanych przez Brazylijską Agencję ds. Środowiska za nielegalną wycinkę.
Wysuwane przez aktywistów żądania, by pozostawić paliwa kopalne w ich złożach, są również ignorowane. Zamiast tego, kraje planują wzrosty produkcji paliw kopalnych na poziomie 2% rocznie.
W skali światowej spora część środków przeznaczonych na walkę z pandemią Covid-19 została skierowana do korporacji, które są odpowiedzialne za zmiany klimatu.
Zatem wybór Joe Bidena na prezydenta USA został przez wielu przyjęty z ulgą. Mówi się, że przynajmniej jest to polityk, który zapowiada zajęcie się kwestiami środowiska.
Prawda jest o wiele bardziej przygnębiająca. W ostatnich latach aktywiści i niektórzy lewicowi politycy, jak Alexandria Ocasio-Cortez, postulowali stworzenie ?Zielonego Nowego Ładu?. Biden jest o wiele bardziej umiarkowany. Zamiast nowego ładu chciałby ?lepszej odbudowy? osiąganej poprzez tworzenie miejsc pracy w sektorach efektywności energetycznej i nowych technologii, takich jak samochody elektryczne.
Pouczający przykład stanowi w tym kontekście Pensylwania, będąca swego rodzaju polem bitwy w czasie wyborów. Z 18 000 miejsc pracy związanych z frackingiem (procesem szczelinowania) [stosowanym w sektorze wydobywczym] Trump uczynił kwestię polityczną. Biden nie zadeklarował, że zabroni stosowania tej technologii.
Zamiast tego zobowiązał się, że powstrzyma fracking na gruntach federalnych.
Jednakże, ponieważ 90% wydobycia za pomocą frackingu ma miejsce na gruntach niefederalnych, obietnica Bidena oznaczała dla firm trudniących się frackingiem, że mogą spać spokojnie.
Nominowanie Johna Kerry?ego ? w przeszłości kandydata na prezydenta z ramienia Demokratów i sekretarza stanu z czasów, gdy USA podpisywały Porozumienie paryskie ? na ?wysłannika ds. klimatu? to sygnał, że Biden chciałby, aby jego administracja była postrzegana jako ?powrót do normalności? po latach przywództwa Trumpa.
Jednak biorąc pod uwagę ograniczenia Porozumienia paryskiego, które Kerry pomógł wynegocjować, aktywiści będą sceptyczni.
Publiczne nawrócenie Kerry?ego ku wsparciu energii jądrowej zwiastuje podejście, w którym rozwiązania technologiczne są proponowane w miejsce bardziej fundamentalnych zmian.
To, czego świat rozpaczliwe potrzebuje, to rzucenie wyzwania korporacjom, które napędzają katastrofę klimatyczną. A to oznacza starcie z kapitalizmem ? systemem, w którym przyroda ma jedynie o tyle znaczenie, o ile przyczynia się do tworzenia zysku.
W następstwie wyboru Obamy na prezydenta USA w 2008 ruch antywojenny załamał się, ponieważ pokładano złudne nadzieje w prezydencie, a energia aktywistów została przekierowana ku Partii Demokratycznej.
W ostatnich latach jesteśmy świadkami wyłaniania się masowego, radykalnego ruchu na rzecz klimatu.
Ten ruch doprowadził do podniesienia rangi kwestii klimatycznych w programach politycznych partii. Ma już na swoim koncie kilka wygranych.
Walka musi być kontynuowana, także gdy Biden jest w Białym Domu..
Tłumaczyła Agnieszka Kaleta
Category: Gazeta - luty 2021