Strajki i protesty pracownicze w Polsce
Pracownicy transgraniczni Cieszyn, Chałupki
Protest na granicy
W Chałupkach 24 kwietnia, a w Cieszynie 25 kwietnia, manifestowali pracownicy transgraniczni pracujący w Czechach. Był to protest przeciwko zamknięciu granic i narzuceniu przymusu odbycia 14-dniowej kwarantanny po przekroczeniu granicy Polski. W praktyce uniemożliwiło to kontynuowanie pracy po czeskiej stronie granicy zaledwie kilka kilometrów od domu i pozbawiło pracowników środków do życia.
Od 27 marca, wracając z Czech, polscy pracownicy muszą przejść kwarantannę. Wiele osób wzięło zwolnienia lekarskie, czy na opiekę nad dziećmi. Inni wynajmują mieszkania w Czechach, by uratować pracę. Nie mogą spotykać się z rodzinami, które pozostały w domach po drugiej stronie granicy. Często po czeskiej stronie pracują jedyni żywiciele rodzin. Utrata przez nich możliwości zarabiania jest prawdziwą tragedią. Do tej pory rząd pozostaje głuchy na apele i petycje z żądaniami zmiany bezsensownych przepisów.Tłum pracowników przeszedł na przejście graniczne w Cieszynie. Skandowano: ?Chcemy pracy, otwórzcie granice?. Po drugiej stronie wspierali ich Polacy, którzy zostali w Czechach.
Według burmistrza Cieszyna w samym powiecie cieszyńskim jest około 13-14 tysięcy osób pracujących po czeskiej stronie. Plus ich rodziny również dotknięte problemem. Na całej granicy polsko-czeskiej problem dotyczy około 30 tysięcy pracowników.
Pracownicy transgraniczni ? Gubin, Zgorzelec, Słubice, Porajów ?Wpuśćcie nas do pracy! Do domu!?
Na polsko-niemieckiej granicy protestowali 24 kwietnia pracownicy transgraniczni i ich rodziny. W Gubinie około 300 osób stanęło, zachowując odpowiedni dystans, przed mostem granicznym, domagając się ułatwień w przekraczaniu granicy przez osoby, które pracują, uczą się, czy leczą po niemieckiej stronie.
Przepisy o kwarantannie uniemożliwiają codzienne przekraczanie granicy. Z tego powodu wielu osobom grozi utrata pracy lub rozłąka z rodziną. Problem mają także polscy uczniowie. Za Odrą i Nysą rozpoczęły się już egzaminy dojrzałości i polscy maturzyści z niemieckich szkół nie mogą wrócić po egzaminach do domu, bo czeka ich kwarantanna.
Podobne protesty odbyły się także w Słubicach, Zgorzelcu i Porajowie. Protestujący mówili o trudnej sytuacji życiowej, w jakiej się znaleźli po wprowadzeniu kwarantanny, a także o nierównym traktowaniu przez rząd, podając za przykład kierowców tirów zwolnionych z obowiązku kwarantanny.
Pracownicy z przygranicznych terenów pisali petycje, do rządu zwracali się również burmistrzowie, np. burmistrz Zgorzelca, o możliwość rozważenia zniesienia obowiązkowej kwarantanny dla osób pracujących za granicą. Wszystkie prośby pozostały bez odpowiedzi.
Centrum Psychiatryczne w Szczecinie
Pracownicy nie chcą opuścić budynku
Pracownicy Centrum Psychiatrycznego przy ul. Żołnierskiej w Szczecinie bronią swojego miejsca pracy, dlatego nie chcą opuścić budynku Centrum. 20 kwietnia otrzymali informację, że cały zespół ma 5 dni na spakowanie swoich rzeczy i przejście do szpitala przy ulicy Mącznej, gdzie miałaby być prowadzona działalność terapeutyczna, ale w formie wideokonferencji ze względu na pandemię koronawirusa.Personel Centrum nie zgadza się z decyzją o przeniesieniu. Jest ona wysoce szkodliwa, ponieważ utrudni to dostęp pacjentów do terapii, a nawet uniemożliwi jej prowadzenie w przypadku osób, które potrzebują osobistej konsultacji. Ponadto zwalniany jest personel, stanowiska stracili psycholodzy zatrudnieni na kontraktach, nie przedłuża się umów czasowych, co może oznaczać faktyczną likwidację placówki.
?To skandal? ? mówią pracownicy i podkreślają, że w dobie pandemii koronawirusa ich praca jest szczególnie ważna. Centrum przy ulicy Żołnierskiej udzielało około 3 tysięcy porad miesięcznie.
Girteka Logistics
Strajk kierowców
Kierowcy litewskiego przewoźnika Girteka Logistics nie godzą się na gorsze zarobki. Pracodawca, w związku z pandemią koronawirusa, obniżył im diety, oświadczając przy tym, że ?to jeden ze środków na generowanie oszczędności, które w dobie kryzysu mają kluczowe znaczenie dla rentowności biznesu przewozowego?.
By zamanifestować swój sprzeciw kierowcy zorganizowali protest, który odbył się 20 kwietnia. W godz. 9.00-18.00 ciężarówki przewożące ładunki stanęły na parkingach, a na kabinach zawisły żółte kamizelki.
Ponadto kierowcy, zarówno ci, którzy byli aktualnie w trasie, jak i ci odpoczywający, przesłali do swoich dyspozytorów wiadomość z informacją o wzięciu udziału w strajku i z żądaniem zwrotu wszystkich należności.
Zainteresowanie protestem początkowo wyraziło około 7 tys. kierowców, deklarację przystąpienia ? niecałe 2 tys. Sądząc po reakcji pracodawcy, akcja wywołała panikę wśród zarządów firmy. Rozpoczęły się telefony z groźbami, straszenie, że protest jest nielegalny.
Kamizelki na kabinach, jako wyraz protestu przeciwko obniżaniu wynagrodzeń za pracę, zawisły nie tylko na ciężarówkach Girteki, ale również innych firm ? Kreiss,
HegelmannTransporte, Vlantana, Hoptrans.
MPK Kielce
Protest przeciwko złym warunkom pracy
22 kwietnia miał miejsce protest kierowców MPK Kielce. Część autobusów nie wjechała na pętlę autobusową przy ulicy Pusha. W ten sposób organizatorzy protestu, czyli Związek Zawodowy Pracowników Transportu Publicznego oraz NSZZ ?Solidarność?, chcieli zwrócić uwagę miastu na to, że na tej pętli kierowcy nie mają dostępu do bieżącej wody.
Szefowie powinni zapewnić pracownikom odpowiednie warunki sanitarne zwłaszcza teraz, w czasie epidemii ? uważają związkowcy. I proponują przeniesienie przystanków końcowych na pętlę na dworcu autobusowym na osiedlu Ślichowice. Zapowiadają też kolejne, ostrzejsze protesty.
MPK Łódź
Żądają podwyżek ? chcą strajkować
W Łodzi waży się strajk pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Protest spowodowany jest niezrealizowanymi przez miasto żądaniami płacowymi. Związkowcy domagają się podwyżek płac o 504 zł i o 3 zł więcej w stawce godzinowej.
Miasto odpowiada, że nie ma pieniędzy na podwyżki, gdy walka z epidemią pochłania duże środki finansowe samorządu.
Jednak problem zbyt niskich wynagrodzeń w MPK to nie sprawa ostatnich miesięcy. Łódzcy związkowcy podwyżek domagają się już od sierpnia, a od października są w sporze zbiorowym z pracodawcą. Jeszcze w lutym w spółce przeprowadzono referendum, w którym za strajkiem opowiedziało się ponad 70 proc. pracowników.
Na początku marca, po nieudanej mediacji, odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Na ulice miasta nie wyjechały tramwaje i autobusy.
Sytuacja w MPK jest bardzo napięta. Oliwy do ognia dolewa prowokacyjna postawa władz miasta, które odmawiają dalszych negocjacji w sprawie podwyżek. Zarzucają stronie związkowej nieodpowiedzialność, a nawet zamiar łamania prawa i apelują o rezygnację żądań płacowych i oczywiście z protestu.
Atmosferę wśród załogi dobrze obrazuje wypowiedź szefa łódzkiej ?Solidarności?: ?Po takich ?apelach? władz miasta, pracownicy powinni ? jak w 1980 roku ? zażądać, aby ci, którzy mają tyle do powiedzenia na temat strajku, przyjechali do MPK na rozmowy. Zanim pracownicy przyjadą do nich?.
4 maja związki mają podjąć decyzję o ewentualnym strajku.
Joanna Puszwacka
Category: Gazeta ? maj 2020, Gazeta ? maj 2020 - cd.