ONR w Sali BHP Stoczni Gdańskiej – Hańba liderów ?Solidarności?
Wraz z odzyskaniem władzy przez PiS w 2015 roku pewności siebie nabrała również faszystowska prawica. Jednym z objawów tego jest świętowanie po raz trzeci z rzędu przez ONR rocznicy powstania organizacji w przestrzeni publicznej i pod ochroną państwowej policji.
2 lata temu marsz faszystów przez Białystok skończył się mszą w miejscowej katedrze, za co kuria przeprosiła pod presją społeczną. Z kolei w zeszłym roku policja bezwzględnie rozbiła w Warszawie antyfaszystowską blokadę, a jej uczestnicy (w tym działacze Pracowniczej Demokracji) do dzisiaj są ciągani po sądach. Podobne sytuacje miały miejsce także przy okazji innych marszów skrajnej prawicy, jak np. w Hajnówce.
W tym roku haniebną tradycję podtrzymały władze Gdańska oraz biurokracja ?Solidarności?, która pozwoliła ONR-owcom zorganizować swój spęd w Sali BHP Stoczni Gdańskiej ? historycznej zarówno dla polskiego, jak i światowego ruchu pracowniczego. To bardzo niebezpieczna współpraca nie tylko dla członków ?S?, ale także dla pozostałych związkowców i wszystkich pracujących w Polsce. Dlaczego?
Nie mamy złudzeń, że państwo kapitalistyczne jest neutralnym sędzią tak samo traktującym wszystkie grupy społeczne, więc przy okazji masowych protestów społecznych i strajków chętnie skorzysta z pomocy faszystowskich bojówek do ich stłumienia. Również nie mamy iluzji wobec hierarchii kościelnej, która skrajną prawicę postrzega jako ?obrońców wiary?, czyli tak naprawdę bojowników o utrzymanie swojej uprzywilejowanej pozycji.
Inaczej sytuacja wygląda w stosunku do związków zawodowych. Przede wszystkim walczący pracownicy dysponują największą bronią mogącą sparaliżować, a najlepiej obalić kapitalizm opierający się na ich wyzysku. To dzięki demonstracjom, strajkom, rewolucjom i innym formom walki klasowej znacząco skrócono czas pracy, a także wywalczono i obroniono istniejące prawa obywatelskie i socjalne z całym ustrojem parlamentarnym włącznie. Mniej lub bardziej bojowe związki zawodowe zawsze były istotną częścią tych ruchów, jeśli nie ich podstawą, jak ?Solidarność? w latach 1980-81.
Obecni przywódcy ?S? lubią odwoływać się do tamtych chlubnych czasów, zbyt często zapominając, że wyzysk pracowników nie skończył się wraz z nastaniem ?wolnej? III RP. Po 1989 roku związkowi biurokraci byli nadzwyczaj bierni wobec kolejnych antypracowniczych, neoliberalnych reform, także wtedy, gdy współrządzili jako AWS w latach 1997-2001. Tłumaczyli to ?patriotycznymi tradycjami? i ?rozsądkiem? mającym objawiać się poprzez negocjację z kapitalistami, zamiast wychodzenia na ulicę i strajkowania.
Jednak dopiero w tej kadencji Sejmu ich służalczość wobec prawicowej władzy sięgnęła poziomu absurdu, który jest niebezpieczny dla wszystkich pracujących. Biurokracja ?S? stanęła wyraźnie po stronie rządu pozywając organizatorki Czarnego Protestu za wykorzystanie jej znaku, czy też próbując zastraszać nauczycieli zamierzających wziąć udział w strajku organizowanym przez ZNP w marcu 2017 r.
Choć współpraca z ONR wydaje się logicznym dopełnieniem ciągu naśladownictwa rządu, nie można przejść wobec niej obojętnie. Zwłaszcza wobec niej, gdyż dla każdego, nawet najbardziej uległego związku nie ma bardziej samobójczej polityki niż sojusz z otwartymi faszystami.
Wszędzie tam, gdzie skrajna prawica zdobywała władzę, nie było miejsca na niezależne związki zawodowe. Tak właśnie w praktyce wygląda upragniona przez faszystów ?obrona tradycyjnych wartości? oraz ?jedność narodowa? wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych, która jest fałszywa i korzystna jedynie dla tych pierwszych. Najbardziej tragicznym przykładem tego jest nazistowska dyktatura w Niemczech, która spacyfikowała wielomilionowy ruch robotniczy, łącznie z uległymi liderami pokroju Piotra Dudy.
Również dzisiaj faszyści stanowią zagrożenie dla związkowców oraz oddolnych ruchów społecznych walczących z patologiami kapitalizmu. Zwłaszcza tam, gdzie walka obecnie jest na dużo wyższym poziomie niż w Polsce ? we Francji i Grecji, gdzie faszyzująca prawica m. in. próbuje przemocą rozbijać antyrządowe okupacje uniwersytetów i strajki.
Piotr Duda wykazuje się skrajną naiwnością usprawiedliwiając wpuszczenie faszystów do związkowej sali formalną legalnością ONR-u, czy logiką finansowego zysku z wynajmu. Jest to tym bardziej żałosne, gdyż wiadomo, że odmawiano tego bliższym lewicy ruchom miejskim. Uległość pracowników w Polsce nie będzie trwać wiecznie, a legitymizowanie ich największych wrogów może mieć zabójcze skutki.
Biurokraci nie zmienią swojej postawy samoistnie, ani tym bardziej nie zrezygnują ze swojej funkcji. Dlatego właśnie każdy szeregowy członek ?Solidarności? (i nie tylko) powinien stanowczo wyrazić sprzeciw wobec polityki kierownictwa. Nie ma zgody na nawet najmniejszą współpracę z faszystami!
Piotr Trzpil
Category: Gazeta - maj 2018