ABORCJA – Chcemy wyboru, a nie terroru
Czarny protest żyje, parasolek nie składamy – strajk kobiet trwa!
W marcu widzieliśmy ponownie wybuch gniewu na ulicy przeciw antykobiecym fanatykom, którzy chcą przeforsować przymus rodzenia dla jeszcze większej liczby kobiet.
Antyaborcjoniści i rząd ponieśli klęskę z październiku 2016 roku, kiedy po masowych protestach w Czarny Poniedziałek poprzedni projekt zupełnie zakazujący aborcji musiał zostać wycofany. Teraz próbują „taktyki salami”. Chcą zakazać przerywania ciąży w przypadku ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. To przesłanka, na podstawie której ma miejsce 95% legalnych aborcji w dzisiejszej Polsce.
Czyli pozostałyby tylko przypadki zagrożenia życia i zdrowia kobiety lub ciąży będącej wynikiem przestępstwa – legalną aborcję z takich przesłanek przyznaje się tylko kilkudziesięciu kobietom rocznie.
W styczniu Sejm przegłosował, że projekt ustawy ?Zatrzymaj aborcję? przejdzie do drugiego czytania – czyli będzie rozpatrywany w komisji, po czym wróci do głosowania w Sejmie. Skandalem było, że jednocześnie projekt ?Ratujmy kobiety?, wprowadzający aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży, został odrzucony, również głosami opozycji.
Do niedawna jednak nie ustalono konkretnego terminu, kiedy projekt fanatyków antyaborcyjnych miał trafić do komisji. Minęły masowe wystąpienia kobiet na Manifach w całej Polsce oraz na marszu Strajku Kobiet 8 marca. I nagle: wydanie komunikatu przez Episkopat 14 marca, w którym czytamy: ?…biskupi apelują o niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych nad projektem obywatelskim ?Zatrzymaj aborcję??.
Biskupi nie musieli długo czekać na działanie posłusznych polityków rządzących. Błyskawicznie projekt trafił na agendę komisji sprawiedliwości 19 marca i doszło do głosowania. Wynik: 16-9 za projektem. Następnie miał trafić do komisji polityki społecznej.
Politycy partii rządzącej jednak nie liczyli się z ruchem kobiet, który w rekordowym tempie się zmobilizował. Najpierw odbyły się niedzielne protesty 18 marca pod siedzibami archidiecezji i diecezji. Następnie ogromna demonstracja w stolicy 23 marca – pod Sejmem i siedzibą PiS – oraz w wielu innych miastach Polski i za granicą. W międzyczasie zorganizowano również strajk studencki na Uniwersytecie Warszawskim w postaci kilkusetnej demonstracji i okupacji dziedzińca siedziby Episkopatu w Warszawie.
Prawo do decyzji
?Chcemy wyboru, nie terroru?, ?Moje ciało, mój wybór?, ?Wasze kaplice, nasze macice?, ?Wolność, równość, aborcja na żądanie?, ?Myślę, czuję, decyduję? takie hasła zdominowały na wszystkich demonstracjach.
25 lat po wprowadzeniu ustawy antyaborcyjnej kobiety chcą prawa do decyzji i wyboru. To postulaty idące dużo dalej niż zachowanie istniejącego ?kompromisu aborcyjnego?, który nie jest żadnym kompromisem, lecz jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw w Europie, zakazującą aborcji w prawie wszystkich przypadkach.
Istotą rzeczy w kwestii aborcji, że fakt, że zarodek czy płód to nie dziecko, to nie człowiek. Jest początkiem czegoś, co może stać się dzieckiem, jeśli kobieta, która nosi zarodek w sobie, jest w odpowiedniej kondycji fizycznej i psychicznej, by zaistniały warunku dla jego rozwoju.
Nieustanna propaganda antyaborcjonistów trwająca ponad 25 lat zmieniła język tak, że słowa zarodek i płód praktycznie wyszły z użytku, a przerwanie ciąży stało się ?zabijaniem dzieci?.
Zarodek czy płód jest zupełnie zależny od ciała, zdrowia i życia ciężarnej. Nie może żyć poza jej macicą, lecz tylko jako część jej ciała. Równocześnie ciąża ma duży wpływ na fizyczne i psychiczne zdrowie kobiety. Ciąża i poród zawsze stanowią dla niej pewne ryzyko zdrowotne. Jeśli ciąża jest chciana to dolegliwości mogą być do wytrzymania. Jeśli jednak kobieta musi przechodzić przez 9 miesięcy ciąży wbrew własnej woli, a potem rodzić z nakazu biskupów i polityków, jest to rodzajem przemocy. Gdy, jak w przypadku pacjentki dr Chazana, zmuszona jest urodzić dziecko, które nie ma szansy po porodzie przeżyć, jest to po prostu wielomiesięczna tortura.
Urodzenie dziecka ma duży wpływ na sytuację życiową i społeczną matki. Bo w naszym społeczeństwie odpowiedzialność opieki i wychowania dzieci spoczywa głównie na matce. Każde dziecko powinno być chciane.
Nikt nie ma prawa decydować za kobietę. A w przypadku, gdy płód jest poważnie chory i kobieta wie, że będzie wymagana całodobowa opieka od najbliższych osób przez wiele lat, jest oczywiste, że to tylko ona może podjąć decyzję, czy będzie w stanie donosić ciążę.
Wiemy, że w takich sytuacjach często matki pozostają same. Konse- kwencją zmuszania kobiet do rodzenia mogą być tragedie osobiste i rodzinne.
Aborcje, które dzisiaj są legalne, stanowią może ok. 1% wszystkich aborcji, których polskie kobiety rzeczywiście dokonują. Bo nigdy tak nie było, że zakaz aborcji oznaczał, że kobiety przestały przerywać ciąże. Niechciana ciąża jest dla kobiety tak trudną sytuacją, że będzie szukać z niej wyjścia w różnego rodzaju podziemiu aborcyjnym.
Badania CBOS z 2013 roku szacują, że 4-6 milionów kobiet w Polsce dokonało aborcji (od 25 do 35% dorosłych kobiet). Najwięcej jest wśród nich kobiet powyżej 35 lat, ale liczby po wprowadzeniu zakazu w 1993 roku są niepewne. ?Deklaracja o dokonaniu aborcji idzie w parze z niższym wykształceniem, niezadowoleniem ze swojej sytuacji materialnej i, co może zaskakiwać, prawicowymi poglądami oraz religijnością? (natemat.pl 09.05.2013).
Brak legalnej aborcji zabija
Kobiety znajdujące się w rozpaczliwej sytuacji z powodu niechcianej ciąży, zawsze w historii znajdowały wyjścia z tej sytuacji. Zamożne kobiety ogólnie miały dostęp do zabiegów bezpiecznych. Dla tych, które nie mogły płacić za profesjonalny zabieg u lekarza, aborcja oznaczyła ryzykowanie życiem i zdrowiem. Śmierć kobiet ubogich z powodu podziemnych aborcji jest częścią historii krajów europejskich, ale na świecie dzieje się na masową skalę również dziś.
Każdego roku na świecie wykonuje się 19 milionów zakazanych zabiegów aborcji, a aż 68 000 z nich prowadzi do śmierci kobiety. Oznacza to, że jedna na każde 279 kobiet, poddających się niedozwolonej aborcji w niebezpiecznych warunkach, niepotrzebnie umiera.
Legalna aborcja dokonana w bezpiecznych warunkach ? czy to chirurgiczna w klinice czy medyczna w domu (używając tabletki wczesnoporonnej) ? jest mniej ryzykowna dla życia i zdrowia kobiety niż ciąża i poród.
Zgon na skutek przeprowadzenia aborcji medycznej zdarza się rzadziej niż 1 na 200 000 przypadków – podobny do odsetek kobiet, które umierają przy naturalnym poronieniu. Warto wiedzieć, że poronienie występuje w ok. 15 na 100 przypadków ciąż, a po-nad 60 proc. komórek jajowych po zapłodnieniu ulega naturalnej eliminacji.
Natomiast ryzyko śmierci związanej z ciążą lub porodem jest dużo wyższe. Dane Światowej Organizacji Zdrowia z 2001 roku pokazują, że we Francji 1 kobieta umiera na 16 000 porodów, w Australii 1 na 21 000, w Kanadzie 1 na 33 000 (źródło powyż- szych liczb: https://www.womenonweb.org/pl/). W Polsce odpowiednia liczba to 1 na 33 000 (w 2015 r.).
W dzisiejszej Polsce można nieoficjalnie przerwać ciążę w prywatnych klinikach, za granicą lub właśnie za pomocą tabletek (można je np. zamówić z womenonweb). Dwie pierwsze opcje wiążą się ze sporymi kosztami, a opcja trzecia ma ograniczenia, jeśli chodzi o zaawansowanie ciąży.
Brak edukacji seksualnej powoduje, że młode kobiety mogą nie wiedzieć, że są w ciąży. Równocześnie istniejący zakaz aborcji oznacza, że w placówkach ochrony zdrowia prawie niemożliwe jest zasięgnięcie porady lekarskiej w sytuacji niechcianej ciąży. Oznacza to większe ryzyko, gdy kobieta w końcu znajdzie sposób na przerwanie ciąży ale pozostaje sama bez pomocy. Wiadomo, że najtrudniejszą sytuację mają kobiety na wsi i w małych miasteczkach – oraz ogólnie kobiety bez odpowiednich ?znajomości? i środków finansowych.
Kwestia klasowa
Świadomość losu kobiet ubogich, z klasy robotniczej, w krajach najbogatszych aż do lat 60- i 70-tych XX wieku, a w krajach biedniejszych do dziś, jest powodem, dla którego związki zawodowe i partie lewicowe stały na czele walki o prawo do aborcji. Miało to miejsce w większości krajów, gdzie kobiety dzisiaj mogą podejmować samodzielnie decyzje dotyczące swojej płodności.
Prawo do aborcji jest kwestią klasową. Doświadczenia milionów biednych kobiet z częstymi ciążami, niebezpiecznymi porodami i brakiem możliwości ich ograniczenia doprowadziły również do legalizacji aborcji, po raz pierwszy na świecie, w rewolucyjnej Rosji blisko sto lat temu. Uznane to było za bardzo ważne działanie prospołeczne, prozdrowotne i prokobiece.
Niestety w dzisiejszej Polsce ruch związkowy nie stoi na wysokości zadania. Gdy czytamy w ostatnich tygodniach strony internetowe OPZZ lub ZNP, temat Czarnego Protestu i Strajku Kobiet jest zupełnie nieobecny. Z okazji Dnia Kobiet są tylko protekcjonalne życzenia „wszystkim paniom” bez żadnych wspomnień o postulatach ważnych dla kobiet z klasy pracowniczej, by wywalczyć rzeczywiste równe prawa – ogólnoludzkie jak i pracownicze. Prawo do decydowania, czy, kiedy i w jakiej sytuacji chcesz być matką, jest jednym z podstawowych postulatów w ramach solidarności pracowniczej.
Skandalem jest postawa ?Tygodnika Solidarność?, który na okładce komentuje sprawę aborcji w ten sposób: ?Kara śmierci za zły gen?.
Taka podstawa z pewnością nie wyraża stanowiska większości członków tego związku. Bo nawet wśród katolików i wyborców PiS-u przewagę mają przeciwnicy zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Badania IPSOS z 2016 rok pokazały, że tylko 24% elektoratu PiS popiera całkowity zakaz aborcji, 42% chce zachować ?kompromis?, a 24% chce liberalizacji ustawy.
Z sondażu przeprowadzonego przez Kantar Millward Brown wynika, że aż 36 proc. wyborców PIS wyraża poparcie dla protestów przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. (Wysokie Obcasy 30.03.2018)
Opinie na ten temat mogą się bardzo szybko zmienić, również w krajach katolickich – jak pokazują przykłady np. z Hiszpanii, Portugali i Irlandii. W Polsce lawina gniewu kobiet też może zmienić nastroje w rekordowym tempie i dać nadzieję na wprowadzenie prawa kobiet do decydowania o własnym ciele i życiu.
Ellisiv Rognlien
Category: Gazeta - kwiecień 2018