Referendalna farsa
Referendum, które odbędzie się 6 września, jest farsą. Przypomnijmy sobie, że zostało ono zarządzone w maju przez spanikowanego Bronisława Komorowskiego nazajutrz po ogłoszeniu prognoz wyników I tury wyborów prezydenckich.
Komorowski był w takim popłochu, że nawet nie czekał do ogłoszenia oficjalnych wyników przez Państwową Komisję Wyborczą.
Ten powód sam w sobie nie wystarcza, by olać referendum. Strach przed klęską byłego prezydenta mógł zaowocować pytaniami, odpowiedzi na których mogłyby dodać pewności siebie wszystkim walczącym z polityką rządu.
Tak się jednak nie stało. Pytania są dwuznaczne i niejasne. Tak mówi nawet Henryk Wujec, ówczesny doradca prezydenta. Powiedział w radiowej Jedynce 20 sierpnia, że pytania zostały sformułowane w pośpiechu, ?na kolanie?. ?To było w nocy robione, także rano wszyscy się dowiedzieli?, stwierdził Wujec.
Oto pytania referendalne i niejasności z nimi związane.
?1. Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej??
Nie jest powiedziane, czy wybory mają być tylko jednomandatowe, czy też ma powstać system ?mieszany?.
?2. Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa??
Nie jest powiedziane, czy partie powinny dostać więcej czy mniej pieniędzy od skarbu państwa ? albo czy w ogóle mają coś otrzymać.
?3. Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika??
O jakiego podatnika chodzi? O górnika, pielęgniarkę, sklepikarza czy wielkie korporacje i banki?
Najlepiej w ogóle nie iść na referendum, żeby nie podbić frekwencji. Będzie to najlepszy sposób na wymierzenie policzka rządowi.
Andrzej Żebrowski
Category: Gazeta - wrzesień 2015