Pieniądze na zbrojenia – bez wyboru w wyborach
21 kwietnia dowiedzieliśmy się o dalszych krokach zakupów dla polskiej armii. W przetargu na zakup 50 śmigłowców do następnego etapu przeszedł Airbus Helicopters, producent śmigłowców zwanych Caracalami. Współpraca z Unią Europejską została więc zacieśniona, gdyż zrezygnowano z kupna amerykańskiego Black Hawk. Przetarg opiewa na 13 mld zł.
Tematem dnia nie stał się jednak sens wydawania tak ogromnych pieniędzy na zbrojenia. Krytyka – jeśli się pojawiała – dotyczyła wyboru firmy, która w przeciwieństwie do pozostałych dwóch oferentów nie ma zakładu produkującego w Polsce. Airbus Helicopters obiecał jednak wybudowanie linii produkcyjnej w Łodzi, co pewnie uspokoi nieśmiałe głosy krytyki. Amerykańscy sojusznicy też nie powinni się gorączkować, bowiem dla równowagi zapowiedziano kupno zestawów rakietowych Patriot od amerykańskiej korporacji Raytheon. Wydane na to zostanie kolejne kilkanaście miliardów (dokładna suma nie jest jeszcze znana) – umowa ma zostać podpisana jeszcze w tym roku.
Kampania wyborcza
Tymczasem w kampanii wyborczej temat wydawania góry pieniędzy na zbrojenia niemal nie istnieje. Trudno się dziwić, gdy główni kandydaci mają w tej sprawie identyczne zdanie. Duda może co najwyżej poganiać Komorowskiego, by wydawał szybciej i więcej. Obecny prezydent – w kampanii wałkującej do upadłego motyw ?bezpieczeństwa? – może więc spokojnie pokazywać się w spotach wyborczych w towarzystwie żołnierzy, samolotów F-16, Baracka Obamy i amerykańskiej kołderki przykrywającej dzieci kładące się spać. I tylko za kołderkę spotkał się z krytyką. Ale gdyby i ta była w barwach polskich, a nie ukochanego sojusznika, wszystko w ogóle byłoby w porządku.
W swoim podsumowaniu półrocza rządów z 31 marca zwiększenie wydatków ?na obronność? do 2% PKB jako jeden z głównych sukcesów własnego rządu wymieniła też Kopacz. Wcześniejszy udział tych wydatków w PKB wynosił formalnie 1,95%, więc zmiana może wydawać się niewielka. Faktycznie Polska, na tle innych państw Europy Wschodniej spoza byłego ZSRR, już wcześniej na ?obronę narodową? wydawała dużo. Teraz będzie wydawać jeszcze więcej. Wcześniej całej przeznaczonej kwoty z budżetu zwykle nie wykorzystywano. Według danych NATO, w 2013 r. faktyczne wydatki na wojsko w Polsce wyniosły 1,8% PKB. W lutym rząd skorygował wskaźnik wydatków do 2%, co oznaczać ma – jeśli wierzyć dumnej pani premier – dodatkowe 800 mln na zbrojenia w 2016 r.
Przypomnijmy, że już we wrześniu 2013 r. rząd Tuska przyjął program modernizacji armii do 2022 r. opiewający na 130 mld zł. Późniejszy kryzys ukraiński – w którym Polska także była jednym z aktorów – pozwolił rządom Tuska, a następnie Kopacz, na podgrzewanie nastrojów antyrosyjskich i roztaczanie wizji nadciągającej wojny.
Imperializm Putina stał się doskonałym prezentem dla własnych ambicji polskich rządzących, którzy mogli ogłosić program militaryzacji na nowo i w powiększonej skali. To wszystko w dodatku do zapowiedzi zwiększonej obecności NATO w Europie Wschodniej. W czerwcu planowane są kolejne ćwiczenia natowskie w Polsce, w których mają wziąć udział tysiące żołnierzy.
Wyścig zbrojeń
Oczywiście prezenty działają w obie strony, więc także rosyjscy rządzący otrzymują doskonałe argumenty na rzecz własnej militaryzacji – wszak NATO coraz bardziej zbliża się do granic. W ten sposób mamy już do czynienia z rodzajem wyścigu zbrojeń w Europie Wschodniej, w którym Polska jest jednym z czołowych uczestników.
Na marginesie wspomnijmy, że dochody budżetu państwa w 2015 r. wynieść mają niecałe 300 mld zł. Z kolei budżet Narodowego Funduszu Zdrowia na 2015 r. to ok. 67,5 mld zł. (oprócz tego ok. 7 mld zł przeznaczanych jest na ochronę zdrowia bezpośrednio z kasy państwa). Plan polskiej militaryzacji zakłada więc wydanie prawie połowy rocznych dochodów budżetowych RP i niemal dwa lata wydatków na publiczną ochronę zdrowia.
Filip Ilkowski
Osoby chętne do działania przeciw militaryzacji Polski i wyścigowi zbrojeń w Europie Wschodniej prosimy o kontakt z Inicjatywą ?Stop Wojnie?: stopwojnie@go2.pl
Category: Gazeta - maj 2015