Na tle milczenia większości? Cienie i światła Eurowyborów
POLSKA
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego są najlepszym dowodem, dlaczego powinniśmy budować socjalną, pracowniczą lewicę. I to zarówno w Polsce, jak i w innych państwach europejskich.
W Polsce PO i PiS wciąż pozostały dwoma obliczami prawicowej hegemonii zdecydowanie dystansującymi konkurentów. Rząd Tuska nie został przez wyborców ukarany, a Kaczyński nadal widziany jest jako jego główny krytyk. SLD i PSL zebrały tylko swój ?twardy elektorat?, przy czym Miller natychmiast przystąpił do umacniania własnego betonu zwracając się w pierwszych powyborczych słowach o żałobę narodową po śmierci gen. Jaruzelskiego. Oprócz tego czar Palikota, do spółki z Kwaśniewskim, bezpowrotnie minął (szkoda, że uległo mu kilka lewicowych postaci kandy-dujących z jego list), a poza progiem znalazł się też prawicowy plankton z list Ziobry i Gowina.
Ponury żart
Najbardziej ponurym żartem było jednak skuteczne pozowanie na antysystemową opozycję ze strony Korwin-Mikkego, zwolennika systemu w jego najbardziej komiksowo-barba- rzyńskiej wersji. Człowiek wyrzucający z siebie nieprzemierzone potoki paranoicznych absurdów, w tym o likwidacji obowiązku emerytalnego i praw wyborczych kobiet, dostał 7%, a w kategorii 18-25 lat aż 28,5% głosów. Bez wątpienia nie napawa optymizmem, że młodym wyborcom nie przeszkadzają uprzedzenia sfrustrowanego starszego pana z wizją ?moralności? rodem ze średniowiecza.
Wydaje się, że przyciąga ich głównie pozorna antypaństwowość oparta na utopii idealnego ?wolnego rynku?, gdzie każdy widzi się oczywiście jako przedsiębiorcę ?robiącego kasę?. Można z goryczą stwierdzić, że ideologia lekcji przedsiębiorczości w szkołach przynosi owoce. Jej korwinowska karykatura okazała się dla wielu silniejsza niż instynkt samozachowawczy związany choćby z obawą przez perspektywą płacenia czesnego za szkoły (począwszy od podstawówek, zgodnie z ?wolnym rynkiem?).
Oczywiście można wątpić, czy gdyby ta wizja miała się realnie ziścić, młodzi równie chętnie widzieliby to jako krok na drodze do bycia milionerem. Szczególnie, jeśli rodzice posyłaliby ich od dzieciństwa do pracy, co także jest częścią korwinowskiej utopii.
Faszyści z Ruchu Narodowego zdobyli 1,4% – z pewnością poniżej ich oczekiwań, choć nie nokautująco mało. Niepokoi przy tym, że wśród najmłodszych wyborców było to blisko 6%. O ile do Korwina-Mikke przyciąga głównie mit przedsiębiorcy i harmonii rynku, to do faszystów mit silnej władzy i harmonii narodu oczyszczonego z wrogów. Przy tym wrogiem staje się każdy niepasujący do wzoru ?prawdziwego Polaka?. Frustracja i bunt młodych ludzi znalazły więc wśród głosujących ujście głównie poprzez różne wersje skrajnie prawicowego szaleństwa, opartego w istocie na panującej ideologii doprowadzonej do krańcowej wersji.
Ogólnie wśród startujących w wyborach uderzał brak jakiegokolwiek niezależnego głosu świata pracy i ludzi niezamożnych. Najbliżsi wyrażaniu w jakiejkolwiek postaci tego głosu Zieloni mieli zarejestrowane listy tylko w pięciu okręgach zdobywając ponad 22 tys. głosów, czyli ok. 0,3% oddanych w całym kraju. Przy braku ogólnopolskich list wynik ten nie był zły, choć oczywiście trudno mówić o sukcesie.
Przygnębiający obraz słupków wyborczych wyglądał jednak nieco inaczej, gdy wszystkie te głosy podzieliło się przez cztery. Nie głosowało bowiem blisko 77% uprawnionych – co jest najpotężniejszym faktem wszelkich wyborczych analiz. Oczywiście nie głosowało z bardzo różnych przyczyn. Generalnie jednak ponad trzy czwarte obywateli i obywatelek z różnych powodów uznało, że nie warto w słoneczną niedzielę fatygować się do urn, najwyraźniej nie wierząc, że to głosowanie może jakkolwiek wpłynąć na ich życie codzienne.
Rola Ruchu Sprawiedliwości Społecznej – nowo tworzonej partii, której najbardziej rozpozna- walną postacią jest Piotr Ikonowicz – jest w tym kontekście kluczowa. Zadaniem RSS jest przekształcenie tego milczącego wotum nieufności wobec obecnych pozorów demokracji – samego w sobie jałowego i oddającego pole różnych postaciom polityki klasy średniej i wyższej – w krzyk na rzecz sprawiedliwości społecznej i prawdziwej demokracji.
EUROPA
Frekwencja w całej Unii była bardzo zróżnicowana i ogólnie niska – szczególnie w Europie Wschodniej. Na Słowacji wyniosła tylko 13%. Średnio w 28 państwach człon- kowskich – 43%. Ogólnounijne wyniki wyborów można podsumować jednym zdaniem: w stojącej wodzie szumowiny łatwiej wypływają na wierzch.
Po siedmiu latach stagnacji gospodarczej (a czasem, jak w Grecji, głębokiego kryzysu) poziom walk pracowniczych w Europie jest generalnie niski. Jednocześnie dominujące partie są ewidentnie nieporadne w radzeniu sobie z problemami gospodarczymi wprowadzając głównie rozmaite antyspołeczne ?reformy?. Rosnące niezadowolenie w połączeniu z brakiem walki stwarza przestrzeń dla dominacji różnych form toksycznej polityki klasy średniej, która zaraża także pracowników i bezrobotnych.
Wybory przyniosły więc triumf w wielu państwach różnych postaci skrajnej prawicy. Najbardziej alarmujący jest przykład Francji, gdzie zwyciężył faszystowski Front Narodowy zdo-bywając 25% głosów. Wynik ten jest skutkiem klęski rządów umiarkowanej lewicy z Partii Socjalistycznej, która zanotowała także klęskę wyborczą z zaledwie 14% głosów. Nie sam spodziewany kryzys zaufania do socjaldemokratów u władzy jest jednak przygnębiający, ale fakt, że bardziej radykalna lewica na nim nie skorzystała. Największa siła na lewo od PS – Front Lewicy – zdobył jedynie 6,3% głosów.
Także w Brytanii, innym czołowym państwie Unii, sukces odniosła skrajna prawica. Tym razem nie w faszystowskiej, ale bardziej ?korwinowskiej? wersji. Wroga imigrantom (także z Polski) Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) zdobyła blisko 27% pokonując zarówno Partię Pracy, jak i konserwatystów. Podobna partia trium-fowała także w Danii. W Grecji neonazistowski Złoty Świt zdobył ponad 9% głosów.
W Niemczech, przy generalnie stabilnej mieszczańskiej scenie politycznej (triumf prawicowych chadeków przy wzroście liczby głosów socjaldemo-kratów), głosząca powrót do ?silnej waluty Deutsche Mark? Alternatywa dla Niemiec zdobyła 7% głosów, a jeden mandat przypadł naziście z NPD (choć przy tylko 1% głosów). Wyniki te budzą trwogę. Sukcesy partii je głoszących kierują bowiem gniew niezamożnych w stronę innych niezamożnych, a nie rządzących oligarchów. Nie tylko są wyrazem zarażania części pracowników najbardziej szkodliwymi ideami klasy średniej, ale utrudniają pracownikom podjecie rzeczywistej walki o własne interesy.
Jednocześnie partie na lewo od oficjalnych socjaldemokracji wypadły stosunkowo słabo. Na szczęście od tej reguły były wyjątki, i to w państwach najgłębiej dotkniętych problemami gospodarczymi. W Hiszpanii, koalicja Zjednoczonej Lewicy zdobyła 10%, a powstała niedługo przed wyborami nowa partia Możemy (Podemos), wyrastająca z młodzieżowego ruchu oburzonych i wyrażająca sprzeciw wobec cięć socjalnych i braku rzeczywistej demokracji, przebojem wdarła sie do polityki parlamentarnej zdobywając 8 % głosów. Dodajmy, że skrajna prawica pozostaje tam zmarginalizo- wana – mimo iż Hiszpania jest ?granicznym? państwem Unii, w którym rządzący stale straszą imigrantami z Afryki.
Sukces lewicy
Największy sukces lewica odniosła jednak w Grecji, gdzie Koalicja Lewicy Radykalnej (Syriza) wygrała wybory z blisko 27-procentowym poparciem, zdecydowanie dystansując ?ofic- jalną? socjaldemokrację. W Portugalii rządząca centroprawica przegrała z centro-lewicą, a – co ważniejsze – siły na lewo od zwycięzców zdobyły łącznie ok. 17% głosów. Także we Włoszech prawica, w tym ta skrajna, doznała porażki, choć w tym przypadku radykalna lewica zdobyła tylko 4% głosów.
Hiszpania, Portugalia, a przede wszystkim Grecja były w ostatnich latach areną strajków i innych form protestów społecznych. Przykłady te pokazują, że przy wyższym poziomie walki pracowniczej nawet przy kryzysie gospodarczym i społecznym nastroje nie kierują się tylko i głównie ku skrajnie prawicowej polityce szukania wroga wśród najsłabszych.
Ciekawym przykładem jest także Irlandia, gdzie pomimo niewielkich protestów przeciw polityce ?zaciskania pasa? dobry wynik 17% uzyskała Sinn Fein, lewicowa partia wywodząca się historycznie z ruchu narodowo-wyzwoleńczego.
Jednocześnie radykalnie lewicowi kandydaci startujący w Dublinie uzyskali łącznie ponad 15% głosów, uzyskując także obiecujące rezultaty w odby-wających się równolegle wyborach samorządowych. Relacja między ruchem protestu a jego politycznym wyrazem, choć kluczowa w dłuższej perspektywie, nie jest więc auto-matyczną zależnością. Ważne jest także to, na ile istniejące partie potrafią wyrażać nadzieje i gniew warstw niezamożnych. I to być może najistotniejsza lekcja z Eurowyborów.
Filip Ilkowski
Category: Gazeta - czerwiec 2014