Ręce precz od naszych działek!
(Nie)miłościwie nam panująca klasa rządząca po rozpoczęciu planu likwidacji emerytur (na razie tylko podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat, ale poczekajmy!), publicznej służby zdrowia, praw pracowniczych, pomocy społecznej i innych ?reliktów komunizmu? postanowiła wziąć się za ogródki działkowe. I nic tu nie zmienia fakt, że chodzi o wyrok ?niezależnego? Trybunału Konstytucyjnego.
W klasowym społeczeństwie kapitalistycznym – w którym na razie jesteśmy zmuszeni żyć – państwo jest narzędziem rządzącej klasy kapitalistów umożliwiającym im sprawowanie nad nami kontroli. Państwo nie jest wcale niezależną od kapitału (czy mu przeciwstawianą) siłą! Płonne są więc nadzieje, jakie wiążą niektórzy z zaskarżeniem ustawy ?67? do TK, zamiast z masową akcją strajkową.
Początki idei ogródków działkowych sięgają końca XVIII w. – początków rewolucji przemysłowej – kiedy to masy robotnicze zostały skupione w miejskich ośrodkach przemysłowych. Życie w fatalnych warunkach sanitarnych, w zanieczyszczonym środowisku przy braku dostatecznej ilości odpowiedniej jakościowo żywności, wywierało destrukcyjny wpływ na zdrowie pracowników. Kapitaliści stanęli w obliczu braku dostatecznej ilości zdolnych do pracy ludzi! Wtedy właśnie właściciele fabryk, instytucje dobroczynne lub władze zaczęły udostępniać robotnikom ziemię w użytkowanie. Przydziały ziemi pomagały zapewnić bardziej urozmaiconą i zdrową dietę, a także dawały chwilę wytchnienia w ciężkim życiu. W miarę rozwoju ruchu robotniczego, także i sami robotnicy zaczęli zakładać i prowadzić ogródki działkowe, poprzez związki zawodowe, spółdzielnie i inne organizacje. Ogródki działkowe stały się elementem kultury robotniczej w całej Europie.
Pierwsze ogródki działkowe w Polsce założono u schyłku XIX w. W chwili obecnej jest w Polsce ok. 1 mln działek użytkowanych przez ok. 4 mln ludzi. Ogródki te pełnią wiele społecznie pożytecznych funkcji. Rzecz oczywista zapewniają odpoczynek i wytchnienie swym użytkownikom. Bardzo często ludziom niezamożnym, z problemami zdrowotnymi, w starszym wieku (działka dla nich jest często jedną z niewielu radości życia, nadających mu sens i pozwalających zapomnieć o chorobie bądź samotności). Często jest również dodatkowym źródłem żywności i dochodu (ze sprzedanych płodów) dla niezamożnych.
Ogródki często położone są w centrach wielkich miast, przez co poprawiają jego właściwości ekologiczne, stanowiąc obszar zieleni miejskiej, siedlisko wielu gatunków zwierząt (owadów, ptaków, płazów i in.).
Komu więc przeszkadzają ogródki działkowe? Znany prawicowy prymityw Stefan Niesiołowski, oświadczył niedawno: ?Nie może być tak, że wyrastają jakieś budy, często obskurne, blokując rozwój miast?. W zdaniu tym zawarta jest pogarda pasożyta społecznego z ?wyższych sfer? dla zwykłych, niezamożnych ludzi. Ale również coś jeszcze. Ogródki społeczne mają rzekomo ?blokować rozwój miast?. W rzeczywistości stanowią przeszkodę dla spekulacji na rynku nieruchomości. Wartość rynkową ziemi zajmowanej przez ogródki działkowe w największych miastach Polski szacuje się na ponad 20 mld zł – stanowi więc łakomy kąsek dla pasożytów rynku nieruchomości.
Działalność spekulantów na rynku nieruchomości ma wyjątkowo szkodliwy charakter. Znaczna część toksycznych aktywów na rynku finansowym ma oparcie w rynku nieruchomości. Banki udzielały i nadal udzielają ogromnej ilości kredytów pod zastaw nieruchomości, niespecjalnie troszcząc się czy będą one mogły kiedykolwiek zostać spłacone. Przy braku programów budownictwa społecznego, mogących zaspokoić potrzeby mieszkaniowe ludzi, są oni zmuszeni kupować drogie mieszkania u nastawionych na zysk developerów i brać w tym celu lichwiarskie kredyty, których często nie są potem w stanie spłacić przez całe życie.
Banki nie mogąc wyegzekwować ?swoich? należności? popadają w tarapaty i nie mogą z kolei spłacić swych zobowiązań wobec innych banków i podmiotów. Takie właśnie zbrodniczo nieodpowiedzialne udzielanie kredytów (nie tylko hipotecznych) jest przyczyną zapaści sektora bankowego, którego ?ratowaniem? są obecnie zajęte rządy w wielu państwach świata – oczywiście naszym kosztem, wpompowując w pasożytnicze banki ogromne ilości pieniędzy z podatków płaconych przez zwykłych ludzi, przy jednoczesnych drastycznych cięciach wydatków socjalnych.
Rząd najpewniej będzie biernie oczekiwał, aż zakwestionowane przez TK przepisy utracą moc. W ten sposób ogródki miałyby umrzeć ?śmiercią naturalną?. Nie należy w tej kwestii mieć wielu złudzeń. Pozbawiona odpowiednich umocowań prawnych, zwarta struktura Polskiego Związku Działkowców ulegnie dezintegracji i ogródki przestaną pełnić swą funkcję. Oprócz szkód ekologicznych oznaczałoby to znaczne obniżenie standardu życia wielu ludzi, niekiedy wręcz – zwłaszcza w przypadku najuboższych – prawdziwą katastrofę! Ale rządy wielokrotnie już udowodniły, że los zwykłych ludzi nie ma dla nich żadnego znaczenia – ma je wyłącznie interes kapitału.
Działkowcy mogą jednak zwyciężyć. Tegoroczne masowe protesty przeciwko ACTA pokazały, że zwykli ludzie mogą skutecznie przeciwstawić się wymierzonym w nich planom rządu. Nie zapominajmy: działkowców jest ponad 4 mln.
To nie wszystko. Tocząca się już od wielu lat kampania przeciwko ogródkom działkowym jest integralną częścią antypracowniczej polityki prowadzonej przez kolejne rządy. Jedyną nadzieją na jej powstrzymanie jest zdecydowana, masowa akcja pracowników!
Michał Wysocki
Category: Gazeta - sierpień 2012