Dlaczego doszło do izraelsko-amerykańskiej napaści na Iran?

Po dwóch tygodniach rozpoczętej przez Izrael rakietowej wymiany ciosów z Iranem ku przerażeniu wszystkich do wojny włączył się Donald Trump, bombardując irańskie instalacje nuklearne. Obawiano się, że ten barbarzyński akt spowoduje jeszcze więcej zniszczeń i śmierci w całym regionie Bliskiego Wschodu. Jednak niemal natychmiast po amerykańskim ataku Trump ogłosił, że udało mu się doprowadzić do zawieszenia broni.
Przyszłość tego kruchego porozumienia jest niepewna, a wyraźnie widoczny pęd ku wojnie opiera się na ogromnej masie kłamstw.
Trump i Netanjahu twierdzili, że Iran jest „państwem zbójeckim”, które chce potajemnie zdobyć broń jądrową, czym zagraża całemu region- owi.
Jednak na Bliskim Wschodzie jest tylko jedno „państwo zbójeckie”, które zdobyło broń jądrową potajemnie – jest nim Izrael, który pozyskał ją z pomocą RPA jeszcze w latach 70. XX w., gdy w RPA nadal panował apartheid. Do dziś Izrael odmawia przyznania, że posiada takie głowice.
Kandydując na urząd prezydenta, Trump obiecywał, że zakończy „niekończące się wojny”. Jednak w rzeczywistości okazał się bardziej podatny na próby wciągnięcia Stanów Zjednoczonych w jeszcze większą wojnę.
Amerykańskie bombardowanie Iranu ujawnia relację między USA a Izraelem, który jako kolonia osadnicza od początku zależna od imperialnego wsparcia, jest stróżem amerykańskich wpływów na Bliskim Wschodzie.
Trump początkowo starał się wynegocjować nową umowę z Iranem – częściowo w odpowiedzi na potrzebę skupienia większej uwagi na szerszej rywalizacji imperialistycznej z Chinami, które Trump słusznie uważa za głównego konkurenta amerykańskiego imperializmu i których wzrost chce powstrzymać.
Netanjahu, przerażony wizją porozumienia między USA a Iranem, postanowił je storpedować, przeprowadzając serię ataków lotniczych na Iran. Wiedział, że w razie trudności USA poprą swojego stróża w regionie. Chcąc uwikłać Zachód w jeszcze silniejsze wsparcie, najechał wcześniej na Liban, przejął nowe tereny w Syrii i w końcu przypuścił atak na Iran.
Dlaczego Izrael zaatakował Iran?
Izrael tłumaczył, że musi się „bronić”, a to wymaga zniszczenia potencjału nuklearnego Iranu.
W rzeczywistości posunięciami Netanjahu kierowała logika polityki wewnętrznej w Izraelu, a w szerszym ujęciu – logika imperializmu.
Od początku ludobójczej kampanii Izraela w Strefie Gazy strategia Netanjahu polegała na rozszerzeniu wojny na wiele frontów na Bliskim Wschodzie. Stąd inwazja na Liban, ataki powietrzne na Iran i przejęcie części terytorium Syrii po obaleniu dyktatury Baszara al-Asada w grudniu ubiegłego roku.
Ataki te osłabiły pozycję Iranu w regionie – zwłaszcza po sparaliżowaniu libańskiego ruchu oporu – Hezbollahu.
Izrael rozszerzał wojnę częściowo też po to, by uzyskać wsparcie Stanów Zjednoczonych dla swojego planu w Strefie Gazy. Część amerykańskiej klasy rządzącej obawiała się, że skala okrucieństwa Izraela wywoła opór w tych państwach arabskich, które obok Izraela są kluczowymi członkami amerykańskiego imperialistycznego układu sojuszniczego w regionie. Nigdy nie było wątpliwości co do poparcia USA dla ludobójstwa. Jednak Netanjahu potrzebował poparcia dla „całkowitego zwycięstwa” nad palestyńskim ruchem oporu i wolnej ręki, aby prowadzić wojnę bez końca.
Starając się uciszyć nawet najłagodniejsze głosy krytyki, Netanjahu postawił na rozszerzenie wojny w celu przypieczętowania poparcia USA. Wiedział, że niezależnie od sytuacji Amerykanie zawsze poprą Izrael.
Powodem działań Netanjahu jest również kryzys w samym Izraelu. Przetrwanie jego rządu koalicyjnego zależy od poparcia skrajnie prawicowych koalicjantów, na czele z ministrem bezpieczeństwa Itamarem Ben-Gwirem oraz ministrem finansów Becalelem Smotriczem.
W tych tarciach ujawnia się głębszy podział w łonie projektu syjonistycznego – wokół sposobów najskuteczniejszego ucisku Palestyńczyków.
Bardziej „liberalni” syjoniści opowiadają się za apartheidem, podczas gdy skrajna prawica żąda ludobójstwa. Wpływowa część izraelskiego establishmentu obawia się, że ciągła okupacja Gazy oznaczać będzie konieczność stałej walki z ruchem oporu. Boi się jednak utraty przez Izrael legitymacji „jedynej demokracji” na Bliskim Wschodzie.
Tymczasem skrajna prawica domaga się czystki etnicznej w Gazie oraz ofensywy w całym regionie. Smotricz mówił wcześniej, że irański program nuklearny, „który zagraża państwu Izrael i całemu światu zachodniemu, musi zostać zatrzymany”.
Aby zyskać poparcie skrajnej prawicy, rząd Netanjahu fantazjuje o unicestwieniu wszystkich Palestyńczyków i uzyskaniu całkowitej dominacji nad całym Bliskim Wschodem.
Jednak korzenie parcia do wojny rządu Netanjahu sięgają głębiej niż tylko do podziałów w łonie syjonizmu. Izrael jest zdeterminowany, by zniszczyć irański reżim ze względu na rosnącą rywalizację na Bliskim Wschodzie pomiędzy światowymi i regionalnymi mocarstwami.

Co napędza rywalizację między Iranem a Izraelem?
Izrael i Iran rywalizują o pozycję i wpływy w regionie. Izraelskie państwo terrorystyczne ma silne popar- cie Zachodu, a zachodnie wsparcie wojskowe umożliwiło dokonanie ludobójstwa w Gazie. Jednak obecnie Izrael nie jest już tak mocno zależny od pomocy gospodarczej z Zachodu, jak kiedyś. Dzięki początkowemu wsparciu, m.in. dzięki inwestycjom w technologie i przemysł zbrojeniowy, mógł rozwinąć się gospodarczo. I chociaż pozostaje strażnikiem Zachodu na Bliskim Wschodzie, może teraz silniej napinać smycz.
Wzmocnienie Izraela jako regionalnego mocarstwa należy także rozpatrywać w kontekście kryzysu imperializmu amerykańskiego. Po katastrofalnych interwencjach w Iraku i Afganistanie na początku XXI w. pozycja Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie uległa osłabieniu. Otworzyło to przestrzeń dla wielu regionalnych mocarstw, w tym dla Izraela i Iranu, do prób realizacji własnych interesów.
Iran jest wspierany przez Rosję i Chiny, choć nie w takim samym stopniu. Rosja jest głównym dostawcą broni, a Chiny kupują około 90 procent irańskiej ropy naftowej, co częściowo rekompensuje Iranowi skutki zachodnich sankcji. Z ich powodu sprzedaż irańskiej ropy naftowej spadła ze 119 miliardów dolarów w latach 2009–2010 do 8,9 miliarda dolarów w latach 2019–2020. Iran starał się rozszerzyć swoje wpływy poprzez wspieranie takich grup, jak Hezbollah w Libanie i Huti w Jemenie.
Ani Izrael, ani Iran nie są mocarstwami globalnymi, ale ich rywalizacja na Bliskim Wschodzie ma swoje źródła w logice imperializmu, globalnego systemu konkurencji między państwami kapitalistycznymi.
Jakie cele przyświecają Trumpowi?
W 2015 r. Iran i Stany Zjednoczone podpisały układ, na mocy którego Iran zobowiązał się do ograniczenia wzbogacania uranu w zamian za umowy handlowe z USA. Jednak w 2018 r., podczas pierwszej kadencji Trumpa, pod presją Netanjahu porozumienie to zostało zerwane przez amerykańską administrację.
Trump próbuje odbudować stosunki, ponieważ chce skupić całą uwagę na głównym konkurencie amerykańskiego imperializmu – Chinach. W 2023 r. Chińczycy pośredniczyli w zawarciu traktatu pokojowego między Arabią Saudyjską a Iranem, co było oznaką słabnącej pozycji USA.
Trump odwiedził Bliski Wschód, ponieważ zależy mu na zacieśnieniu relacji USA z państwami Zatoki Perskiej i nowym reżimem syryjskim. Netanjahu poczuł się zlekceważony, gdy Trump pominął Izrael podczas swojej podróży, i obawiał się, że straci swoje miejsce w amerykańskiej wizji Bliskiego Wschodu na rzecz konkurentów Izraela.
Atak Izraela na Iran spowodował, że Iran wycofał się z rozmów, a minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Araghchi powiedział, że kontynuowanie ich byłoby „nieuzasadnione” w obliczu „barbarzyństwa” Izraela.
Trump, który grał groźbą wojny jako kartą przetargową, aby zmusić Iran do zawarcia porozumienia, ostatecznie spełnił swoją groźbę tylko po to, by po chwili zainicjować zawieszenie broni. Ta chimeryczność Trumpa wynika z prób poradzenia sobie z kryzysem hegemonii USA – przede wszystkim utratą zdolności do postawienia na swoim bez niczyich sprzeciwów.
Imperializm amerykański jest słabszy i nadwątlony, a Chiny wyrastają na potężnego konkurenta. W ostatnim czasie umocniły swoje relacje z państwami arabskimi. Są głównym importerem ropy naftowej z Zatoki Perskiej, nawiązały strategiczne partnerstwa z kilkoma reżimami, w tym z Iranem, oraz są głównym inwestorem w ramach inicjatywy „Jeden pas, jedna droga”. Trump za wszelką cenę chce wzmocnić wpływy USA w konkurencji do Chin.
Jakie będą szersze reperkusje?
Stany Zjednoczone znalazły się w tarapatach – chciały uniknąć regionalnej wojny, ale musiały wesprzeć swojego regionalnego stróża – Izrael. Imperializm amerykański jest obecnie rozciągnięty na kilka frontów: na Bliskim Wschodzie, na Ukrainie oraz w regionie Azji i Pacyfiku.
Niestety pomimo zawieszenia broni przyczyny konfliktu związane z logiką międzyimperialnej rywalizacji nie zostały usunięte. Wznowienie walk będzie oznaczało więcej ofiar i zniszczeń na Bliskim Wschodzie oraz na terenach palestyńskich. Może także wywołać potężne wstrząsy w światowej gospodarce, w tym wzrost cen ropy.
Jako kraj eksportujący energię USA chcą kontrolować podaż ropy naftowej, ponieważ Chiny są w dużym stopniu uzależnione od surowca z Zatoki Perskiej. Jednak, jak pokazały wojny celne, wstrząsy gospodarcze nie są korzystne dla słabnącego amerykańskiego mocarstwa.
Ataki na irańskie pola naftowe zaszkodziłyby Iranowi i Chinom, ale jednocześnie osłabiłyby pozycję USA ze względu na skutki dla światowej gospodarki.
Ponadto wzrost cen ropy naftowej byłby korzystny dla Rosji w momencie, w którym odmawia ona spełnienia żądań Trumpa w negocjacjach wokół wojny w Ukrainie.

„Dość bombardowań Gazy i Iranu! Zatrzymać izraelską machinę śmierci!”.
Jak to wszystko wpływa na Palestynę?
Dla wielu osób w ruchu palestyńskim Iran stanowi część „osi oporu” przeciwko zachodniemu imperializmowi. Jednak historia walk Palestyńczyków pokazuje, że poleganie na regionalnych mocarstwach nie jest drogą do wyzwolenia.
Reżim irański doszedł do władzy po rewolucji w 1979 r., która obaliła wspieranego przez Zachód szacha. Iran jest państwem kapitalistycznym z klasą panującą zdominowaną przez konserwatywne duchowieństwo wyznające szy- icką wersję islamu.
Jako mocarstwo regionalne Iran dąży do zdobycia pozycji największej siły w regionie.
Reżim irański zmagał się z falami buntów społecznych – w ostatnim czasie ze strony ruchu „Kobieta, życie, wolność” w 2022 r. Jednak reżimowi udało się go zdławić – ma długą tradycję rozbijania ruchów społecznych i organizacji klasy pracowniczej.
Iran kreuje się na sojusznika Palestyny, ale będzie to robić tylko dopóty, dopóki pozwoli mu to umacniać własne wpływy. Podczas Arabskiej Wiosny w 2011 r. Iran poparł reżim Asada w Syrii i zaangażował Hezbollah we wsparcie dla syryjskiego dyktatora.
W Syrii Iran pomógł utopić rewolucję w morzu krwi. Upadek Asada i inwazja Izraela na Liban osłabiły pozycję Iranu, ale to nie z tego powodu nie można na nim polegać w kwestii wyzwolenia Palestyny. Głównym powodem jest fakt, że Iran walczy o regionalną dominację.
Solidaryzuje się z Palestyńczykami, ale nie może interweniować, ponieważ wie, że napotka opór, który podkopie jego zdolność do wzmocnienia własnej pozycji. Chętnie za- wiera też umowy z USA, sponsorem izraelskiego terroryzmu, gdy odpowiada to jego interesom.
Iran miał pełne prawo podjąć działania odwetowe przeciwko Izraelowi, a naszym obowiązkiem jest przeciwstawiać się brutalnym atakom Zachodu, w tym Izraela, na Irańczyków.
Jednak odzyskanie wolności przez Palestyńczyków nie będzie możliwe bez rzucenia wyzwania imperializmowi. Wymagać to będzie masowego ruchu w całym regionie – takiego, który sprzeciwi się nie tylko Izraelowi, ale także miejscowym klasom rządzącym i państwom.
Rewolucje arabskie w 2011 r. pokazały, że poprzez masowy opór można rzucić wyzwanie rządzącym i imperializmowi w regionie, a także odizolować Izrael.
Natomiast naszym zadaniem, tu na Zachodzie, jest wzmocnienie presji, tak aby całkowicie zatrzymać sprzedaż broni do Izraela.
Łukasz Wiewiór na podstawie artykułów Arthura Townenda
i Tomáša Tengely-Evansa
Category: Gazeta - lipiec-sierpień 2025, Gazeta - lipiec-sierpień 2025 - cd.