Wybuch gniewu na ulicach Hiszpanii
Albert Garcia z Barcelony
Nasz gniew – wielki strajk generalny w całym Państwie Hiszpańskim 29 marca br. – to nowy krok naprzód w walce z ostrymi cięciami w Europie.
Dziesiątki milionów strajkowało a dwa miliony demonstrowało we wszystkich zakątkach kraju.
Masowa mobilizacja wróciła do Państwa Hiszpańskiego 15 maja ubiegłego roku, gdy indignados (oburzeni) okupowali place wielu miast.
Dotychczas wydawało się, że niezadowolenie z kryzysu i surowych ?oszczędności? ustąpiło miejsca strachowi i rezygnacji.
Przywódcy związkowi byli często przeciwni działaniu. Tym razem jednak nastąpił zdecydowany przełom w walce.
Mobilizacja do strajku generalnego była ogromnym sukcesem.
I to pomimo niezwykle wysokiej stopy bezrobocia, wynoszącej obecnie 23 procent [najnowsze dane mówią o 24,4%].
Udział w strajku był szczególnie wysoki w sektorze przemysłowym – zużycie energii elektrycznej spadło podczas strajku o 88 procent w stosunku do przeciętnego zużycia.
Także w sektorach o nie tak bogatych tradycjach walki związkowej, np. w edukacji, udział był również wysoki.
W wielu regionach prawie trzy czwarte pracowników uczestniczyło w strajku.
Siła strajku przejawiała się również w radykalnym pikietowaniu na szeroką skalę. To powiązało związkowych aktywistów z ruchami społecznymi.
Demonstracje na ulicach miast i miasteczek w całym Państwie Hiszpańskim zgromadziły razem pracowników, emerytów, bezrobotnych, studentów i młodzież.
Po kilkaset tysięcy uczestników miały demonstracje w Madrycie i Barcelonie.
Również i w mniejszych miastach – jak Vigo, Pampeluna i Tarragona – w demonstracjach uczestniczyło po ponad 100 tys. osób.
W listopadzie ub. r konserwatywna Partia Ludowa zdobyła bezwzględną większość mandatów w wyborach. To spowodowało pewne zniechęcenie.
Wystarczyło jednak sto dni rządów prawicy, by walki wybuchły na nowo.
Wprowadzane przez rząd ?reformy? stanowią największy atak na pracowników od czasu upadku dyktatury w latach 70-tych.
M. in. pozbawiają one pracowników prawa do jakiejkolwiek rekompensaty w przypadku zwolnienia i umożliwiają pracodawcom jednostronne obniżenie wynagrodzenia pracownika w przypadku, gdy firma przynosi straty.
?Reforma? była tym, co wreszcie pchnęło biurokrację związkową do wezwania do strajku generalnego.
Ostre cięcia i mobilizacja do strajku doprowadziły do erozji społecznego poparcia dla Partii Ludowej.
W wyborach regionalnych w Andaluzji 25 marca br. straciła pół miliona głosów – prawdziwa niespodzianka wyborcza!
Jednak rząd Partii Ludowej nie chce być pierwszym rządem w Europie, który wycofa się z polityki ostrych cięć.
Dzień po strajku uchwalono brutalny i antyspołeczny budżet.
Zakłada on drastyczne zmniejszenie wydatków na edukację i służbę zdrowia, cięcia zasiłków dla bezrobotnych oraz środków na pomoc dla niepełnosprawnych i gwałtowne obniżenie pomocy rozwojowej o blisko 70 procent.
Z drugiej strony ten sam budżet zakłada częściową abolicję dla bogatych oszustów podatkowych.
Jeden z ministrów nazwał to ?budżetem wojennym? ? co znaczy budżet wojny klasowej.
Determinacja rządu jasno pokazuje, że jedynym sposobem na powstrzymanie cięć jest dalsza eskalacja protestów i kolejny strajk generalny.
Nowe protesty zapowiadane są na 1 i 12 maja.
Musimy stworzyć nowe, obok Grecji, centrum oporu wobec polityki cięć firmowanej przez UE!
Tłumaczył Michał Wysocki
Category: Gazeta - maj 2012