W Hiszpanii coraz bardziej jak w Grecji
Panos Garganas z Aten
Alex Callinicos stwierdził niedawno, że światowy kryzys gospodarczy jest daleki od zakończenia. Ledwo co wydrukowano jego słowa, a kryzys w Hiszpanii zaczął osiągać ?grecką? skalę.
W tydzień po Wielkanocy oprocentowanie hiszpańskich obligacji wzrosło do 6 procent na skutek obaw ?rynków finansowych?, że rząd Hiszpanii wystąpi do Unii Europejskiej (UE), Europejskiego Banku Centralnego (EBC) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc finansową.
Hiszpański premier Mariano Rajoy zdecydowanie zaprzeczył tym pogłoskom.
Jednak zdenerwowanie na europejskich rynkach obligacji, spowodowane hiszpańskimi problemami, wywołało irytację innych europejskich przywódców.
Komisja Europejska wysłała swoich ?ekspertów? w celu skontrolowania hiszpańskich finansów publicznych.
Wszystko to wygląda znajomo dla wszystkich, którzy śledzili sytuację w Grecji. Tamtejszy rząd wydał szereg oświadczeń, że nie potrzeba mu ?pomocy? UE. Wszyscy wiemy, czym się to skończyło.
Jeśli jednak Hiszpania podąża drogą Grecji, kryzys osiągnie o wiele wyższy poziom niż widzieliśmy dotychczas.
Błędne koło ostrych cięć i recesji grozi, że załamanie w Hiszpanii będzie o wiele dotkliwsze.
W przypadku ?greckiej tragedii? łatwiej było żywić złudzenia, że problemy ograniczą się do samej Grecji. Niektórzy utrzymywali, że reszta Europy będzie w stanie wyciągnąć Grecję z kłopotów przy pomocy krótkiej ?terapii szokowej?. Okazało się być to mrzonką.
Hiszpańska gospodarka jest natomiast znacznie większa. Dwukrotnie większa niż gospodarki Grecji, Irlandii i Portugalii razem wzięte.
Innym problemem jest to, że hiszpańskie banki jako pierwsze zaczęły korzystać z niskooprocentowanych pożyczek EBC. W wyniku tzw. ?Długoterminowej Operacji Refinansowania? EBC wpompował do europejskiego sektora bankowego bilion euro od stycznia br.
Spowodowało to pozorną poprawę sytuacji. Ale w istocie nieustanne wpompowywanie nowych pieniędzy w ?banki zombi? jedynie sytuację pogarsza.
Nikt nie ma dokładnego obrazu toksycznych aktywów przetrzymywanych w tych bankach. Wiemy jednak, że pożyczki udzielane przez banki stają się niespłacalne w warunkach ?cięć? i recesji.
Jeśli ludzie tracą pracę lub ich płace dotyka obniżka, nie mogą spłacić zaciągniętych kredytów. To samo dotyczy firm, których obroty w tych warunkach spadają. Jeśli spadają wpływy z podatków, państwa mają problem z refinansowaniem swych deficytów budżet- owych.
Jednakże nie tylko symptomy ekonomiczne kryzysu objawiają się w Hiszpanii na znacznie większą skalę. To samo dotyczy również sfery polityki.
Prawicowy rząd Rajoya, zaledwie kilka miesięcy od przejęcia władzy, otrzymał poważny cios w wyniku wyraźnego przechylenia się na lewo w ostatnich wyborach regionalnych w Andaluzji.
Podczas wyborczej nocy minister finansów Cristóbal Montoro wyglądał na zgnębionego wynikami wyborów.
Unijni oficjele obawiają się, że rząd w Madrycie może wkrótce nie być w stanie wprowadzić ?pakietu oszczędnościowego? zgodnie z umową .
Radykalizacja widoczna jest nie tylko na polu walki wyborczej. Strajk generalny w końcu marca br. był najwyraźniejszym dowodem, że ?greckie mecha- nizmy? działają również na tym poziomie.
I nie ogranicza się to jedynie do Hiszpanii. 13 kwietnia setki tysięcy pracowników we Włoszech wystąpiło przeciwko uderzającym w nich ?reformom? prawa pracy. Do strajku przystąpili pracownicy zrzeszeni w trzech głównych centralach związkowych: CGIL, ISL i UIL.
Celem ?reform? jest ułatwienie pracodawcom zwalniania pracowników. Lecz rząd już został zmuszony do ustępstw.
Potężny ruch strajkowy rozprzestrzeniający się w Hiszpanii ? kraju, w którym narodził się ?Ruch Okupuj? (czy Oburzonych) – jest ostatnią rzeczą, jakiej mogą sobie życzyć europejscy przywódcy.
Jednak dla pracowników jest to najbardziej pożądany scenariusz zdarzeń. Kryzys jest daleki od zakończenia, a nasza strona bynajmniej nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Panos Garganas jest redaktorem Solidarności Pracowniczej, siostrzanej gazety Pracowniczej Demokracji w Grecji.
Category: Gazeta - maj 2012