Wybory do Parlamentu Europejskiego w Polsce ? Po klęsce ? jak budować lewicę?
Mimo że Parlament Europejski ma niewielki wpływ na politykę UE, a wybory do niego są najmniej istotnymi w polskiej polityce, to osiągnęły one rekordową frekwencję w tego typu wyborach (45,7%), porównywalną z innymi głosowaniami.
Była na niemal 2 razy wyższa niż podczas wyborów do PE 5 lat temu. Z tego powodu warto się przyjrzeć, co ich rezultat mówi o nastrojach w Polsce i jakie są perspektywy przed jesiennymi wyborami do Sejmu.
Duopol
Tak jak spodziewaliśmy w poprzednim numerze Pracowniczej Demokracji, przegrany strajk pracow- ników oświaty umocnił duopol POPiS-u. Z jednej strony zwolennicy władzy i antyspołecznej polityki poczuli się pewniej po jego zdławieniu, z drugiej osoby popierające strajk były bardziej skore do poparcie kogokolwiek, kto według publikowanych na potęgę sprzecznych ze sobą sondaży ma realne szansę utrzeć nosa obozowi rządowemu.
Efektem tego obie strony medalu konserwatywnego betonu w jeszcze większym stopniu zdominowały scenę polityczną swoim sztucznym sporem pomiędzy ?tradycyjnymi? i ?europejskimi? wartościami zdobywając łącznie aż 84% głosów. Taki wynik z pewnością obniży morale u mniejszych ugrupowań i zwiększy poczucie braku szans w kolejnych starciach, nad czym będą dodatkowo pracowały media sympatyzujące z głównymi graczami.
Pisowska propaganda dostała kolejne argumenty, by przedstawiać się jako jedynych skutecznych obrońców ?przedmurza chrześcijaństwa? i konserwatywnej moralności. Z kolei propagandyści sympatyzujący z PO, jak np. dziennikarze Tomasz Lis czy Dominika Wielowieyska, już zaczynają jęczeć o Jeszcze Bardziej Zjednoczoną Opozycję w jesiennych wyborach.
Kolejną przystawką neoliberałów ma być partia Wiosna, która jako jedyna spoza duopolu nieznacznie przekroczyła próg wyborczy, zdobyła kilka mandatów i już została oskarżona o ?sprzyjanie PiS? z powodu samodzielnego startu i rozbijania w ten sposób ?demokratycznej? opozycji.
Biorąc pod uwagę całą pompę i uwagę głównych mediów, jaką poświęcono pierwszym konwencjom nowej partii, co zaowocowało kilkunastoprocentowym poparciem w niektórych sondażach, jej rezultat na poziomie 6% jest porażką zwiastującą ewentualne niedostanie się do Sejmu jesienią.
Coraz bardziej widoczne są wewnętrzne sprzeczności tej partii, na początku efektownie zamiatane pod dywan pod płaszczykiem ?polityki miłości?. Już teraz w jej ramach nasiliły się tarcia i żądania demokratyzacji, by stała się rzeczywiście inną jakością.
Przypadek Wiosny pokazuje też skalę trudności, z jaką musiały mierzyć się wszystkie partie niebędące POPiS-em, nawet jeśli mogły liczyć na bogatych sponsorów sypiących wpłatami rzędu 100 tys. zł i promocję w najważniejszych mediach.
Partia Biedronia ideowo nie jest odległa od koalicji neoliberałów i może do jesieni ulec presji dołączenia do tonącego okrętu Schetyny. Jednak rozpaczliwe szukanie winnych wszędzie poza kierownictwem PO, trzymanie się kurczowo nieskutecznej strategii tworzenia bezideowego ?anty-PiS?, pokazuje tylko ideowe zamknięcie i niemoc rynkowych fundamentalistów.
Skrajna prawica
Przegranych na prawo od siebie będzie próbował łowić PiS. W minionej kampanii było widać, że PiS obawia się obejścia z prawej strony ? premier-bankster Morawiecki otwarcie apelował, by nie dać się zwieść skrajnej prawicy. Niewykluczone, że cały PiS w tym celu jeszcze bardziej przesunie się na prawo, co widać choćby na przykładzie zwiększenia ataków na osoby nieheteronormatywne i odznaczania homofobów w samorządach ogłaszających całe województwa ?wolnymi? od osób LGBT+.
Dla PiS-u stawką jest 8% skrajnie prawicowego elektoratu coraz słabszego Kukiza i zbieraniny faszystów, antysemitów, korwinistów, antyszczepionkowców, obrońców zygot składających się na listę Konfederacji. Jego podział sprawiający, że oba ugrupowania znalazły się poza europarlamentem, jest jedynym pozytywem tych wyborów. Ciężko w tym momencie prognozować najbliższą przyszłość prawicowej ekstremy, bo równie dobrze może skonsolidować się i uzyskać w ten sposób realną szansę na wejście do Sejmu, jak i pogrążyć się znów w kłótniach między sobą.
Tak czy inaczej należy organizować protesty przeciwko skrajnej prawicy, nie wolno jej lekceważyć.
Największymi przegranymi wyborów po raz kolejny są osoby pragnące progresywnych zmian i rozwiązywania rzeczywistych problemów wynikających z patologii kapitalistycznej organizacji społeczeństwa, takich jak m. in. wyzysk w miejscu pracy, spekulacja mieszkaniami, czy przeciwdziałanie nadchodzącym zmianom klimatycznym.
Wyraźna wygrana i rekordowy wynik władzy łamiącej największy strajk pracowniczy po 1989 roku konserwuje obecną sytuację i odbiera wiarę, że zmiany kiedykolwiek nadejdą.
Lewica Razem
Dobry wynik dla Lewicy Razem mógłby przyczynić się do wzrostu pewności siebie pracowników i generalnie pozaparlamentarnych ruchów protestu. Niestety, wynik LR był na poziomie poniżej większości sondaży ? tylko 1,24%.
Mimo, że kandydaci i kandydatki LR dobrze wypadają w debatach, kiedy szanse są równe, to trudno nadrabiać stałe urabianie opinii publicznej, której wmawia się, że niezależna lewica nie ma racji bytu. Wciąż słychać opinie, że skoro słabo wypada w sondażach, powinna podporządkować się liberałom, bo nie ma innego źródła zmian niż parlamentarne i samorządowe gierki.
Trudno, jednak nie jest to niemożliwe. Mimo, że klasy posiadające używają w różny sposób swoich wpływów, by wynik wyborów nie naruszał ich interesów a główne media przemilczają lewicę, to widzimy na przykładzie innych krajów, jak np. Irlandia, że nawet radykalna lewica może osiągnąć wyborcze sukcesy.
Drogą dla lewicy nie może być fetyszyzowanie wyborów i łagodzenie przekazu, by dostać o kilka minut więcej czasu w TVN czy TVPiS ? to ślepa uliczka.
Lewica może wyrwać się z błędnego koła, tylko jeśli zaangażuje się w oddolne walki społeczne i stanie się ich rzecznikiem. Nada im masowy charakter, który będzie niemożliwy do zignorowania i obnaży elity władzy z prosocjalnej maski. Widzimy tego zalążki w postaci Czarnego Protestu, wzrastającej liczbie marszów równości, czy także niedawnym strajku nauczycieli.
Nie ma innej drogi. Historia i teraźniejszość globalnego kapitalizmu wielokrotnie pokazały, że nie każdy masowy ruch da się opanować, a rządzący nie zawsze spadają, jak kot, na cztery łapy.
Piotr Trzpil
Category: Gazeta - czerwiec 2019