Rzeź PKS-ów – Transport dla ludzi, nie dla zysku!
?…mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla przez trzy miesiące przemierzał trasę do Branic w każdy weekend. W dni wolne na tej trasie nie ma żadnej komunikacji. Mężczyzna spędzał więc w drodze większość dnia – najpierw piechotą szedł do Reńskiej Wsi, a stamtąd autostopem docierał do Branic.
Wprawdzie 50-kilometrową trasę przemierza się samochodem w nie więcej niż godzinę, jednak podróż „na raty” zajmowała panu Robertowi 3-4 godziny w jedną stronę.
Niestety, tylko w weekend mogę odwiedzać żonę, w tygodniu pracuję. Kiedyś były bezpośrednie połączenia z Koźla do Branic, lecz to się zmieniło. Teraz w soboty i niedziele nie ma jak dojechać do szpitala. Nie mam samochodu ani innej możliwości dojazdu, więc zostają tylko własne nogi i dobroć przejeżdżających kierowców. Nie wyobrażam sobie, abym nie odwiedził mojej żony w szpitalu chociaż raz na tydzień – mówił (…) I choć wyjaśniał, że lubi spacery i spotkania z ludźmi, to jego entuzjazm zmalał w jeden z weekendów, kiedy żaden kierowca nie chciał się zatrzymać. Pan Robert szedł więc 10 godzin piechotą.
Dlaczego miejscowości nie są skomunikowane, choć w Branicach znajduje się szpital wojewódzki? Prawdopodobnie połączenia były nierentowne [wytłuszczenie moje]. (…) Tylko w ostatnich miesiącach [2017] zlikwidowano komunikację w wielu mniejszych miejscowościach. Od lipca odcięte od świata zostały cztery powiaty w Bieszczadach.?
(wiadomosci.gazeta.pl 12.07.2017)
Antyspołeczne kontrreformy
Tutaj właśnie widać jak wygląda Polska po już niemal 30 latach, od kiedy zaczęto tu wdrażać antyspołeczne kontrreformy wedle wskazań neo-liberalnych ideologów. Powyższa, poruszająca historia znakomicie ukazuje, w jak wielkim stopniu były i są przesiąknięte plugawym duchem darwinizmu społecznego. Któż by tam dopłacał do jakiś nierentownych autobusów, żeby rozbijali się nimi, na koszt zdrowej, przedsiębiorczej tkanki narodu, jacyś tam nieudacznicy, którzy nie chcą się wysilić by sprawić sobie samochód za 1500 zł? Poza tym chodzą słuchy, że będą tanie diesle z Niemiec…
W okresie PRL-u komunikacja autobusowa dalekobieżna (krajowa i zagraniczna), a także komunikacja na szczeblu lokalnym, poza dużymi miastami była w gestii Państwowej Komunikacji Samochodowej – ogrom-nego przedsiębiorstwa państwowego (zjednoczenia), dominującego również w dziedzinie krajowego i zagranicznego samochodowego transportu towarow-ego. Po transformacji ustrojowej przełomu lat 80/90 postanowiono zaprowadzić w transporcie ową utęsk-nioną ?konkurencję i komercjalizację?.
Zabrano się do tego, oczywiście, w możliwie najgłupszy sposób: by było komu konkurować, w 1990 podzielono PKS na 176 (!) mizernych, zwalcza-jących się spółeczek. Rezultaty tej ?strategii? widać obecnie.
Wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasło ?pks upada?: ?PKS Częstochowa tnie kursy, PKS Lubliniec upada?; ?PKS w Ostrołęce w likwidacji?; ?Sytuacja PKS-ów jest beznadziejna. Upadają na naszych oczach?; ?PKS Puławy upada. Kto weźmie autobusy i pracowników??.
Pracownicy
Właśnie, pracownicy – bo to oni przede wszystkim zapłacili wysoką cenę za tę politykę: ?PKS Krosno do likwidacji. Ta wiadomość zmroziła grono ludzi, którzy od lat walczą z PKS-em o zaległe wynagro-dzenia. Przez kilka lat nie dostawali normalnej pensji, twierdzą, że każdemu z nich PKS jest winien od kilkunastu do kilku-dziesięciu tysięcy złotych, w sumie nawet pół miliona.
(…) Andrzej Szczurek pracował w PKS od 1983 roku. Czasy świetności. Wtedy autobusy PKS każdego dnia robiły po kilkaset kursów do ościennych miejscowości. ? Nawet 600. Jeździły do każdej miejscowości w powiecie. Dziś został jeden kurs do Rzeszowa i kilka do Brzozowa. Z kilkuset kierowców została garstka, mniej niż 10 ? mówi naTemat. On sam też już zrezygnował, ale walczy o zaległe pieniądze.? (natemat.pl 03.12.2016)
Jeszcze w 2001 r., kiedy państwowi przewoźnicy mieli jeszcze monopol na krajowe autobusowe przewozy między-miastowe, należało do nich 91% rynku. W 2014 roku, kiedy przewozy te zostały ?uwolnione?, było to już poniżej 31% (strajk.eu/wykluczeni-komunikacyjnie). Przyczyn tego stanu rzeczy było wiele. Przede wszystkim okres po 1990 był okresem ogólnego regresu transportu publicznego w Polsce (dotyczyło to w jeszcze większym stopniu kolei), chronicznie niedoinwestowanego. Do tego jeszcze zmuszonego zmagać się z konkurencją ? rozwijającej się lawinowo ? indywidualnej motoryzacji.
Państwowe PKS-y przegrywały też z prywatnymi przewoźnikami, stosującymi różnorodne, nie zawsze zbyt etyczne metody konkurencji. Ci mali (z gatunku owych, tzw. ?Januszy biznesu?) oszczę-dzali na bezpieczeństwie, jakości usług i prawach pracowniczych. Często też ?zgarniali? PKS-om pasażerów, przyjeż-dżając na przystanek parę minut przed ich planowanymi kursami.
Więksi, powiązani często z mię-dzynarodowymi grupami kapitałowymi (jak chociażby osławiony Polski Bus), mieli zasoby, by inwestować w sprzęt, rozszerzać swą ofertę połączeń, stosować dumping, itd.
Prywatyzacja
Za remedium na wszystkie bolączki uważano (i nadal się uważa), oczy-wiście, prywatyzację: ?Sukcesem zakoń- czyła się za to prywatyzacja 6 innych mazowieckich spółek. W 2010 roku izraelski Mobilis za 77 milionów zł wykupił PKS-y w Płocku, Mławie, Ciechanowie, Ostrołęce, Mińsku Mazowieckim i Przasnyszu. Ogółem na przestrzeni ostatnich 5 lat, MSP [Ministerstwo Skarbu Państwa] doko-nało 37 transakcji zbycia akcji/ udziałów PKS-ów (w tym zbyło pakiety 85 proc. akcji/udziałów w 15 PKS-ach) (…) Wydział Prasowy Ministerstwa informuje jednocześnie, że w najbliższych latach nie wyklucza podjęcia kolejnych działań prywatyzacyjnych? (forsal.pl 27.09.2014) – zachwycał się wielce pewien ekonomiczny portal.
Wielka porażka
Coś się jednak zepsuło, gdyż w 2018: ?Partia Razem alarmuje, że mieszkańcy kilku gmin zostaną pozba-wieni możliwości dojazdu do pracy czy szkoły. To skutek likwidacji PKS Ciechanów i PKS Ostrołęka, a także zakończenia działalności przewozowej PKS Mińsk Mazowiecki. Wszystkie trzy spółki należą do prywatnej Grupy Mobilis.
– To prawdziwa rzeź PKS-ów. Ostatnie kursy odbędą się tuż przed wakacjami. Wiele mazowieckich gmin straci w ten sposób dostęp do placówek służby zdrowia, szkół, ośrodków kultury, punktów usługowych, placówek pocz-towych – mówił na czwartkowej konferen- cji prasowej Mateusz Dobrowolski z zarządu warszawskiego Razem. (…)
Emerytki i emeryci, studentki i studenci, pracownice i pracownicy, dojeżdżający do Warszawy i innych miast na Mazowszu, zostaną pozo-stawieni sami sobie. To wielka porażka samorządu.? (tvnwarszawa. tvn24.pl 15.03.2018)
Nie wszędzie jednak jest tak samo źle: ?W Polsce zderegulowano rynek usług transportowych, przyjmując w pełni wolnorynkowe założenia rozwoju transportu publicznego. Połączenia, które z czysto komercyjnego punktu widzenia są nieopłacalne, z powodu niskiej gęstości zaludnienia, dużych odległości między miejscowościami lub wysokich kosztów utrzymania kursów, są likwidowane. Z kolei na stosunkowo gęsto zaludnionych obszarach, gdzie utrzymanie połączeń jest tańsze, jest ich nawet więcej niż 15-20 lat temu, gdyż przewoźnicy intensywnie ze sobą konkurują. Jakość połączeń jest w zdecydowanej większości przypadków niska. Na obszarach z niskim popytem na usługi komunikacyjne ich ceny są wysokie, a dodatkowym mechanizmem eliminującym przewoźników z rynku jest całkowity brak dotacji rządowych. Po uwolnieniu rynku zbankrutował PKS. Jedynie tam, gdzie popyt na działalność przewoźników był naprawdę imponu-jący, firmy prywatne zdołały zająć miejsce państwowego przedsiębiorstwa usługowego.?
(nowe-peryferie.pl 01.09.2016)
Nierówności kapitalizmu
Istotą kapitalizmu jest bowiem to, że generuje nierówności w każdej dziedzinie życia, czy to między ludźmi, klasami społecznymi czy regionami geograficznymi. Mieszkańcy wsi i małych miast, którzy i tak już wcześniej mieli gorzej, są teraz bici podwójnie. Ich potrzeby nie są interesujące dla kapitału, który nic na tym nie zarobi. ?Wolny? rynek nie jest rozwiązaniem problemów społecznych, jest ich przyczyną. Prawo do mobilności, przemieszczania się nie może przysługiwać jedynie tym, co mają pieniądze. ?Transport publiczny? powi-nien być prawdziwie publiczną, ogólno- dostępną usługą.
Michał Wysocki
Category: Gazeta - kwiecień 2018