Sprawa Wałęsy – Dwie fałszywe narracje
Powszechne postrzeganie Lecha Wałęsy jako indywidualności samodzielnie wpływającej na bieg wydarzeń dotyczących milionów ludzi, jest wizją historii typową dla garstki rządzących, którzy na wszelkie sposoby starają się ją narzucić całemu społeczeństwu.
Obecne zamieszanie dotyczące byłego przewodniczącego jednej z największych central związkowych na świecie, a później prezydenta kraju, to przede wszystkim starcie dwóch błędnych narracji na temat polskiej transformacji ustrojowej 1989 roku.
Świeżo ujawnione dokumenty, wskazujące na współpracę Wałęsy z SB w latach 1970-76, zepchnęły do defensywy obóz dogmatycznych neoliberałów spod znaku PO i wszystkich jej wcześniejszych (KLD, UW) i obecnych mutacji ? (.Nowoczesna, teoretycznie apolityczny KOD), konsekwentnie wspieranych przez media głównego nurtu takie jak: GW, TVN, Polsat. Środowisko popierające te partie stanowi klasa średnia o względnie stabilnej pozycji w obecnym systemie oraz zwycięzcy antyspołecznych przemian zapoczątkowanych przez tzw. ?plan Balcerowicza?.
Okrągły stół i jego następstwa otworzyły im szeroką drogę do wzbogacenia się kosztem pracowników zdesperowanych lawinowym wzrostem bezrobocia na początku lat 90., które później wg danych GUS zaledwie przez kilka miesięcy (1% całego okresu III RP) osiągało poziom poniżej 10%. Nie interesują ich postulaty sierpniowe z 1980 r. Wręcz przeciwnie ? proponują dalsze gaszenie pożaru benzyną w postaci kolejnych przywilejów dla biznesu każdej wielkości.
Postrzeganie Wałęsy jako wielkiego bohatera służy im jedynie do legitymizacji systemu wyzysku, który w ich mniemaniu opiera się na sprawiedliwym, bezkrwawym i jedynym możliwym w ówczesnych realiach kom- promisie pomiędzy PRL-owskim aparatem a całym społeczeństwem reprezentowanym przez ?Solidarność?.
Podważanie autorytetu ?budowniczego III RP? jest zarazem atakiem na ten mit założycielski obecnego ustroju, który może spowodować niebezpieczny sprzeciw wobec niego. Objawiło się to m. in. 27 lutego na warszaw- skiej manifestacji KOD. Liderzy partii Zieloni zostali przyjęci negatywnie za krytyczne przemówienie wobec obozu sytych i zadowolonych, których oskarżyli o wieloletnią politykę poszerzającą ubóstwo, co poskutkowało wyborem aktualnego PiS-owskiego rządu o jawnych autorytarnych zapędach.
Tak właśnie należy rozumieć kolejny powrót do władzy środowisk narodowo-katolickich. Ich retoryka również kontestuje przemiany ?89 roku nazywając je często ?zdradą okrągłostołową?. Pomimo rzeczywistego niezadowolenia społecznego będącego ich bezpośrednią konsekwencją, sprzeciw nie zrodził się z oddolnego buntu tylko z kłótni personalnych wewnątrz obozu postsolidarnościowego zapoczątkowanych przez tzw. ?wojnę na górze? już w 1990. Rok później zarysował się aktualny do dzisiaj konflikt między Wałęsą a środowiskiem politycznym tworzonym przez braci Kaczyńskich.
Na przestrzeni lat to właśnie ich partie (od PC po PiS) były sercem obozu konserwatywnego, wraz z bardziej radykalnymi koalicjantami typu ZChN i LPR oraz sprzyjającymi im mediami o. Rydzyka, czy ?Gazety Polskiej?. To środowisko od początku promowało utopijną wizję narodowego kapitalizmu, który pokaże ?ludzką twarz? dopiero, gdy w państwie i biznesie będą rządzić jedynie ?prawdziwi? Polacy zdolni tylko pod patriotycznymi i religijnymi sztandarami do ostatecznego odrzucenia ?systemu postkomunistycznego?.
Oczywiście nigdy nie określono, w jaki sposób sprawdzić, kto zasługuje na to miano, co pozwala w nieskończoność znajdować nowych, ?niedostatecznie? polskich wrogów. Zawsze jednak wyraźnie podkreślano, iż w tym celu należy oczyścić instytucje publiczne z wszelkich funkcjonariuszy dawnego aparatu państwowego, którego przedstawiciele nie zostali dostatecznie rozliczeni i nie utracili swojej znaczącej pozycji za czasów ?wolnej? III RP.
Brzmi to tym wiarygodniej, gdy weźmie się pod uwagę, że najnowsze dokumenty dotyczące Wałęsy pochodzą z prywatnego archiwum gen. Kiszczaka, co wzmacnia poczucie istnienia kasty panów, wobec których społeczeństwo jest bezsilne. Jednakże środowisko antywałęsowskie tylko udaje obrońców uciśnionych. W rzeczywistości nie potrafi być konsekwentne i rzetelne nawet w kwestiach personalnych.
Głośna, ?dzika? lustracja pod przewodnictwem Macierewicza w ?92 dotyczyła wszystkich poza osobami związanym z PC. Wielu byłych członków PZPR dostało się na wysokie stanowiska z rekomendacji PiS, jak np. Andrzej Kryże ? były sędzia z okresu stanu wojennego. Obraz dopełnia fakt, iż bracia Kaczyńscy i ich bliscy współpracownicy również brali udział w obradach ?okrągłego stołu?, więc także brali czynny udział w ?zdradzie?, której kontestacja jest ich politycznym paliwem.
Mimo wielu antypracowniczych posunięć, jak tłumienie miesięcznego protestu pielęgniarek (tzw. ?białe miast- eczko?) w 2007, ciągle mają otwarte poparcie ze strony związkowych biurokratów ?Solidarności?, co pomaga póki co utrzymywać prosocjalną maskę. Tak naprawdę emancypacyjny charakter ruchu robotniczego z początku lat 80. jest dla nich obcy ? wielu działaczy prawicy działając wewnątrz niego, starało się nadać mu ugodowy ton. Wałęsa dla PiS-u również jest instrumentem, ale wykorzystywanym w inny sposób ? do kompromitowania oddolnych ruchów społecznych.
Panujące narracje historyczne dotyczą przede wszystkim indywidualności stojących na czele ośrodków władzy, albo aspirujących do takiej pozycji. Uczestnicy ruchów społecznych pełnią rolę przedmiotu, a nie podmiotu. Owszem, odpowiednie kierownictwo ma duże znaczenie. Jeśli jest odważne i świadome swoich celów, może osiągnąć więcej niż nawet uczestnicy się spodziewają.
Dowodzi tego przykład partii bolszewickiej w rewolucji październikowej, która stojąc na czele rosyjskiej klasy pracowników najemnych stanowiącej zaledwie kilka procent społeczeństwa, przekonała do siebie dużo liczniejszą grupę społeczną małorolnych chłopów. Z kolei gdy liderzy cechują się tchórzliwością, mogą przegrać bez realnej walki, mimo potencjalnie dużej siły jak np. wielomilionowy niemiecki ruch robotniczy lat 30. w starciu z faszystami.
Atakowanie Wałęsy, nawet jeśli słuszne, w rzeczywistości służy uderzeniu w najbardziej postępową część dorobku ?S?. Nie jest to nowa strategia klas rządzących. W przeszłości wielu przywódcom ruchów społecznych próbowano przyczepiać łatkę agentów różnorakich służb, aby obniżyć ich wiarygodność wśród ludu. Skoro lider był ?podstawiony?, to znaczy, że cały, ogromy ruch był pod kontrolą reżimu i musiał skończyć się klęską. Tak właśnie wygląda własna historia ?Solidarności? napisana przez PiS.
Warto za każdym razem przypominać, że to nie sam Wałęsa strajkował, tylko miliony pracowników, a ?Solidarność? nie była ruchem jednolitym, bezwzględnie posłusznym przywódcy. Wewnątrz związku istniały frakcje sprzeciwiające się kierownictwu z upływem czasu coraz bardziej autorytarnego i uległego wobec władzy. Skutkiem tego było odwołanie strajku generalnego po zamieszkach w Bydgoszczy w marcu ?81, co, jak się później okazało, pozwoliło odbudować morale reżimowi PRL i przystąpić do kontrataku.
Ocena postaci Wałęsy jako przywódcy oddolnego, 10-milionowego ruchu społecznego jest niejednoznaczna. Nie byłby nim, gdyby nie posiadał autorytetu wśród pracowników i nie potrafił odpowiednio reagować na ich nastroje prowadząc do fali strajków w sierpniu ?80. Znamienne jest także, iż prawdopodobnie dał się złamać służbom w latach 70., czyli okresie znacznie niższej pewności siebie robotników.
Później coraz bardziej ujawniały się jego dyletanctwo, ignorancja wobec historii i podstaw teoretycznych walki pracowniczej. Przełożyło się to na ogra- niczanie demokracji wewnątrz związku i jego postępującą ugodowość, na co władze ostatecznie odpowiedziały stanem wojennym. Nie donosy pojedynczych działaczy zadecydowały o porażce, lecz błędna polityka także innych członków kierownictwa (np. Andrzeja Gwiazdy) wynikająca z braku rewolucyjnego skrzydła proponującego alternatywne rozwiązania.
Okres III RP, a w szczególności lata jego prezydentury to już oczywista kompromitacja Wałęsy i jaskrawy przykład jak punkt siedzenia zmienia punkt widzenia ? wspieranie antyspołecznych reform, wiele obraźliwych wypowiedzi wobec związków zawodowych oraz dyskryminowanych mniejszości, co dodatkowo uwiarygodniło politykę neo- liberałów oraz dało tanią pożywkę narodowo-katolickim bigotom. Mimo braku znaczenia dzisiejszych starć dla jakości życia społeczeństwa, warto przyglądać się uważnie sprawie Wałęsy, choćby po to, by skuteczniej demaskować hipokryzję obydwu w istocie nie tak różnych obozów.
Piotr Trzpil
Category: Gazeta - marzec 2016