Jak wygląda prawdziwa walka o demokrację?
Jarosław Kaczyński zadekretował swoim podwładnym (m. in. Dudzie i Szydło), że przed Nowym Rokiem trzeba uchwalić jak najwięcej ustaw, by ludzie PiS-u mogli objąć stanowiska w aparacie państwowym i mediach publicznych.
Jest to dalszy ciąg procesu zapoczątkowanego uderzeniem w Trybunał Konstytucyjny, co wywołało masowe protesty uliczne, podczas których dużo się mówiło na temat demokracji. Strona PiS-owska podobnym językiem broniła swoich poczynań zapewniając, że rząd jedynie wciela w życia swój mandat demokratyczny (patrz strony 6-7).
Warto więc zastanowić się nad tym, jak może wyglądać konsekwentna walka o demokrację?
130 lat temu wnikliwy socjalista Fryderyk Engels napisał, że ?państwo jest w zasadzie tylko odbiciem w skoncentrowanej formie ekonomicznych potrzeb klasy panującej nad produkcją?.
Jakie są te potrzeby? Sukces w globalnym systemie konkurencji, jakim jest kapitalizm, polega na większej akumulacji zysków niż osiągają konkurenci. A źródłem zysków jest ludzka praca. Innymi słowy ?ekonomiczne potrzeby klasy panującej nad produkcją? polegają na skutecznym wyzysku ludzi pracy.
Dlatego też z trafnego zdania Engelsa wynika, że walka o demokrację polityczną – jeśli ma być ona więcej niż powierzchowna ? musi łączyć się z walką wokół ekonomicznych potrzeb pracownic i pracowników w konfrontacji z potrzebami panujących.
Duży strajk jest ważniejszy niż wszelkie parlamentarne debaty – i nawet wybory – ponieważ w strajku pracownicy narzucają panującym swoją wolę w bezpośredni sposób, na oczach całego społeczeństwa. Co więcej, uderzają w proces akumulacji kapitału, istotę całego systemu.
Nawet mniejszy, zwycięski strajk może stać się przykładem dla innych pracowników i wywołać lawinę akcji strajkowych.
Historia walk pracowniczych
W historii walki pracowniczej widzimy, że największa demokracja osiągalna w kapitalistycznym społeczeństwie zawsze łączyła się z największymi falami strajków.
W państwowokapitalistycznym ustroju, jakim była PRL, nie było nawet demokracji parlamentarnej.
Jednak w czasach pierwszej Solidarności lat 1980-81 wielkie fale strajków zmusiły władzę do poważnych ustępstw, takich jak legalizacja 10-milionowego związku zawodowego i uwolnienie więźniów politycznych. Międzyzakładowa forma samoorganizacji pracowniczej, która połączyła ze sobą wszystkie sektory gospodarki, wywalczyła dla pracowników więcej swobód i prawdziwej oddolnej władzy w miejscach pracy niż mają dzisiaj.
Dlatego cały świat pamięta ówczesną Solidarność, a mało kto zna nazwisko ?wielkiego męża stanu?, który szefuje obozem rządzącym w dzisiejszej Polsce.
Andrzej Żebrowski
Category: Gazeta - styczeń 2016