Strajk w JSW – Niewykorzystana potęga górników
Górnicy z kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) wrócili rano 16 lutego do pracy, po strajku trwającym od 28 stycznia. Tego samego dnia prezes JSW Jarosław Zagórowski podał się dymisji, czego nieustępliwie domagali się strajkujący.
Górnicy byli w silnej pozycji. Wstrzymali wydobycie węgla i mobilizowali lokalne społeczności do udziału w protestach.
Jednak liderzy związkowi niepotrzebnie zgodzili się na szkodliwe dla załóg ustępstwa. W ocenie pełnomocnika rządu ds. górnictwa, sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Wojciecha Kowalczyka, dzięki zawarciu kompromisu spółce uda się zaoszczędzić co najmniej 400 mln zł – przynajmniej 100 mln to dodatkowe oszczędności wynikające ze wprowadzenia sześciodniowego tygodnia pracy.
W JSW, tak samo jak we wcześniejszych podziemnych protestach w Kompanii Węglowej, determinacja górników była stuprocentowa. Niestety strategia związkowych organizatorów z góry zaakceptowała potrzebę znalezienia oszczędności kosztem płac, warunków i w końcu miejsc pracy. Szef negocjatorów, Dominik Kolorz z ?Solidarności?, stwierdził nawet w styczniu, że od 2003 do 2013 roku sektor górniczy wpłacił do budżetu państwa blisko 100 mld zł. Jednocześnie jednak Kolorz i inni negocjatorzy pozwolili na szantaż dyrekcji polegający na tym, że zadłużenie JSW może doprowadzić do upadku firmy.
Czy związkowcy musieli ulec? Bynajmniej. Pracownicza strona powinna głosić, że nie uznaje zadłużenia jako powodu do akceptowania gorszych warunków. Jeśli firma jest zagrożona upadkiem, państwo musi ją ratować innymi sposobami ? ale nie kosztem zwykłych pracowników i ich rodzin. Jak to zrobi, to sprawa rządzących. A jeśli mówią, że to niemożliwe, możemy wskazać na przykład na wyższe opodatkowanie bogatych czy zmniejszenie ogromnych wydatków na zbrojenia.
Category: Gazeta - marzec 2015