Po strajku generalnym na Śląsku – Rozszerzmy strajk na cały kraj
26 marca miał miejsce długo zapowiadany strajk generalny na Górnym Śląsku. Co strajk osiągnął? Spójrzmy na ten protest oczyma trzech grup społecznych.
Rząd i duży biznes
Strajk uderzył przede wszystkim w rząd i świat biznesu. Naturalnie przyspieszyły im z pomocą media głównego nurtu (należące przecież do państwa lub wielkich korporacji), próbując raczej umniejszyć znaczenie strajku.
W tekście ?Fala krytyki po strajku. Najmocniej oberwał Duda?, Gazeta Wyborcza przytacza soczyste cytaty od oburzonych internautów, takie jak: ?Koszty przestoju zapłacą podatnicy -frajerzy? czy ?Może w końcu w naszym kraju znajdzie się polityk na miarę Margaret Thatcher?.
W telewizyjnych programach komentatorzy rozważali, czy lider ?Solidarności? Piotr Duda chce być posłem. Między wierszami telewidz miał zrozumieć, że lider związkowy wykorzystuje pracowników do walki dla dobra jego własnej kariery politycznej wbrew interesom samych pracowników. A jakie są interesy pracowników? Oczywiście siedzieć cicho i pozwolić rządowi niszczyć ich życie..
Na szczęście wśród pracowników powszechne jest już przekonanie, że bez walki nie da się wiele osiągnąć. Strajk generalny był tego dobitnym wyrazem.
Liderzy związkowi
Strajk generalny na Górnym Śląsku został zorganizowany przez ?Solidarność?, OPZZ, Forum Związków Zawodowych oraz ?Sierpień ?80?.
Z punktu widzenia liderów związkowych strajk był bardzo udany. Według Regionu Śląsko – Dąbrowskiego ?Solidarności?:
Plan został wykonany w 100 proc. To jest nasz wielki, wspólny sukces i sukces społeczeństwa naszego regionu – tak członkowie Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno- Strajkowego [MKPS] podsumowali solidarnościowy strajk generalny na Śląsku i w Zagłębiu.
Jak podał MKPS, w czynnej akcji strajkowej trwającej od godziny 3.00 do 10.00 wzięło udział ponad 85 tys. pracowników. Nie wyjechało 105 pociągów, 120 autobusów i 65 tramwajów. Strajkowało 165 placówek oświatowych. W sumie strajk objął około 400 zakładów pracy. To były w większości dwugodzinne akcje strajkowe na pierwszych zmianach… Strajk rozpoczął się o 3.00 w zajezdniach tramwajowych i autobusowych. Od 6.00 do 8.00 strajkowała większość zakładów przemysłowych, część od 7.00 do 9.00, a pozostali, w tym kolej i oświata od 8.00 do 10.00. W czynnej akcji strajkowej uczestniczyli m.in. pracownicy hutnictwa, koksowni, energetyki, ciepłownictwa, górnictwa, przemysłu zbrojeniowego, metalowego i motoryzacyjnego, kolej, komunikacja miejska, służba zdrowia i oświata. W zakładach, których pracownicy nie mają prawa do strajku oflagowano budynki i przeprowadzono akcję poparcia dla strajkujących. Częścią protestu były też pikiety w sześciu miastach regionu. (http://solidarnosckatowice.pl/)
Związkowcy z różnych central pikietowali przed urzędami wojewódzkimi w Gdańsku, Krakowie,, Zielonej Górze, Poznaniu, Olsztynie i Warszawie (związkowcy z innych województw wspierali te pikiety).
Protesty te musiały zadowolić liderów związkowych. Blisko 100 tysięcy strajkujących i po kilkaset osób pod urzędami wojewódzkimi to dla nich idealny wymiar akcji. Złotą regułą związkowych szefów podczas masowego strajku jest zapewnienie, by strajkujący nie wymknęli się spod kontroli. No, i udało się.
Związkowi przywódcy pokazali rządzącym, że potrafią zorganizować poważny strajk i mają teraz mocną kartę w kolejnych negocjacjach.
Nic dziwnego więc, że dzień po strajku Piotr Duda ogłosił ultimatum Tuskowi. W liście do premiera czytamy: ?brak reakcji ze strony rządu na postulaty największej z central związkowych w Polsce może doprowadzić do eskalacji niezadowolenia społecznego i fali akcji protestacyjnych w całej Polsce?.
Wśród postulatów najważniejsze są żądania:
* Wycofania szkodliwych dla pracowników projektów nowelizacji Kodeksu pracy dotyczących uelastycz- nienia czasu pracy.
* Zaniechania likwidacji rozwiązań emerytalnych przysługujących pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnych lub o szczególnym charakterze.
* Uchwalenia przez Sejm RP ustaw ograniczających stosowanie tzw. umów śmieciowych.
* Zaprzestania likwidacji szkół i zaprzestanie przerzucania finansowania szkolnictwa publicznego na samorządy.
* Podwyższenia wysokości płacy minimalnej zgodnie z projektem złożonym przez NSZZ ?Solidarność?.
Szeregowi pracownicy
Niewątpliwie liderzy związkowi podchodzili do strajku bardzo, ale to bardzo ostrożnie ? MKPS został stworzony już w październiku 2012 r. Potem był długi okres przeprowadzania referendów strajkowych. Początkowo mówiło się, że strajk odbędzie się na początku nowego roku. 30 stycznia ewentualny strajk został odroczony do marca.
Szeregowi pracownicy byli o wiele bardziej entuzjastyczni. W różnych sektorach gospodarki pokazali wręcz, że prą do walki ? wyniki referendów były najczęściej miażdżące na rzecz przeprowadzenia strajku.
Zapał pracowników był jednak hamowany przez związkowych szefów.
Przypomnijmy, że pierwotnie ogłoszony strajk śląski miał formułę solidarnościową. Z obawy, że strajk generalny przeciw rządowi jest nielegalny, liderzy związkowy oświadczyli, że stanowi on akcję solidarności z pracownikami sądów, którzy objęci zakazem strajkowania nie mogą wywalczyć swoich postulatów.
Lepiej byłoby od razu wejść w konfrontację z rządem. Tusk nie ośmieliłby się nakazać aresztowania liderów związkowych za nielegalny strajk, tym samym wywołując jeszcze większy protest strajkowy.
Potem mieliśmy odroczenie strajku, a na koniec złagodzenie jego efektów, by nie był zbyt uciążliwy. Chociaż strajk miał trwać od 6.00 do 10.00, w większości zakładów trwał on dwie godziny, czasami krócej.
Pomimo tych bojaźliwych ruchów ze strony liderów, efekt strajku dla szeregowych pracowników był bardzo pozytywny.
Strajk śląski był pierwszym strajkiem generalnym w Polsce od słynnego, wielkiego strajku ogólno- krajowego w marcu 1981 r., w czasach pierwszej Solidarności.
Co prawda, tym razem strajk był ograniczony do jednego regionu (chociaż pikiety w województwach nadały protestowi wymiar ogólnokrajowy) i nie był tak uderzający, jak niektóre inne akcje strajkowe w ostatnim trzydziestoleciu ? np. dwie falę strajków w 1988 roku, które zmusiły ówczesny reżim do rozmów oraz inne duże strajki m.in. górników, kolejarzy, nauczycieli, pielęgniarek w Trzeciej RP ? ale wydarzenia dnia 26 marca stanowiły ważny krok naprzód.
Szeregowi związkowcy różnych central działali ramię w ramię w strajku generalnym i pikietach w całym kraju. Żartowano, że trzeba było Tuska, by zjednoczyć w działaniu liderów związkowych różnych central. Ataki Tuska jak na razie nie spotkały się z odpowiednią reakcją ze strony pracowników ? dzień jedności i determinacji strajkujących może jednak okazać się punktem zwrotnym.
W Polsce w ostatnich latach mamy bardzo niski poziom strajków. Strajk śląski powinien być początkiem końca tej nieszczęśliwej sytuacji. To prawda, że pięć miesięcy przygotowań do strajku generalnego to za długo, co mogło spowodować wyparowywanie chęci do strajkowania. Jednak w tych miesiącach nieustępliwość rządu sprawiła, że doszło do pobudzenia wyobraźni pracowników. Stało się dla nich oczywiste, że walka jest możliwa i niezbędna.
Szum medialny na temat strajku, nawet ten negatywny, służył temu, że pracownicy w całym kraju poczuli swoją siłę.
W dniu strajku śląskiego, w Gdańsku, Piotr Duda ogłosił: ?To początek drogi do zwycięstwa, bo trzeba wreszcie skończyć z tą liberalną zarazą w Polsce, która nas zewsząd otacza?.
Pracownicy są wystarczająco silni, by te słowa o skończeniu z polityką cięć, zwolnień i tworzenia biedy stały się faktem.
Dlatego trzeba głośno przekonywać przewodniczących związków, by przykład strajku śląskiego został rozszerzony na cały kraj. Ogólnopolski strajk generalny – taki powinien być następny krok w walce z bieda-polityką Tuska.
Być może nie uda się osiągnąć ogólnokrajowego strajku od razu i zostanie zorganizowana wielotysięczna manifestacja lub szereg demonstracji.
Jednak zarówno w jednym, jak i w drugim, przypadku najważniejsze jest, by aktywiści w zakładach wykorzystali protesty do zorganizowania maksymalnego uczestnictwa w nich swoich koleżanek i kolegów. W ten sposób stworzymy silny ruch pracowniczy, który będzie zdolny do walki nawet wtedy, gdy liderzy związkowi będą się wahali.
Andrzej Żebrowski
Category: Gazeta - kwiecień 2013