Strajk generalny w Grecji pokazuje słabość rządzących
20 lutego greccy pracownicy przeprowadzili strajk generalny. Nie ukazały się gazety, ponieważ dziennikarze i drukarze rozpoczęli akcję strajkową dzień wcześniej. Pierwszy raz rolnicy i właściciele małych farm zdecydowali się przyłączyć do protestów w miastach. Blokowali oni drogi traktorami przez dwa tygodnie. Strajkujący chcieli dać do zrozumienia rządowi, że są w stanie zatrzymać cały kraj, jeżeli rząd nie jest w stanie kontrolować rosnących cen paliwa.
Jedno z głównych żądań strajkujących to powstrzymanie cięć płac, których domagają się międzynarodowi wierzyciele Grecji.
Rząd znosi bądź sabotuje wszystkie sygnowane przez siebie umowy zbiorowe dotyczące cięć płac. Pracownicy bronią również praw związkowych. Bronią prawa do strajku po tym, jak w lutym rząd zakazał strajków pracowników metra w Atenach oraz marynarzy. Inni pracownicy ruszyli w ich obronie i tak rozpoczęły się wielkie wiece w ateńskim porcie Pireus.
Pracownicy publicznego i prywatnego sektora w całej Grecji chcą obecnie podjąć akcję przeciw przesuwaniu się rządu w stronę autorytaryzmu.
Rząd podjął próby odpowiedzi na falę strajkową na dwa sposoby. Próbuje zagrać twardo. Ogłosił, że jego porozumienia z Trojką (Unia Europejska, Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy) nie pozostawiają miejsca na żadne ustępstwa. Jednocześnie próbował stosować propagandowy zabieg w stosunku do wizyty prezydenta Francji Francois Hollanda w przeddzień strajku. Ogłosił, że francuskie i niemieckie firmy zainwestują w Grecji, więc jeśli ludzie okażą cierpliwość sytuacja ulegnie poprawie.
To kłamstwo. Francuskie i niemieckie firmy liczyły jedynie na wykupienie przedsiębiorstw greckiego sektora usług publicznych, które zostały przeznaczone na sprzedaż przez grecki rząd: m. in. przedsiębiorstwa wodociągowego w Salonikach, kolei oraz przedsiębiorstwa gazowego.
Rząd jest słabszy, niż na to wygląda. Projekt ustawy o zmianie układu zbiorowego z marynarzami został po cichu odłożony po zakończeniu strajku. Grudniowe okupacje i strajki w miejskich magistratach spowodowały odłożenie programu zwolnień w lokalnych urzędach.
Obecnie Trojka ponownie pyta rząd, jak ten zamierza osiągnąć cel 15 tysięcy zwolnień w tym roku. Rząd udaje, że jest silny i obiecuje, że położy kres recesji. To jednak nie wystarcza, by ponownie wyciszyć społeczny opór.
Panos Garganas ? redaktor Solidarności Pracowniczej, naszego siostrzanego pisma z Grecji.
Strajk generalny paraliżuje Grecję
20 lutego strajk generalny sparaliżował Grecję. Akcja została zorganizowana przeciwko nowym atakom na płace pracowników oraz na ich prawa związkowe. Pracownicy w Atenach przyznawali, że w ramach strajku odbył się tam największy od długiego czasu marsz. ?Zajęło to więcej czasu niż godzinę, zanim z końca kolumny maszerujących przedostałam się na jej front? – powiedziała pracownica służby cywilnej Tiana Andreou. ?Rząd zaczyna być znacznie bardziej agresywny w atakach na nas, to dlatego ludzie czują się tak oburzeni?.
Pracownik drukarni Dimitrios Argyrokastritis mówił, że jego miejsce pracy i wiele innych zlikwidowano. ?Wielu zwykłych, szeregowych pracowników zorganizowało się, by wziąć udział w demonstracji, podczas gdy związkowi liderzy nie zrobili nic? – mówił.
Rząd próbuje przepchnąć nowe środki oszczędnościowe, uzgodnione z wierzycielami w listopadzie. Ci wierzyciele to Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Europejski Bank Centralny ? znane jako ?Trojka?.
Te środki oszczędnościowe to ogromne cięcia płac w przedsiębiorstwach komunalnych i likwidowanie miejsc pracy w całym sektorze publicznym. W sektorze prywatnym rząd chce również znieść negocjacje na szczeblu ogólnokrajowym. Dałoby to właścicielom prywatnych zakładów pracy prawo do cięć płac i wyrzucania pracowników bez negocjacji ze związkami zawodowymi.
W ramach strajku miało miejsce wiele protestów. W Chanie na Krecie związek nauczycielski poprowadził wielotysięczny marsz. ?Rząd jest naprawdę przestraszony? – powiedziała nauczycielka Margarita Papamina. ?Przez trzy lata politycy przegłosowywali pakiety oszczędnościowe w parlamencie, ale nie byli w stanie ich wdrażać ze względu na opór pracowników. Nie byli w stanie zamykać tych szkół i szpitali, które chcieli zamknąć. Nie byli w stanie sprywatyzować państwowego zakładu energetycznego. Oni wiedzą, że opór wzrasta z każdym dniem, dlatego próbują sterroryzować cały nasz ruch?.
W związku zawodowym, w którym działa Margarita, siedmiu aktywistów mogło stracić pracę po oskarżeniu ich przez policję o stosowanie przemocy w trakcie demonstracji i strajków okupacyjnych. Nauczyciele prowadzili demonstrację pod hasłami w ich obronie. ?Tu nie chodzi o przemoc – mówi Margarita ? to próba ataku na związki zawodowe i lewicowe partie. Pracownicy jednak się nie przestraszyli. Chcemy na te zarzuty odpowiedzieć większą ilością strajków?.
Rząd twierdzi, że nie ma miejsca na ustępstwa w jego planie oszczędnościowym i rozważa dalsze ograniczenia praw pracowniczych. Już atakuje prawo do strajku, grożąc strajkującym marynarzom i pracownikom metra więzieniem.
Opór pracowniczy zmusił jednak rząd do opóźnienia niektórych ataków. Pracownik samorządowy Costas Fininis mówi: ?Za każdym razem, gdy rząd zatwierdza kolejny pakiet oszczędnościowy, mówią nam, że sprawy idą w dobrym kierunku. Że nie powinniśmy strajkować, bo idą lepsze czasy. Ale my wiemy, że to nie jest prawda. Oni kierują nas w stronę chaosu, dlatego podnosimy nasze głosy i strajkujemy. Wytwarzamy presję na nasze związki, by ogłaszały dłuższe strajki. Chcemy, by w miejsce tego pasożytującego na nas rządu to sami pracownicy przejmowali kontrolę nad sektorem publicznym?.
Dave Sewell
Solidarność ze spółdzielnią pracowniczą
Stadion koszykówki w drugim największym mieście Grecji, Salonikach, był zapełniony 12 lutego przez uczestników koncertu solidarności z pracownikami zakładów metalowych Biom.
Nie otrzymywali oni wynagrodzenia za pracę przez ostatnie dwa lata. Obecnie zabiegają o kapitał, by przejąć majątek zakładu i uruchomić w nim produkcję jako spółdzielnia pracownicza. Ich działalność spotkała się z dużą solidarnością.
Okazało się to szansą dla lewicy, by argumentować, że nie musimy siedzieć z założonymi rękami, podczas gdy bezrobocie wzrasta.
Uważamy, że w każdej zamkniętej fabryce, albo w takiej, w której dokonuje się zwolnień, powinno interweniować państwo. Każdy zakład powinien utrzymywać produkcję i być przekazany pod kontrolę pracowników.
Panos Garganas
Tłumaczył Igor Leszek
Category: Gazeta - marzec 2013