Obawa rządzących przed śląskim strajkiem generalnym
Zapowiedziany na luty śląski strajk generalny może stać się punktem zapalnym inspirującym pracowników w całym kraju. Tego obawiają się rządzący.
Mimo niskiego poziomu walki pracowniczej w dzisiejszej Polsce widzimy, że klasa rządząca i jej medialne rozgłośnie zdają sobie sprawę z potęgi strajków. Dobrze wiedzą, że w obecnych czasach niezadowolenie pracowników może doprowadzić do wybuchu akcji strajkowej w całym kraju. Przykłady innych państw europejskich pokazują, jak szybko może powstać i rozprzestrzenić się fala strajków.
Potencjalna potęga pracowników powoduje, że czasami wystarczy nawet możliwość strajku, by politycy się ugięli.
27 lipca 2005 r., gdy górnicy starli się z policją przed Sejmem broniąc dotychczasowych zasad przechodzenia na emeryturę, posłowie od razu ulegli i dzień później przyjęli specjalną ustawę. Strach przed strajkiem górniczym doprowadził do tego błyskawicznego przyspieszenia procedury parlamentarnej. Ostatnio, 11 maja ubiegłego roku, ta sama obawa spowodowała, że policja nie stosowała tzw. środków przymusu bezpośredniego, kiedy trzy tysiące związkowców z NSZZ ?Solidarność? oblegało Sejm. Posłowie zostali ?uwięzieni? na parę godzin, ale decydenci uważali ? z ich punktu widzenia słusznie ? że lepsze to niż strajk przeciw ?ustawie 67? wydłużającej wiek emerytalny.
Medialne milczenie
Główne media, będące własnością albo państwa albo miliarderów, działają ostrożnie, by nie podsycać atmosfery walki pracowniczej. Regularni widzowie programów informacyjnych mogą nie wiedzieć, że na Śląsku trwa kampania związkowa na rzecz strajku generalnego.
Czy ponad 90-procentowe wyniki za strajkiem w referendach nie zasługują na uwagę ?Wiadomości? TVP, ? Wydarzeń? Polsatu czy ?Faktów? TVN?
Gdy kilka tysięcy związkowców wszystkich central (patrz s. 9) demonstrowało przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim w Katowicach, protest ten również został zignorowany.
Jednak świat mediów nie jest tak wszechogarniający, jak uważają niektórzy politycy i komentatorzy. Telewizja nie reklamuje strajku, ale pracownicy i tak chcą strajkować.
Przedstawiamy obok niektóre wyniki zakładowych referendów strajkowych na Śląsku.
Istotne jest, że dobre wyniki głosowań odnotowano nawet w zakładach, które nie są bezpośrednio zagrożone zwolnieniami. ?Zakład znajduje się w dobrej kondycji. Cały czas mamy pracę i zlecenia, a mimo to nasi pracownicy zdecydowali, że przystąpią do strajku solidarnościowego. Jestem zadowolona z takiego wyniku referendum? – mówi Magdalena Rosa, przewodnicząca ?Solidarności? w spółce Saia-Burgess Poland.
Kluczem do sukcesu jest jak największy udział szeregowych związkowców w organizowaniu tego strajku w każdym zakładzie. Widać, że większość pracowników jest gotowa strajkować. Nie ma powodów, by sądzić, że inaczej jest w reszcie kraju. Trzeba naciskać na liderów wszystkich central, by regionalny strajk generalny stał się ogólnokrajowy.
To jedyny sposób na pokonanie Tuska.
Andrzej Żebrowski
Category: Gazeta - styczeń 2013