SYRIA: Reżim przechodzi do ofensywy, bunt rebeliantów trwa
Niszczycielski atak bombowy na najbliższy krąg wokół Baszara al-Asada ujawnił głębokie pęknięcia i kryzys zaufania w kręgach reżimu.
Bomba, która zabiła wyższych oficerów wojska i wywiadu, wywołała szereg dezercji, w tym wśród wyższych oficerów i poborowych.
Bitwa o Damaszek dała okazję Zachodowi oraz Lidze Arabskiej, by zaproponować takie porozumienie z Asadem, dzięki któremu reżim zachowałby swoje wpływy.
Strach przed rozpadem Syrii rozsiewa panikę wśród zachodnich potęg i ich arabskich sojuszników.
Po wybuchu rebelianci rozpoczęli powstanie w Damaszku. Małe grupy lekkozbrojnych bojowników przeszły do ofensywy w stolicy. Powstanie ogarnęło także obóz palestyńskich uchodźców oraz sąsiadujące robotnicze osiedla.
Kontratak wciąż bardzo groźnej milicji Szabiha i elitarnych jednostek reżimowych odparł rebeliantów. Ich ofensywa zadała jednak politycznie ciężki cios reżimowi.
Wolna Armia Syryjska (FSA) zdobywa obecnie kontrolę nad wieloma drogami, łączącymi duże ośrodki miejskie.
Utrata Aleppo, syryjskiego centrum handlowego i przemysłowego, oznaczać będzie zagładę dla reżimu.
Początkowo Asad chciał zgnieść rewolucję poprzez masowe aresztowania oraz wojskowe uderzenia na bastiony rebeliantów, łącząc represje z próbami ponownego wprowadzenia ograniczonych reform.
Reformy te jednak nie powiodły się. Nieliczne głosy tych, których można by uznać za ?lojalną opozycję?, jak również tych, którzy nawoływali do pokojowej zmiany, zostały przez reżim wyciszone we wczesnej fazie rewolucji.
Represje przemieniły ten ruch w zbrojne powstanie. Reżim zmienił kluczowe miasta w gruzy. Rebelianci nie mają środków, by odpowiedzieć na tak przytłaczającą siłę.
Uzbrojenie nawet niewielkiego oddziału partyzantów jest niezmiernie drogie. To czyni ich podatnycmi na ciosy ? zarówno na polu walki, jak również w kwestii utrzymania niezależności powstania.
Dotychczas większa część funduszy pochodziła z wewnętrznych środków rewolucji. Zagraniczne wsparcie od zachodniej emigracji syryjskiej, zorganizowanej w ramach Syryjskiej Rady Narodowej (SRN) rozpłynęło się w atmosferze oskarżeń o korupcję.
To może się jednak zmienić, jeśli mocarstwa Zachodu stracą wiarę w ?plan przejściowy? i zaczną na dużą skalę zbroić powstanie ? oraz szukać sojuszników.
Syryjski reżim jest podatny na ciosy i słaby. To daje powstaniu szansę na zwycięstwo, ale istnieją też liczne niebezpieczeństwa.
Przywódcy ludowi wciąż utrzymują wpływy i wiarygodność wśród mas. Dotychczas blisko też współpracowali z przywództwem militarnym powstania. Jednak im dłużej trwa walka, tym bardziej wzrasta niebezpieczeństwo przechwycenia rewolucji przez Zachód. Aby rewolucja osiągnęła rzeczywisty sukces nie może być mowy o interwencji Zachodu.
Kurdowie i rewolta
Powstańcy kurdyjscy przejęli większość rządowych pozycji w północno-wschodniej Syrii i starają się przejąć kontrolę nad stolicą regionu, Kamiszli.
Kurdowie, którzy stanowią sporą mniejszość etniczną, przez dekady spotykali się z represjami. Od momentu wybuchu rewolucji regiony te zaczęły upominać się o swoją niezależność ? wznosząc kurdyjską flagę obok flagi rewolty.
Po tym jednak, gdy trzymano kurdyjskie partie na dystans od ?oficjalnych? formacji opozycyjnych, wzrosły podejrzenia wobec SRN.
Zarówno Turcja jak i kurdyjski Irak starają się o wpływy w regionie, ale ci, którzy się wyzwolili, pozostawiają z rewolucją. Władze kurdyjskie w Iraku grożą jednak wysłaniem sił ?stabilizacyjnych?, ignorując żądanie rewolucjonistów, by pozostały one poza Syrią.
Simon Assaf
Tłumaczył Igor Leszek
Category: Gazeta - sierpień 2012