WYBORY PREZYDENCKIE – Zwrot w prawo i klęska polityki Tuska

Służalczość wobec skrajnej prawicy nie zadziałała.
Wydawało się, że takie indywiduum, jak Karol Nawrocki nie może wygrać. A jednak. PiS-owi udało się bowiem przekształcić wybory w referendum na temat rządu Tuska.
Rząd jest niepopularny i ta niepopularność rośnie. Według majowych badań CBOS pozytywny stosunek do rządu deklaruje 32 proc. respondentów, a negatywny — do 44 proc. Zadowolenie z obecności Tuska na stanowisku premiera wyraziło 35 proc. uczestników badania, niezadowolenie – 53 proc. Także 35 proc. ankietowanych dobrze oceniło osiągnięcia rządu, przeciwne zdanie miało 52 proc. osób.
To wszystko pomimo stosunkowo dobrej sytuacji gospodarczej na tle innych państw – 3,3% wzrostu PKB w Polsce na tle 0,3% średnio w Unii i Europejskiej to w warunkach dzisiejszego kapitalizmu w dobie stagnacji całkiem dobry wynik. Jednak uderzające jest, że nie przełożyło się to ani na nowe programy społeczne, ani na jakiekolwiek poczucie „pójścia naprzód” choćby w ochronie zdrowia, edukacji i mieszkalnictwie. W skrócie dlatego, że cały wzrost przeżarły wydatki militarne.
Przy tym rząd Tuska nie zrealizował nadziei własnych wyborców nawet na „bezkosztowym” polu praw kobiet czy innych podstawowych kwestii dotyczących równości i przeciwdziałaniu dyskryminacji.
Demonstracyjną „twardość” i sprawczość pokazywał głównie w tym, w czym upodabniał się do PiS-u, czyli budowaniu zasieków, walce z migrantami i retoryce wojny połączonej z dumą z wielkiej armii.
Własnych projektów, dających jakiś rodzaj nadziei (nawet złudnych), że będzie się żyło lepiej, nie miał żadnych – ogrzewając tylko absurdalne pomysły PiS-u w stylu przywróconego do życia CPK.
Zamiast tego miał wystarczyć Rafał Brzoska z pomysłami deregulacji. I machanie biało-czerwonymi flagami.
Upodobnianie się do prawicy, włącznie z przymilaniem się do jej skrajnej wersji, pomogło tylko tejże prawicy. Po co nieudolna kopia, która „nie dowozi”, skoro można mieć nacjonalistyczny oryginał? Najgroźniejsze w tym wszystkim jest umocnienie łączenia sprzeciwu wobec z rządu z nacjonalizmem, rasizmem i generalnie mirażem „wielkiej Polski” opartej na konserwatywnej hierarchii i szczuciu na wszystkich, którzy do niej nie pasują. Ze wstępnych badań jasno wynika, że im wyżej w hierarchii społecznej, tym, większe było poparcie dla Trzaskowskiego.
Na Nawrockiego generalnie głosowali ubożsi i z niższym formalnym wykształceniem. Klasowe podziały widać tu, niestety, bardzo jasno. Brak szerszego ruchu opartego właśnie o klasowe żądania pracowników i warstw niezamożnych ułatwił przejęcie i kształtowanie gniewu wielu z nich przez różne wersje polityki „prawdziwie polskiego” kapitalizmu.
Nawrocki w Pałacu to oczywisty zwrot w prawo. Jego „zjednoczenie obozu patriotycznego” to zjednoczenie prawicy pisowskiej z prawicą jeszcze bardziej skrajną, przygotowujące grunt pod czarno-brunatną koalicję PiS-u z Konfederacją.
Z pewnością będzie ciężko, szczególnie tym, którzy w jakiś sposób nie będą pasować do obowiązującej „narodowej” normy.
Będziemy widzieć więcej nacjonalistyczno-rasistowskiego ścieku i to w bardziej otwartym wydaniu. Aż strach pomyśleć, kto znajdzie się w przyszłej Kancelarii Prezydenta.
Jednak dla grunt dla sukcesu Nawrockiego przygotował rozkładający się obóz władzy, z Tuskiem na czele. Zrozumienie tego jest warunkiem budowy skutecznego oporu wobec polityki jednego i drugiego.
Filip Ilkowski
Category: Gazeta - czerwiec 2025