Państwa narodowe i granice. Historia wykluczenia

| 1 września 2024
Morze Śródziemne – najbardziej śmiercionośna granica na świecie.
Morze Śródziemne – najbardziej śmiercionośna granica na świecie.

Państwo narodowe z dokładnie wyznaczonymi granicami jest całkiem młodym konstruktem związanym z rozwojem kapitalizmu. Phil Marfleet pisze, że to pracownicy i ludzie ubodzy cierpią na jego obrzeżach

Dlaczego granice są tak ważne dla współczesnych państw? Dlaczego politycy oraz media mają obsesję na punkcie „bezpieczeństwa granic”? Co kryje się za polityką wykluczenia?

Do czasów wczesnej ery nowożytnej (od XVII do XVIII wieku) granice między lokalnymi królestwami czy księstwami europejskimi były mało wyraźne i rzadko kiedy podlegały ścisłej kontroli.

Mobilność towarów i ludzi była niezbędna dla utrzymania lokalnych gospodarek – większość ludności była przywiązana do ziemi, lecz wiele osób mogło względnie swobodnie się przemieszczać, w szczególności handlarze, artyści, wędrowni robotnicy, domokrążcy, marynarze i pielgrzymi.

Zmiana jednak już wisiała w powietrzu. W „absolutystycznych” państwach monarchie coraz częściej stosowały scentralizowane środki kontroli, by narzucić religijny konformizm, zaś rzesze ludzi uznanych za niewierzących lub apostatów były wypędzane. Miliony wyznawców judaizmu i islamu zostało wyrzuconych z katolickiej Hiszpanii i Portugalii; później kalwiniści zostali wypędzeni z Francji, zaś religijni dysydenci i polityczni radykałowie usunięci z Wielkiej Brytanii – większość z nich zesłano do jej karaibskich i amerykańskich kolonii. Granice nabrały nowego znaczenia jako sposób włączania bądź wykluczania określonych kategorii osób.

Te przemiany stały się o wiele bardziej widoczne, gdy kapitalizm czasów przemysłowych ukształtował nowe państwa narodowe. Wschodzące klasy kapitalistyczne były zdeterminowane, by usankcjonować własność prywatną, stworzyć systemy prawne zabezpieczające ich przywileje oraz by regulować strumienie migrujących populacji głęboko dotkniętych przez uprzemysłowienie i urbanizację.

Klasy te poszukiwały nowych form autorytetu ugruntowanych w wierności wobec „narodu”, tj. wspólnoty interesów zdefiniowanej za pomocą języka, religii i kulturowych obyczajów oraz legend o wspólnym pochodzeniu i wspólnych losach.

Jak twierdzi Benedict Anderson, nowe nacje wyłoniły się jako „wspólnoty wyobrażone”, w których większość ludzi nigdy się nie spotkała ani ze sobą nie komunikowała bezpośrednio, ale była mobilizowana do realizowania wspólnego planu, zupełnie jakby miała te same interesy.

Terytorialne granice odgradzały te narodowe kolektywy, zaznaczając ich obecność przeciwko innym, odmiennym, tj. i obcym grupom narodowym.

Klasy panujące wczesnych państw narodowych, takich jak Wielka Brytania, Holandia czy Francja, włożyły wiele wysiłku w próbę przekonania ludności w owych granicach, że są Brytyjczykami, Holendrami lub Francuzami.

Tworzyły instytucje państwowe skoncentrowane na przymusie (siły zbrojne, sądownictwo, policja i systemy więzienne), które interweniowały w narastające walki klasowe i wymuszały narodową zgodność, uderzając w „wewnętrznych” wrogów, w tym członków grup językowych lub regionalnych.

W przypadku Francji “nienarodowe” języki i dialekty (niemiecki, bretoński, kataloński, Langue d’Oc/prowansalski) były tępione lub traktowane jako zaściankowe i wypaczone wersje autentycznego metropolitalnego języka francuskiego.

Nowi władcy skupili się na idei przynależności narodowej, czyli zarówno włączania w naród jak i wykluczania z niego. Wcześniejsze zobowiązania wobec arystokracji, kościoła czy odłamu, stały się mniej ważne od wierności skupionej wokół symboli narodowych, takich jak flaga, „matki” lub „ojca” narodu (Brytania, Joanna d’Arc) oraz na historiach narodowych osiągnięć i narodowej wyższości.

Zewnętrzne granice miały zarówno wymowę terytorialną, jak i ogromne znaczenie społeczno-kulturowe. Były kluczowym środkiem rozpoznawania tych, którzy mieli prawo do bycia częścią „narodu”, a jednocześnie środkiem służącym odróżnianiu i wykluczaniu.

Te rozwiązania skutkowały własnymi problemami. Brak było niezbędnego „dopasowania” między ideą narodu a niepohamowanym dążeniem kapitalistów do zysku.

Członkowie klasy kapitalistycznej potrzebowali państwa narodowego, ale nie zawsze się zgadzali co do tego jak mobilizować nacjonalizm lub w jaki sposób wdrożyć granice jako element polityki kontroli.

W Wielkiej Brytanii objawiało się to na różne sposoby, włącznie z debatami o wolnym handlu i protekcjonizmie oraz zaciekłymi sporami o to, czy swobodnie przyjmować obcokrajowców.

W połowie XIX wieku część brytyjskich polityków poparła nieograniczoną imigrację, inni zaś, twierdząc, że migranci są zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodu, pytali, czemu takim wywrotowcom jak Karol Marks pozwolono mieszkać w Londynie,.

W 1870 roku sam Marks zauważył, jak nastroje nacjonalistyczne i polityka wykluczenia służyła interesom kapitalistów.

Pisząc o wywołanej wrogości angielskich robotników wobec irlandzkich skomentował to następująco: „Ten antagonizm jest sztucznie podtrzymywany i podsycany przez prasę, ambonę, pisma humorystyczne, krótko mówiąc, przy pomocy wszystkich środków, którymi rozporządzają klasy rządzące”.

Była to, jak powiedział, „tajemnica bezsiły angielskiej klasy robotniczej, mimo jej organizacji… tajemnica utrzymywania władzy przez klasę kapitalistów. Ta ostatnia jest tego w pełni świadoma”.

Nacjonalizm oraz polityka granic były ze sobą ściśle powiązane: służyły państwu, ale mogły również hamować dążenie do zysku wśród niektórych grup klasy panującej.

W połowie XIX wieku rząd Stanów Zjednoczonych umożliwił napływ milionów przybyszów z Chin do pracy przy budowie linii kolejowych.

Ci migranci byli niezbędni dla szybkiego rozwoju amerykańskiego kapitalizmu. Po wojnie secesyjnej nasiliły się nacjonalistyczne nastroje oraz antychiński rasizm i w 1882 roku Kongres przegłosował Ustawę o wykluczeniu Chińczyków.

Migracje z Chin zostały ukrócone, co spowodowało ogromne problemy dla pracodawców w kluczowych sektorach gospodarki, którzy ostatecznie zwrócili się do Japonii, a później do Meksyku jako źródła siły roboczej.

Sprzeczności te pojawiały się wielokrotnie, a niektóre odłamy klasy panującej – często powiązane z populistycznymi politykami – opowiadały się za ścisłą kontrolą granic i kampaniami wykluczenia.

Inni kapitaliści, którymi głównie powodowało nienasycone pragnienie zyskania taniej siły roboczej, nawoływali do swobodnego przemieszczania się.

I wojna światowa

Wraz z pierwszą wojną światową dominujące na świecie państwa narodowe stały się stronami traumatycz- nego konfliktu.

Granice były nadzorowane z niebywałą dotąd gorliwością, a do podróży po Europie i Ameryce Północnej po raz pierwszy zaczęto wymagać paszportów i wiz.

W latach dwudziestych XX wieku międzynarodowa migracja spadła do ułamka przedwojennego poziomu i przez następne 20 lat kontrole graniczne zamknęły większość ludzi na terytoriach wyznaczonych im państw narodowych. W tym samym czasie populistyczne kampanie znów obrały sobie za cel „obcych” – w przypadku Stanów Zjednoczonych ścigani i deportowani byli migranci z Meksyku.

Ostatecznie potrzeby rynku zakończyły te kontrole. Po II wojnie światowej międzynarodowa migracja została wznowiona, ponieważ pracodawcy, w tym władze publiczne państwa narodowego, konkurowali o przyciągnięcie siły roboczej skąd tylko było to możliwe.

Instytucje państw Europy Zachodniej przyciągały migrantów z Europy Południowej i z obszarów kolonialnych. W Stanach Zjednoczonych agencje rządowe przywróciły migrację z Ameryki Środkowej, zwłaszcza w ramach Programu Bracero, który sprowadził miliony Meksykanów do pracy w budownictwie, ogrodnictwie i sektorze usług.

Wraz z rozwojem globalnej gospodarki większość klas panujących postrzegała kontrolę przemieszczania się jako przeszkodę w rozwoju. Granice, uważane dotąd za święte, zostały ominięte lub zlekceważone.

W Stanach Zjednoczonych pracodawcy, którzy naruszyli przepisy dotyczące zatrudniania „nielegalnych” migrantów (tych, którzy przekroczyli granice bez oficjalnych dokumentów), potraktowano jak „zwolnionych warunkowo” – ich nielegalne praktyki były ignorowane.

We Francji „les sans-papiers”, czyli migranci „bez dokumentów”, byli zachęcani do wjazdu do kraju, nawet w przypadku, gdy naruszało to obowiązujące ograniczenia. W latach 60. XX wieku ponad 80% migrantów było z formalnego punktu widzenia „nielegalnymi” przybyszami.

W 1966 roku francuski minister ds. socjalnych stwierdził, że „nielegalna imigracja sama w sobie nie jest pozbawiona korzyści, ponieważ gdybyśmy trzymali się ścisłej interpretacji przepisów i umów międzynarodowych, być może zabrakłoby nam siły roboczej”.

Przepisy graniczne zależą od zmieniających się okoliczności gospodarczych i równowagi sił politycznych w państwach narodowych, a także między nimi. Na początku lat 70., kiedy dobiegł końca powojenny boom, rządy wielu państw próbowały przywrócić kontrole. Państwa, które sprowadzały miliony pracowników, próbowały „zakręcić kurek” i namierzać migrantów wyznaczonych do deportacji.

Napotkano jednak na poważne problemy. W Europie wpływowi pracodawcy stali się zależni od regularnych dostaw siły roboczej z niektórych regionów i nie zgodzili się na ograniczenia.

Jednocześnie, jak to odkrył rząd USA w latach trzydziestych XX wieku, „ścieżki” migracji przyciągały ludzi z ich własnymi oczekiwaniami i aspiracjami.

Migranci uniknęli nowych kontroli między innymi dlatego, że kryzys gospodarczy, który przyniósł recesję na globalnej Północy, znacznie bardziej dotknął ich własne regiony pochodzenia.

Współczesne kanały przemytnicze, które wciąż dostarczały migrantów z tzw. „Południa”, powstały właśnie w tamtym okresie. Rozwijały się przy pełnej wiedzy państw europejskich, czasem za ich przyzwoleniem, a nawet zachętą.

Większość osób przybywających do Europy z łatwością integrowała się z rynkiem pracy i do lat 90. każda z większych gospodarek była uzależniona od dużej liczby migrantów „bez dokumentów”.

W całej Europie i Ameryce Północnej milionom „nielegalnych imigrantów” zalegalizowano status (przyznając prawo pobytu, a często także obywatelstwo) w odpowiedzi nie tylko na żądania organizacji na rzecz migrantów, ale także potężnych lobby pracodawców.

Było to potwierdzeniem faktu, że istniały dwa formalne kanały migracji – jeden oficjalny, a drugi nielegalny. Oba służyły interesom pracodawcy i były coraz bardziej ze sobą powiązane.

Gdy niektóre państwa próbowały ograniczyć „nieregularne” przemieszczanie się pracowników, napotykały na opór ze strony wpływowych grup pracodawców. W przypadku Włoch federacja pracodawców nalegała, by rząd nie „dławił napływu pracowników” z Bałkanów, Afryki i subkontynentu indyjskiego, ponieważ ci ostatni „akceptują płace uważane za zbyt niskie nawet przez bezrobotnych”.

Państwo narodowe przez długi czas zarówno przyjmowało, jak i odrzucało migrantów, w zależności od potrzeb lokalnego kapitalizmu i względnej siły nastrojów nacjonalistycznych. Granica stała się czymś w rodzaju „ruchomego święta” , które podobnie jak dni świętych i praktyki religijne obchodzi się mniej lub bardziej systematycznie i z różnym stopniem zauważalności.

Jednak w ciągu ostatniej dekady polityka granic zaczęła nabierać coraz większego znaczenia. Przy braku poczucia bezpieczeństwa w obliczu kryzysu gospodarczego i aspiracji do zmian, państwa skupiły się na granicy, widząc w niej sposób na odsunięcie odpowiedzialności od osób zamożnych i uprzywilejowanych.

Wiele państw tzw. “globalnej Północy” przyjęło programy skrajnej prawicy, tworząc klimat strachu i wrogości wobec migrantów.

We Włoszech, podczas gdy pracodawcy domagają się imigranckiej siły roboczej, rządowej kampanii aresztowań i deportacji uchodźców towarzyszyły żądania neofaszystowskiej Ligi Północnej, by imigrantom tatuować kody identyfikacyjne. To rażące nawiązanie do nazistowskich praktyk z lat 30. pokazuje, jak oficjalna polityka sprzyja polityce wcześniej odrzucanej jako barbarzyństwo.

Dla niektórych migrantów granica jest przepuszczalna. Nielegalny wjazd jest tolerowany, a nielegalny status można rozwiązać poprzez amnestie i regulacje.

Inni są jednak celem coraz bardziej agresywnych systemów migracyjnych: środki prawne mające na celu śledzenie i wykluczanie potencjalnych imigrantów, „wzmocnione” granice z ogrodzeniami, murami i elektronicznymi systemami nadzoru oraz militaryzacja strefy przygranicznej.

Dziś granica jest ponownie miejscem, w którym rządy próbują pokazać swoją władzę, odgrywając swoją strażników wyimaginowanego interesu narodowego. Nie chcąc zająć się rosnącymi nierównościami i brakiem bezpieczeństwa, snują wizję zewnętrznego zagrożenia i własnej roli jako orędowników jedności narodowej.

Strefy przygraniczne stają się polami bitew, na których państwo odpiera nienawistnych, groźnych ludzi z zewnątrz. Bezbronni migranci są łatwym celem. Większość z nich nie ma środków, by przeciwstawić się oficjalnej propagandzie: ataki ze strony państwa przeciwko nim w dużej mierze nic nie kosztują tych, którzy ich obwiniają, zatrzymują i deportują.

Manifest komunistyczny

Manifest komunistyczny wzywał ludzi pracy wszystkich krajów do jednoczenia się. Marks i Engels nie pisali wyczerpująco na temat kwestii narodowej czy polityki granic, ale podkreślali potrzebę internacjonalizmu przeciwko fałszywym pojęciom lojalności narodowej.

Opierało się to na walce z każdą krajową klasą panującą i na solidarności ponad granicami. Nie miało to nic wspólnego z fałszywym internacjonalizmem dzisiejszej Unii Europejskiej, która wzywa obywateli państw europejskich do łączenia się w celu wspierania unijnego systemu kontroli migracji na lądzie i na morzu.

W tym przypadku UE mobilizuje tradycje wykluczania funkcjonujące w poszczególnych krajach, tak by ponadnarodowy organ naśladował najbardziej agresywne praktyki lokalnego państwa.

Morze Śródziemne – najbardziej śmiercionośna granica na świecie.
Morze Śródziemne – najbardziej śmiercionośna granica na świecie.

W unijnej „Twierdzy Europa” wzywa się państwa członkowskie do uszczelniania swoich granic, tak by polityka najbardziej wykluczających państw narodowych upowszechniła się w całej Unii.

Jednym z następstw jest pobudzenie lokalnych nacjonalizmów i zwiększenie sceptycyzmu wobec UE, z poważnymi konsekwencjami dla interesów biznesowych, które korzystają z mobilności kapitału i siły roboczej – tj. współczesnego przejawu historycznych sprzeczności związanych z państwem i granicą.

W latach 90. teoretycy globalizacji wysunęli twierdzenie, że zmiany gospodarcze doprowadzą wkrótce do powstania świata „bez granic”. Kapitał przepływałby swobodnie przez granice państwowe, a państwo narodowe stałoby się reliktem dawnych rywalizacji i konfliktów. To od zawsze było fikcją – wizją świata takiego, jakim chcieliby go widzieć niektórzy ideolodzy kapitalizmu i środkiem do dyscyplinowania pracowników gotowych do walki o ochronę miejsc pracy i lokalnych warunków. Państwa narodowe są nieodłączną częścią kapita- lizmu przemysłowego – nadzorują proces wyzysku oraz pobudzają i rozpowszechniają idee lojalności narodowej.

Współczesne państwo też potrzebuje granic, tj. zarówno tych terytorialnych, jak i w postaci pojęć dotyczących włączania i wykluczania, wprowadzających rozróżnienie na obywateli i „innymi”.

Państwo we wczesnej erze nowożytnej niestrudzenie starało się przekonać ludzi do swojej „narodowej” tożsamości.

Wzywano do szacunku dla monarchów i parlamentów, które miały uosabiać tradycje narodowe, do patriotyzmu i „miłości do narodu”. Ideologowie narodu polegali na takiej lojalności połączonej z wrogością wobec tych, którzy znajdowali się poza granicami.

Dziś system, który jest w kryzysie, odwołuje się do tych samych postulatów włączania i wykluczania.

Przejawia również te same sprzeczności, ponieważ kontrole graniczne są łagodzone lub narzucane w zależności od zmieniającej się równowagi interesów wśród rządzących oraz wpływu prądów politycznych lewicy i prawicy.

Prawdziwy internacjonalizm rzuca wyzwanie granicom oraz każdej formie ich kontroli.

Witamy tych, o których mówi się, że są „nietutejsi”, rozumiejąc z historii sprzeczność i całkowity fałsz idei dzielenia ludzi na narody i tożsamości narodowe.

Życie migrantów ma znaczenie – uchodźcy są tu mile widziani.

Tłumaczył Sofiane Boukoffa

Tags:

Category: Gazeta - wrzesień 2024, Gazeta - wrzesień 2024 - cd.

Comments are closed.