Czym jest faszyzm i jak z nim walczyć?
Mark L. Thomas uważa, że skuteczna walka z faszyzmem wymaga zrozumienia jego korzeni i współczesnego kontekstu
Jesteśmy bliżej lat trzydziestych XX w. niż w którejkolwiek z poprzednich dekad. Jednak niniejszy artykuł nie jest głosem rozpaczy.
Lata trzydzieste same w sobie nie były po prostu okresem nieuchronnego pochodu faszyzmu, wojny i ludobójstwa. Była to także dekada naznaczona okresami masowego oporu klasy robotniczej.
Dziś ponownie stajemy w obliczu polaryzacji, ale jesteśmy również świadkami współistnienia reakcji i oporu, rewolucji i kontrrewolucji.
Innymi słowy: nie jesteśmy po prostu skazani na powtórkę katastrof historycznych. Pytanie o przyszłość pozostaje otwarte.
Czym zatem jest faszyzm? W tym temacie panuje ogromne zamieszanie. Najbardziej rozwiniętą i brutalną formą faszyzmu był niemiecki nazizm.
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych błędnych przekonań jest pogląd, że partia nazistowska była po prostu bezpośrednio tworem niemieckiej klasy rządzącej. Jednak była ona o wiele bardziej niebezpieczna, ponieważ ostatecznie przy- brała formę ruchu masowego.
Jej dojście do władzy w 1933 r. nie miało nic wspólnego z tradycyjnym wojskowym zamachem stanu ani państwem policyjnym. Stał za tym ruch masowy, który Lew Trocki, rosyjski rewolucjonista, opisał jako taran wymierzony we wrogów.
Faszyzm to oddolny kontrrewolucyjny ruch masowy, którego celem jest zniszczenie organizacji klasy pracowniczej, związków zawodowych i lewicy.
Jak zatem wygląda sprawa z faszyzmem w XXI w.? W czerwcowych wyborach do Europarlamentu partie faszystowskie odnotowały przełom wyborczy, a w sierpniu w Wielkiej Brytanii na ulicach wybuchły faszystowskie zamieszki.
Jednak drogę do tych przełomów wybrukowały siły polityczne głównego nurtu, nie tylko liberalne i konserwatywne, ale, szczerze mówiąc, nierzadko też socjaldemokratyczne.
Służyły temu na przykład nasilenie islamofobii i zaostrzenie działań przeciwko uchodźcom. Wzrost autorytaryzmu, jaki obserwujemy, prze- jawia się zwiększaniem uprawnień policji, ograniczaniem praw do protestu, wzrostem przemocy ze strony służb itp. Wszystko to tworzy sprzyjającą atmosferę dla wzrostu nazizmu.
Należy wspomnieć o dwóch „maskach” noszonych przez faszystów. Pierwsza to maska legitymacji.
Ugrupowania te starają się – a ruch Hitlera robił to kilkukrotnie – ukrywać swój antydemokratyczny charakter, strojąc się w piórka poważnych i praworządnych organizacji. Zakładają tę maskę albo poprzez uczestnictwo w wyborach, albo ukrywając swoje cele.
Jak działa Marine Le Pen i jej Rassemblement National? Jest takie francuskie wyrażenie: „dédiabolisation” (oddemonizowywanie) – ugrupo- wanie to próbuje budować wiarygodność i stwarzać pozory poważnej organizacji. Polega to na maskowaniu części otwartego antysemityzmu i rasizmu – w tym przypadku oficjalna islamofobia państwa francuskiego okazała się dla nich darem z niebios.
Le Pen twierdzi, że państwo francuskie nie ponosi odpowiedzialności za Holokaust. To kłamstwo. Państwo francuskie było współwinne deportacji francuskich Żydów. Jest to zatem łagodna forma negowania Holokaustu.
Jednak kluczowa jest druga maska – ta, która skrywa kontrrewolucyjny charakter ruchu pod pozorem antysystemowości. Program nazistowski i część jego retoryki będzie odwoływać się do sprzeciwu wobec systemu, elit, wielkiego biznesu, finansjery itp.
Złość na system i napięcia w społeczeństwie kapitalistycznym analizowane są w kontekście między- narodowym. To nie zdrowi niemieccy kapitaliści są winni, lecz siły międzynarodowe (utożsamiane następnie z Żydami).
Ten pseudoantysystemowy, a czasem nawet pseudoantykapitalistyczny język wykorzystywany jest szczególnie do potępienia „globalizmu”.
Lewica mówi o sprzeciwie wobec globalizacji rozumianej jako globalizacja kapitalistyczna. Jednak dla faszystów linia podziału, którą chcą eksponować, nie przebiega pomiędzy pracą a kapitałem, pracownikiem a szefem – lecz pomiędzy tym, co narodowe, a tym, co międzynarodowe.
Biorą oni na celownik kilka dużych firm technologicznych lub sektor finansowy, co może łatwo przerodzić się w antysemickie teorie spiskowe. Na przykład Le Pen nie atakuje otwarcie Żydów, ale kiedy wymienia tych, którym sprzeciwia się jej partia, zawsze podaje żydowskie nazwiska.
Ta ambiwalencja zapewnia im wiarygodne zaprzeczenie, ale jest wyraźnym puszczeniem oka do zwolenników.
Nazistowskie gangi uliczne istnieją nadal, choć są znacznie słabsze niż ich niemiecki pierwowzór z lat trzydziestych XX wieku. Ich członków ośmiela skrajnie prawicowa retoryka stosowana przez ludzi pokroju Le Pen, więc będą rosnąć w siłę. To ważna kwestia, ponieważ niektórzy ludzie przyznają, że dzisiejsza skrajna prawica to faszyści, zaprzeczając jednocześnie, jakoby potrzebowali oni ulicznych gangów i bojówek? Czy siły państwa, takie jak policja, nie wystarczą?
Wizja Jordana Bardelli lub Le Pen na czele policji jest przerażająca – nie ma co do tego wątpliwości. Jednak zakładam, że do zmiażdżenia zorganizowanej klasy pracowniczej, zlikwidowania jakiejkolwiek możliwości stawiania oporu, faszyści nadal potrzebują masowego ruchu zindoktrynowanych ulicznych bojówkarzy.
Nie wydaje mi się możliwe, aby aparat państwa mógł ich zastąpić. Myślę, że niebezpieczeństwo polega na tym, że faszyści mogą wykorzystać państwo do dalszego poszerzania swojej bazy – nie tylko przez uwiarygodnienie dzięki funkcji premiera, ale także przez próby przekształcenia państwa w bardziej autorytarne.
Jednak najważniejsze jest to, że baza wyborcza faszystów ogranicza się do stosunkowo małego twardego jądra. Jest ono większe, niż byśmy chcieli, ale wciąż stosunkowo słabe w porównaniu z latami trzydziestymi XX wieku. A to oznacza, że ich skuteczność może hamować trwała presja ze strony ruchu antyfaszystowskiego.
Dlatego uważam, że musimy się skupić na sześciu ważnych zadaniach strategicznych.
Po pierwsze konieczne jest demaskowanie faszystów. Pod koniec lat 70. XX w. w przypadku ludzi takich jak John Tyndall, były przywódca Frontu Narodowego [w Wielkiej Brytanii], można było wygrzebać zdjęcie przedstawiające go w hitlerowskim mundurze, który nosił w latach 60., i po prostu je wyeksponować.
Jednak dzisiaj są oni mądrzejsi. Nauczyli się zacierać ślady powiązań i trzeba odszyfrowywać ich język.
Skoro wiadomo, że młodzieżówkę kierowanego przez Meloni (Giorgia Meloni, premierka Włoch – przyp. tłum.) ugrupowania Fratelli d’Italia tworzą jawni zwolennicy faszyzmu i miłośnicy nazizmu – należy to wykorzystać w przekazie, że nie jest to „zwykła” partia.
Na tym nie koniec: skoro nie jest to „zwykła” partia, nie powinna mieć dostępu do środków masowego przekazu.
Tych ludzi nie powinno się zapraszać do telewizji. Teraz, gdy mają 33-procentowe poparcie, jest to dość trudne, ale zacznijmy od protestów podczas ich wystąpień w mediach. A gdy rezerwują salę w lokalnym ratuszu na spotkanie wyborcze, musimy nie tylko zorganizować protest, ale podjąć także próbę odwołania spotkania.
Następną strategiczną zasadą jest niesprzymierzanie się z liberalnym centrum.
Nie wolno nam wchodzić w wyborcze koalicje z liberalnym centrum, kierując się przekonaniem, że jest ono mniejszym złem. To właśnie ono bywa często siłą napędową wzrostu faszyzmu.
Ostatecznie klasa panująca i jej polityczni przedstawiciele również mają teorię mniejszego zła – dla nich są nim faszyści, a prawdziwym wrogiem – lewica. Ostatecznie liberałwie będą układać się z faszystami.
W 1932 r. niemiecka partia socjaldemokratyczna wycofała swojego kandydata na prezydenta, zachęcając do głosowania na dotychczasowego prezydenta Hindenburga. Tego samego, który był współdyktatorem Niemiec podczas I wojny światowej.
Partia argumentowała, że głosowanie na Hindenburga zatrzyma dojście Hitlera do władzy. Hindenburg wygrał, a siedem miesięcy później mianował Hitlera kanclerzem.
To pokazuje, że musimy budować masowy ruch przeciwko faszystom, zamiast polegać na państwie czy liberalnym centrum.
Musimy zrozumieć, że pomimo ich milionów głosów, to my jesteśmy większością na ulicach. Pomyślmy o ostatnich antyrasistowskich protestach, demonstracjach w sprawie Palestyny, strajkach klimatycznych, ruchu Black Lives Matter i strajkach w sprawie emerytur we Francji. Raz za razem w różnych krajach lewica była w stanie zmobilizować znacznie większe tłumy niż prawica.
Strategicznym wyzwaniem jest przekonanie ludzi należących do tych ruchów do konieczności budowania bezpośredniego oporu wobec faszyzmu bez ograniczania się jedynie do protestów przeciwko rasizmowi.
Walka z rasizmem jest oczywiście ważna, ale kluczowe jest przekonanie ludzi, że musimy uderzyć bezpośrednio w organizacje faszy- stowskie i odizolować ich twarde jądro od mniej radykalnych szerokich mas. Tylko to pozwoli nam zdławić ich rozwój.
Zasadnicza odpowiedzialność spoczywa na radykalnej lewicy, która nie powinna skupiać się na wyborach i parlamencie. Naszym towarem jest budowanie ruchów społecznych i prowadzenie oddolnej walki.
Po piąte uważam, że nie da się walczyć z faszyzmem tylko samymi odwołaniami do ekonomii. Ten sposób walki polega na atakowaniu faszystów jedynie ze względu na ich prawicową politykę, za bycie neoliberałami w przebraniu.
Poza tym nie wyeliminujemy faszyzmu, rozwiązując jedynie problemy ekonomiczne i materialne.
Należy zrozumieć rolę, jaką w tym wszystkim odgrywa rasizm – jedno z głównych spoiw faszyzmu. Jeśli będziemy całkowicie niedwuznaczni – nie tylko w słowach, ale i w działaniu – w walce z rasizmem, jesteśmy w stanie zdobyć zaufanie społeczne i zbudować silniejszy opór.
Jednak radykalna lewica nie zbuduje takiego ruchu sama. Nie możemy stawiać barier dla zaangażowania ludzi, którzy nie podzielają w pełni naszego antykapitalistycznego programu. Musimy podejmować stale próby budowania sojuszy z szerszymi kręgami lewicy i ruchem związkowym.
Innymi słowy: musi to być zjednoczony front. Nie chodzi tylko o jedność – ale o jedność w działaniu. Chodzi wreszcie o mobilizację mas wokół przekonania, że ludzie, z którymi walczymy, są faszystami, dlatego musimy ich usunąć ze sfery publicznej i poddać takiej presji, która spowoduje rozpad ich organizacji.
Wielka Brytania ma bogate doświadczenia w walce z faszystami. Udało się tam pokonać wiele organizacji, w tym Front Narodowy, Angielską Ligę Obrony (English Defence League) czy Brytyjską Partię Narodową.
Dlaczego się to udało? Ponieważ skrajna lewica, a mam tu na myśli przede wszystkim Socjalistyczną Partię Pracowniczą [Socialist Workers Party, siostrzaną organizację Pracowniczej Demokracji – przyp. tłum.], działała zgodnie z tą tradycją. Wielokrotnie udawało nam się skutecznie przekonać lewicę i szerszy ruch związkowy do tego rodzaju strategii.
Dzięki temu wielokrotnie zdołaliśmy rozbić faszystów, ponieważ nigdy nie byli w stanie się skonsolidować. To jest ten rodzaj zadań, o których musimy myśleć strategicznie.
Możemy śmiało czerpać z tej tradycji, uznając, że skoro udawało się wcześniej, uda się ponownie.
Tłumaczył Łukasz Wiewiór
Powyższy artykuł to zredagowana transkrypcja wystąpienia Marka podczas wydarzenia Marxism Festival w 2024 r. w Londynie.
Całość wystąpienia dostępna pod adresem tinyurl.com/M24Fascism
Category: Gazeta - wrzesień 2024, Gazeta - wrzesień 2024 - cd.