Afganistan: Bestia okupacji
Bez szumu minęła 10 rocznica wysłania polskich wojsk do Afganistanu. 16 marca 2002 r. pierwsza zmiana polskiego kontyngentu, licząca 300 żołnierzy, skierowana została na wojnę, oficjalnie zwaną ?misją pokojową?. Niemal dokładnie w dzień rocznicy, 15 marca 2012 r. w charakterystyczny sposób uczcił ją prezydent Komorowski ? podpisując postanowienie o wysłaniu do Afganistanu kolejnej zmiany. Decyzją rządu i prezydenta, od 14 kwietnia do 13 października, skierowanych tam będzie 2500 tys. żołnierzy.
Oficjalny koszt ?misji? w 2012 r. to ponad 500 mln zł. Według zapowiedzi władz polskie wojska mają być wysyłane na wojnę afgańską do końca 2014 r. ? tyle, ile amerykańskie, czyli przez prawie kolejne trzy lata. Taka jest przynajmniej wersja na dziś, więc trzeba by dodać: nie krócej niż przez trzy lata, ale kto wie, czy nie dłużej.
O Afganistanie okupujący go ?pokojowi misjonarze? nie pozwalają nam zapomnieć. W styczniu mogliśmy obejrzeć filmik, jak to dzielni amerykańscy żołnierze oddają mocz na ciała zabitych Afgańczyków (prawdopodobnie rebe- liantów). W lutym pojawiło się zdjęcie, na którym inni żołnierze USA pozują pod flagą z symbolem SS. Wyszło także na jaw, że w głównej bazie wojsk amerykańskich palono egzemplarze Koranu uznawanego przez znaczną większość Afgańczyków za świętą księgę.
W demonstracjach, które wybuchły w całym Afganistanie po wyjściu tego faktu na jaw, zginęło przynajmniej 7 osób. W końcu, w marcu doszło do masakry cywilów w mieście Kandahar, gdy nieustalona liczba pijanych żołnierzy USA (strona amerykańska mówi o jednej osobie, komisja afgańskiego parlamentu ? na podstawie zeznań świadków ? o grupie żołnierzy) z zimną krwią zamordowała 17 cywilów, w tym 9 dzieci. Do morderstw doszło w nocy 11 marca: włamywano się do domów i zabijano przerażonych ludzi. Część ciał ofiar została następnie podpalona.
Zachodnie (i polskie) media starały się przestawić marcową zbrodnię jako dzieło odosobnionego szaleńca, odosobniony ?incydent?. (Ciekawe, czy w przypadku zamachu terrorystycznego w Europie czy USA, w którym zginęłaby podobna liczba osób, także mówiono by o ?incydencie??) Faktycznie zbrodnia ta, podobnie jak palenie Koranu czy bezczeszczenie zwłok, wpisuje się w swoistą ?kulturę okupacji?.
Kontakt żołnierzy sił okupacyjnych z ludnością afgańską wyznacza głównie lufa karabinu. Żołnierze nie mają nic wspólnego z życiem ludności, z jej troskami, kulturą, religią czy językiem. Natowskiego żołnierza nie tylko dzieli przepaść od przeciętnych Afgańczyków, ale cała sytuacja skłania go, do traktowania ich z wyższością i pogardą. Jest od nich znacznie bogatszy i lepiej uzbrojony, może wejść do domu każdego z nich, może ich legitymować, zakuwać w kajdany i przetrzymywać, a przy tym musi się ich bać, bo oni, ONI, go nie lubią, wręcz nienawidzą, bo kombinują, oszukują i mogą zabić.
Im dłużej trwa okupacja, tym bardziej psychologia żołnierza ? okupanta skłania do postrzegania mieszkańców okupowanego kraju nie jako ludzi, ale jako robiące problemy bydło, które trzeba trzymać krótko. I to w ramach tak ukształtowanej rasistowskiej ?kultury okupacji? co jakiś czas zdarza się, że któryś z żołnierzy ?nie wytrzymuje? i chce tych, których postrzega jak bydło, tępić na oślep zabijając nawet, jak tym razem, dwuletnie dzieci.
W historii wojen kolonialnych i imperialistycznych takie masakry nie są więc niczym nowym. Masakry północnoamerykańskich Indian nad Wounded Knee czy rzeką Washita albo masakra wioski My Lai w czasie wojny wietnamskiej to tylko niektóre z najbardziej znanych i drastycznych tego przykłady. Za każdym razem są one nie tylko świadectwem bestialstwa bezpośrednich sprawców, ale przede wszystkim bestialstwa sytuacji, która uczyniła z nich potworów.
Filip Ilkowski
Category: Gazeta - kwiecień 2012