KSIĄŻKA: Pęknięta ?Solidarność? ? inni intelektualiści byli możliwi

| 1 grudnia 2020
1981 r. Obchody 25. rocznicy Poznańskiego Czerwca '56. Kuroń, Walentynowicz i Michnik.
1981 r. Obchody 25. rocznicy Poznańskiego Czerwca ’56. Kuroń, Walentynowicz i Michnik.

Książka Michała Siermińskiego Pęknięta ?Solidarność? to kolejne zmierzenie się tego autora z relacjami lewicowej inteligencji i ruchu robotniczego w czasach PRL.

Podobnie, jak jego poprzednia książka Dekada przełomu, powinna stać się ona lekturą obowiązkową dla nowego pokolenia lewicowych myślicieli i myślicielek, szukających swojego zakorzenienia i inspiracji w masowych ruchach pracowniczych.

Największą wartością Pękniętej ?Solidarności? wydaje się właśnie przywrócenie należnego miejsca największemu, obok rewolucji w 1905 r., ruchowi robotniczemu na ziemiach polskich, będącego jednocześnie jednym z największych takich ruchów w historii świata.

Klęska ?Solidarności? w stanie wojennym, a nawet bardziej klęska, której doświadczyły miliony w czasie transformacji po 1989 r., ułatwiały zawłaszczanie i odpowiednie kształtowanie pamięci o latach 1980-81 przez różne frakcje transformacyjnych elit politycznych. Siermiński przywraca pamięć ?Solidarności? jako ruchu robotniczego, będącego ogniwem w historii zmagań klasy pracowniczej z wyzyskiem i o własną podmiotowość.

Autor analizuje postawę lewicowej inteligencji, w szczególności skupionej wokół środowiska powstałego w 1976 r. Komitetu Obrony Robotników. W oparciu o teksty jej najważniejszych przedstawicieli, z kluczowymi postaciami Jacka Kuronia i Adama Michnika, rysuje obraz środowiska nie tylko mającego hamujący wpływ na rewolucyjne dążenia buntujących się robotników, ale przerażonego wizją ich samodzielnego działania. Charakteryzuje je poczucie własnej misji, wyrażające się w przekonaniu, że bez kierownictwa oświeconej inteligencji, ruch robotniczy przerodzi się w zdziczałą czerń.

Siermiński trafnie wskazuje tu na historyczną tradycję Polskiej Partii Socjalistycznej, do której otwarcie nawiązywała duża część korowców w latach 70-tych, jako na korzenie ideowe traktowania robotników ?z góry?, w kategoriach udzielanej im pomocy, a nie ich własnego wyzwolenia.

Istotne jest to także dlatego, że tradycja PPS jest dziś mitologizowana przez niemałą część lewicy. I to do niej zwraca się Kuroń, współautor (wraz z Karolem Modzelewskim) rewolucyjnego w treści Listu Otwartego do Partii z 1965 r., gdy odchodzi na początku lat siedemdziesiątych od marksizmu.

Robotnicy wciąż są widziani jako siła, która może wstrząsnąć systemem, ale jedynie jako użyteczne narzędzie do poluzowania więzów ?totalitaryzmu?, czy narodowej opresji. Określenie w 1909 r. polityki PPS przez rewolucyjną marksistkę Różę Luksemburg jako ?socjalizmu nacjonalistycznych inteligentów?, mogłoby więc śmiało odnosić się do środowiska korowskiego w latach 70-tych.

Nawet przy lekturze obowiązkowej można jednak postawić kilka znaków zapytania. Autor słusznie przywołuje historię buntów robotniczych w PRL, w szczególności lekcję wyciągniętą ze strajków i masakr przełomu lat 1970-71 r. To właśnie wtedy Ogólnomiejski Komitet Strajkowy faktycznie kierował przez kilka dni Szczecinem i okolicami, a najwyższe władze państwowe zmuszone zostały do przyjazdu do okupujących Stocznię im. Warskiego robotników.

Trafny wniosek Siermińskiego, że strajkujący w 1980 r. uczyli się na podstawie doświadczeń wcześniejszych walk robotniczych, nie przekreśla jednak znaczenia KOR-u i okołokorowskich organizacji w kształtowaniu części przyszłych kadr ?Solidarności?. Trudno pominąć fakt, że szereg przywódców strajków w sierpniu 1980 r. na Wybrzeżu miało z nimi kontakt (włącznie z Lechem Wałęsą, Anną Walentynowicz czy Andrzejem Gwiazdą).

Intelektualiści ?organiczni?

Ma to związek w szerszym problemem ujmowania relacji między inteli- gencją a robotnikami. Siermiński cytuje słowa włoskiego marksisty Antonio Gramsciego o tym, że każda klasa robotnicza tworzy własnych ?organicznych? intelektualistów. Jednocześnie ?asymiluje? część intelektualistów ?tradycyjnych?, przechodzących na jej stronę i wyrażających jej punkt widzenia. Sam Gramsci był tego zresztą przykładem.

Mimo tego odniesienia, w książce mamy raczej do czynienia z wizją ?chińskiego muru? dzielącego intelektualistów od robotników. Często można odnieść wrażenie, że dwoma stronami są tu robotnicy dążący do własnej ?autonomii? i hamujący ich dążenia intelektualiści. Rzeczywistość była jednak bar- dziej złożona, gdyż mieliśmy do czynienia z szeregiem przywódców o korzeniach robot- niczych ? z Wałęsą na czele ? którzy mniej lub bardziej widzieli konieczność ?samoograniczenia? solidarnościowej rewolucji.

Z drugiej strony radykalizm części działaczy o takich korzeniach mógł wyrażać się w bardzo różne, nie zawsze spójne i nie zawsze wyzwoleńcze sposoby. Siermiński przywołuje w książce pojawienie się tendencji do ?prawdziwej polskości? i antysemityzmu w ostatnich miesiącach przed stanem wojennym, słusznie wskazując na błąd ich wyolbrzymiania, ale i na niezdolność korowskiej inteligencji do ich skutecznej kontestacji. Jak najbardziej ma rację, że takie tendencje nie mogły być usprawiedliwieniem dla lęków przed rzekomo autorytarnymi pragnieniami ?proletariackiej bazy Związku?.

Problem jednak w tym, że sama ta ?baza? nigdy nie jest jednolitą masą dążącą w tym samym kierunku (jak często to widzą ?oderwani? od niej intelektualiści). O ?rząd dusz? w jej ramach formalnie lub nieformalnie rywalizują różne siły ideowo-polityczne, stare i nowe, współistniejąc ze starymi i nowymi doświadczeniami osób w ruchu uczestniczących.

Nie przypadkiem masowe ruchy pracownicze to nieustanne dyskusje ? i w ?Solidarności? nie było inaczej. Dlatego tak istotne jest, na co naciskał Gramsci, organizowanie się ?robotniczych intelektualistów? w mogącą kształtować wyda- rzenia rewolucyjną partię ? problem, który został przez Siermińskiego pominięty.

Walka robotnicza ? walka z dyskryminacją

W tym kontekście ciekawe jest pojawienie się w książce analizy broszury Co robić? Lenina z 1902 r., rozpatrywanej jednak głównie pod kątem tezy o ?wnoszeniu świadomości z zewnątrz? do ruchu robotniczego ? zasadniczo porzuconej przez Lenina w czasie rewolucji 1905 r. Warto byłoby jednak odnieść się do samej potrzeby budowania rewolucyjnej partii, która oczywiście nie została odrzucona, jak i ? co jest chyba największą siłą Co robić? ? konieczności łączenia walk ekonomicznych i politycznych oraz konsekwentnej walki z wszelkimi przejawami dyskryminacji.

To o tyle istotne, że pozwala zmierzyć się zarówno ze słabością umiarkowanie lewicowej inteligencji w przezwyciężaniu pojawiających się ?prawdziwków? w 1981 r., jak i we wcześniejszym zrozumieniu formacyjnego dla tego środowiska zderzenia z antysemicką kampanią w 1968 r.

Siermiński stawia tezę, podobnie jak w Dekadzie przełomu, że to trauma 1968 r. spowodowała lęk przed zakorzenionymi w ?ludzie? demonami i odwrót od radykalnie lewicowej polityki. Jednocześnie przytacza szereg dowodów, że antysemicka kampania tego czasu bynajmniej nie była spontanicznym wyrazem robotniczych dążeń. Skąd więc taka pokoleniowa zmiana?

Problem wydaje się bardziej złożony, a elementami układanki są z pewnością przekonania niemałej części ówczesnych protestujących, że PRL to jednak jakiś rodzaj socjalizmu, choć wypaczonego ? mimo twierdzącej coś przeciwnego znakomitej rewolucyjnej analizy Kuronia i Modzelewskiego, którzy ostatecznie pozostawali jednak niezorganizowanymi intelektualistami w tradycyjnym znaczeniu, izolowanymi w wąskim gronie środowiska akademickiego. Trudno też pominąć fakt, że także w innych krajach, w latach 70-tych, odchodzenie od polityki rewolucyjnej było udziałem dużej części osób zaangażowanych wcześniej w ruchy społeczne symbolicznego 1968 r.

Czym był PRL?

Powiązanym z tym brakiem perspektywy międzynarodowej problemem jest brak próby odpowiedzi na pytanie, z czym ostatecznie mierzyły ruchy robotnicze, jak i lewicowa inteligencja? Autor pisze o głębokim kryzysie gospodarczym 1980 r., skąd jednak wziął się ten kryzys? Jak go ówcześnie rozumiano? I co kluczowe ? jaki to rozumienie miało wpływ zarówno na ruch w 1980 r., jak i dalsze przemiany? I to nie tylko w Polsce, bowiem kryzys i upadek ?bloku wschodniego?, widziany jako upadek socjalizmu, czy przynajmniej niekapitalistycznej alternatywny, miał ogromny wpływ na ruchy społeczne w innych państwach ? od walk z reżimami wojskowymi w Ameryce Południowej po ruch przeciw apartheidowi w RPA.

W pewnym sensie brak ten wypełniony jest przez bardzo długie posłowie (podobnie zresztą jak w Dekadzie przełomu) autorstwa Zbigniewa Marcina Kowalewskiego, które zasługiwałoby na oddzielną recenzję. Trzeba jednak wspomnieć, że ? niezależnie od jej silnych stron ? Kowalewski dokonuje niewiarygodnej teoretycznej ekwili- brystyki, by udowodnić, że w PRL miał miejsce wyzysk, ale przez biurokrację, która nie była klasą panującą i której działania nie miały związku z logiką kapitalizmu globalnego.

W skrócie ? nie wydaje się to analiza pomocna dla zrozumienia dynamiki wzrostu i kryzysu w PRL, czy rozmaitych losów ?krajów demokracji ludowej? (od Jugosławii po Chiny). Kowalewski odegrał bardzo chwalebną rolę w ?Solidarności?, silnie angażując się w budowę ruchu samorządowego, dążąc do prawdziwej, robotniczej władzy.

Siermiński wnikliwie opisuje te dążenia, rozwijające się szczególnie w drugiej połowie 1981 r. W analizie tej ginie jednak problem ignorowania państwa, jego reakcji na wszelką rzeczywistą samorządność, która musiałaby działać wbrew interesowi biurokratycznej klasy panującej. Ostatecznie kieruje nas to z powrotem do pytania o kwestię reformy i rewolucji pracowniczej w PRL, stawianej już w dużej mierze trafnie przez Kuronia i Modzelewskiego w ich najlepszych czasach, czyli o charakter tego państwa.

Te krytyczne uwagi w żaden sposób jednak nie zmieniają faktu, że Pęknięta ?Solidarność? to ważna książka, która przyczynia się do odzyskiwania naszej, pracowniczej historii.

Filip Ilkowski

Michał Siermiński
Pęknięta ?Solidarność?
Wyd. Książka i Prasa
Warszawa 2020

Tags:

Category: Gazeta - grudzień 2020

Comments are closed.