Imperializm nie zakończy agonii Kurdów

| 1 lutego 2018
Bojownicy YPG

Bojownicy YPG

Kurdowie są jednymi z największych ofiar zachodniego imperializmu, którego dominacja dręczy cały Bliski Wschód. Gdy Francja i Wielka Brytania dzieliły Imperium Osmańskie niemal sto lat temu, Kurdom odmówiono prawa do samostanowienia. Zamiast tego zamieszkiwane przez nich terytoria zostały podzielone między kilka państw ? Turcję, Syrię, Irak i Iran ? które tradycyjnie ich prześladowały.

Te prześladowania trwają do dziś. 21 stycznia tureckie wojska zaatakowały Afrin, enklawę leżącą w kontrolowanym przez Kurdów regionie Syrii zwanym Rożawą.

Źródłem kurdyjskich problemów nie są jednak tylko i wyłącznie te opresyjne państwa. Są nim również wybory dokonywane przez kurdyjskich przywódców, którzy od czasu do czasu sprzymierzają się z mocarstwami imperialistycznymi, w szczególności z USA.

Na tym od dawna polegała strategia dwóch kurdyjskich partii narodowych w północnym Iraku ? Demokratycznej Partii Kurdystanu (KDP) i Patriotycznej Unii Kurdy- stanu (PUK). Wykorzystały one ?Wojnę w Zatoce? z 1991 r., którą prowadziły USA przeciwko Irakowi Saddama Husajna, by z irackiego terytorium wykroić enklawę, korzystającą z ochrony amerykańskich sił powietrznych. Inwazja Iraku, dokonana w 2003 r. przez USA i Wielką Brytanię [Polska też w niej uczestniczyła], pozwoliła umocnić tę enklawę. Zdawała się być ona wyspą względnego spokoju pośród chaosu, w którym pogrążał się wtedy Irak.

Powstanie ISIS i zajęcie przez niego Mosulu w 2014 r. zdawało się oferować nowe możliwości. Siły kurdyjskie wykorzystały zamieszanie, panujące w Bagdadzie, i zajęły sporne tereny, wśród których najważniejsze były roponośne obszary wokół Kirkuku. Otrzymały one również ogromną pomoc ze strony USA, gdy walczyły u boku irackich sił rządowych o wyparcie ISIS z jego warowni.

Referendum

Gdy we wrześniu zacieśniała się pętla wokół Mosulu utworzona przez koalicję pod wodzą USA, prezydent Irackiego Kurdystanu i przywódca KDP Masud Barzani rozpisał referendum w sprawie niepodległości. Choć wygrał on to głosowanie ogromną większością głosów, to jednak szybko się okazało, że przelicytował w swej grze.

Rząd iracki był zdolny do odbicia Mosulu nie tylko dzięki wsparciu USA, ale również Iranu. Wspierane przez ten ostatni milicje szyickie odegrały decydującą rolę w pokonaniu ISIS. Po upadku Mosulu, w październiku, iracki premier Haider al-Abadi skierował część sił do odbicia obszarów zajętych przez Kurdów w 2014 r. Być może na skutek układu zawartego z Iranem przez rywali Barzaniego z PUK, tereny te poddały się bardzo szybko.

Teraz może nastąpić powtórka tej sytuacji w Syrii. Rożawa została utworzona przez kurdyjskie YPG (Ludowe Jednostki Ochrony) na terytorium porzuconym przez Baszara al-Asada, który walczy o przetrwanie od czasu wybuchu powstania w 2011 r. YPG są blisko związane z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), która od dekad prowadzi wojnę przeciwko państwu tureckiemu.

Rozgrywka szachowa

Tak jak w Iraku, Waszyngton wykorzystywał YPG jako swoich sojuszników. Dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), wspierane przez 2000 żołnierzy amerykańskich, odegrały ważną rolę w kampanii, która ostatecznie wyparła ISIS z jego stolicy Ar-Rakka. Obecnie siły te kontrolują 25 procent terytorium Syrii.

Problemem dla USA jest to, że pokonanie ISIS wzmocniło pozycję Iranu, który wspiera zarówno al-Asada, jak i al-Abadiego. Dlatego też w styczniu Waszyngton ogłosił, że żołnierze amerykańscy pozostaną w Syrii. Ich rzekomym celem było szkolenie SDF tak, aby utworzyć z nich liczącą 30 tys. ludzi straż graniczną w północno-wschodniej Syrii. W rzeczywistości ruch ten jest wymierzony w Iran, wobec którego Donald Trump przyjmuje coraz bardziej konfrontacyjną postawę. Jednak w skomplikowanej, wielowymiarowej rozgrywce szachowej, jaką przypomina polityka bliskowschodnia, posunięcie to nieuchronnie musiało zantagonizować Turcję. W ostatnich dwóch latach rząd Recepa Tayyipa Erdogana nasilił działania wojenne przeciw PKK i nie chce patrzeć bezczynnie, jak jego wróg rośnie w Syrii w siłę.

Kolejnym elementem równania jest Rosja, która we wrześniu 2016 r. dokonała interwencji, by zdecydowanie przechylić szalę w syryjskiej wojnie domowej na korzyść al-Asada. Rosja wspierała również YPG. Jednak po negocjacjach w Moskwie rosyjska żandarmeria wojskowa, stacjonująca w Afrinie, została wycofana. W gruncie rzeczy Władimir Putin dał Erdoganowi zielone światło do ataku, który też nastąpił. Amerykanie usunęli się na bok, gdy ich kurdyjscy wasale byli upokarzani w Iraku. Czy tak samo postąpią w Syrii?

Niezależnie od tego, jaka odpowiedź padnie na to pytanie, Kurdowie na tym ucierpią. Miejmy nadzieję, że ich polityczni przywódcy nauczą się, że sprzymierzanie się z imperialistycznymi potworami, takimi jak Trump czy Putin, nie przyniesie im żadnych korzyści.

Alex Callinicos

Tłumaczył Jacek Szymański

Category: Gazeta - luty 2018

Comments are closed.